Czujniki czadu, które przez kilka lat chroniły kielczan straciły ważność. Użytkownicy proszeni są o zwrot urządzeń do MOPR-u, co kończy zapoczątkowany przez Wojciecha Lubawskiego miejski program, bowiem prezydent Bogdan Wenta nie zamierza go kontynuować.
W 2016 r., za kadencji prezydenta Wojciecha Lubawskiego, miasto Kielce zakupiło czujniki czadu na kwotę ok. 1,3 mln zł, by nieodpłatnie użyczyć je mieszkańcom i w ten sposób chronić ich życie.
Większość czujników straciło już swoją ważność, która trwa ok. 5 lat, więc mieszkańcy proszeni są o ich zwrot do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Kielcach – informuje Anna Boroń z kieleckiego MOPR-u.
– Do zwrotu zobowiązani są ci mieszkańcy, którym kończy się pięcioletni okres gwarancji na czujniki zawarty w umowie. Należy zwrócić je do MOPR-u, żebyśmy mogli je we właściwy sposób zutylizować. Z czadem nie ma żartów, a jeżeli producent gwarantuje żywotność 5 lat, to trzeba się do tego dostosować- wyjaśnia Anna Boroń.
Tymczasem władze miasta na razie nie zamierzają kontynuować tego programu, gdyż byłoby to kosztowne przedsięwzięcie – mówi rzecznik Prezydenta Kielc Marcin Januchta.
– Miasto nie podjęło jeszcze decyzji co do ponownego zakupu czujników czadu i bezpłatnego ich użyczenia mieszkańcom. Wiązałoby się to z zakupem nowych urządzeń, których średnia wartość to ok. 100 zł. Więc jeśli mielibyśmy wydać ok. 28 tys. czujników to będzie nas to kosztować ok. 3 mln zł – tłumaczy rzecznik.
Jarosław Karyś, przewodniczący Rady Miasta Kielce twierdzi, że na bezpieczeństwie nie wolno oszczędzać, bo zwykle nie kończy się to dobrze.
– Kontynuowanie tego programu byłoby słuszne. To są pieniądze, które powinny być wydane na taki cel, a zakres tego programu nie jest aż tak duży byśmy nie potrafili sobie z nim poradzić. Wiemy, że posiadanie czujników niejednokrotnie uchroniło od tragedii, więc dziwię się, że prezydent szuka oszczędności akurat w tej kwestii- mówi przewodniczący.
O tym, że program powinien być kontynuowany przekonany jest też Kamil Suchański, przewodniczący klubu Bezpartyjni i Niezależni.
– Mam zastrzeżenia co do kwoty podanej przez ratusz, bo czujniki można kupić już od 50 zł, więc nie wiem na podstawie jakich wyliczeń, miasto uważa, że to koszt 100 zł za sztukę. Gdyby zrobić większe zapytanie ofertowe to udałoby się uzyskać jeszcze korzystniejszą cenę i wraz z wymianą nie przekroczyłoby to 1,5 mln zł.
Jeśli popatrzymy na budżet Kielc, który wynosi 1,5 mld zł to takie 1,5 mln oszczędzone na zdrowiu mieszkańców jest dla mnie niezrozumiałe. Zasłaniając się brakiem funduszy trzeba najpierw sprawdzić czy rzeczywiście ich nie ma i czy te wszystkie podwyżki dla prezydenta i radnych były konieczne- dodaje Kamil Suchański.
Od 2016 r. do kielczan trafiło blisko 28 tys. czujników czadu.