Felieton Michała Karnowskiego, publicysty tygodnika Sieci i portalu wPolityce.pl.
„Wojna na Ukrainie może potrwać dłużej i przebiegać ciężej niż sądzi większość Polaków, a sytuacja gospodarcza na świecie jest gorsza niż przeczuwają pesymiści” – mówi mi ważny i dobrze poinformowany minister polskiego rządu. Nikt nie ma też wątpliwości, że przed nami ciężka zima, pełna możliwych prowokacji rosyjskich, codziennego wysiłku o dostawy energii, prób zbicia wciąż wysokiej „putinflacji”. A dalej, w dłuższej perspektywie, konieczność powrotu do szybkiego tempa rozwoju i inwestycji, a także wzrostu płac realnych, czego doświadczaliśmy przez ostatnie kilka lat.
Nie mam wątpliwości, że Polacy, naród ciężko pracujący, wierzący w swoje siły, troszczący się o państwo i lokalne wspólnoty, dadzą radę. Nie z takich tarapatów wychodziliśmy. Ale jest jeden warunek: musimy być bezpieczni. Wszystko nam się rozsypie w rękach, wszystko możemy stracić, jeśli to zadanie zgubimy z oczu. Prawda, jesteśmy w NATO, ale wojna na Ukrainie pokazała, że na sojuszników można liczyć wtedy, gdy samemu jest się zdolnym do obrony. Każdy też może zobaczyć jak straszliwy koszt społeczny i gospodarczy niosą okrutne boje. Trzeba zrobić wszystko by ich uniknąć, by oszczędzić Polakom takiego losu. Trzeba odstraszyć potencjalnego agresora. Realizowana przez rząd Ustawa o Obronie Ojczyzny daje taką możliwość. Wielkim wysiłkiem kupujemy i kontraktujemy czołgi, haubice, samoloty, systemy rakietowe i przeciwrakietowe. Część ma zostać zrealizowana we współpracy z polskim przemysłem obronnym.
Szokuje, że są głosy to podważające. Ważny doradca opozycji Mirosław Różański, wpływowa postać opozycji Janusz Zemke, ważna gazeta opozycji, czyli pismo Michnika – te trzy źródła (między innymi) zasugerowały w ostatnich dniach, że w przypadku przejęcia władzy opozycja radykalnie ograniczy program zbrojeniowy.
Słychać kpiny, że zakupy sprzętu wojskowego to „megalomania”. Bo Polska ma być broniona „tylko trochę”. Taki jest sens tych wypowiedzi. Brutalnie konkretny.
Aż prosi się o doprecyzowanie, które miasta i wsie powinny być zdaniem opozycji narażone na morderczy ostrzał, a które wydane na raszystowską okupację? Którzy z naszych bliskich powinni szykować się na tortury, śmierć, niewolę? Czyje dzieci mają zostać porwane do rusyfikacji? Komu złamie się życie psychicznymi skutkami najazdu? Czyj dorobek życia ma pojechać do Rosji, a czyj zostać spalony?
Z decyzji podejmowanych za rządów PO-PSL możemy wnioskować, że chodzi o wschodnie województwa. Tam likwidowano jednostki wojskowe, a przesunięcie tam części brygad pancernych już za czasów rządów obozu premiera Kaczyńskiego, ostro atakowano.
Ale przecież w tym kontekście trzeba też odczytywać wsparcie opozycji dla łukaszenkowskiego ataku na polską granicę. Tam też sugerowali, że granicy trzeba bronić „tylko trochę”.
Tak się nie da. W zderzeniu z coraz bardziej totalitarnym reżimem, używającym nazistowsko-komunistycznego bełkotu, barbarzyńskich metod, można wygrać, obronić się tylko pokazując pełną determinację, nieugiętość i odpowiedzialność państwową. Tragedia Ukrainy tylko potwierdziła, że ani jeden centymetr polskiej ziemi nie może znaleźć się pod rosyjską okupację. Bo przyjdą z listami do rozstrzelania i torturowania tak, jak przyszli w Buczy, Mariupolu, Iziumie, a w lipcu 1945 roku w Augustowie. To „zaczystka”, straszne słowo, ale zapamiętajmy je. A „referenda”, organizowane dziś na terenach zabranych czasowo Ukrainie, czy nie przypominają tych z 1939 roku, na zabranych Polsce przez ZSRR Kresach? Nic się nie zmienili!
Zobaczmy, posłuchajmy, co i nam szykują. Oto zapowiedź z Kremla, od „bojownika” jednego z oddziałów:
„Pokonamy wszystkich, zabijemy wszystkich, okradniemy wszystkich, których chcemy, wszystko będzie takie, jak lubimy”.
Inny mówi w moskiewskiej telewizji, by nie przejmować się oskarżeniami o zbrodnie w Buczy i innych. Odwrotnie – sugeruje, by się tym chwalić, bo świat musi się bać. A oni naprawdę tacy są.
Musimy wszyscy zrozumieć jaka jest stawka. Gadają, paplają czy nie za drogo armia kosztuje. Naprawdę, lepiej być zadłużonym niż okupowanym.
Tu cena za błąd, za złudzenie, że można być w tym miejscu Europy bezpiecznym bez wysiłku i mądrego przewidywania, będzie straszna.
TU ZA BŁĄD CENA BĘDZIE STRASZNA – posłuchaj felietonu Michała Karnowskiego: