Ceny biletów kieleckiej komunikacji miejskiej nie zmienią się. Radni odrzucili projekt uchwały, przygotowany przez władze miasta na dzisiejszą sesję.
Rajcy wcześniej nie zgodzili się na radykalne zmiany w strefie płatnego parkowania. Teraz powiedzieli „nie” dla droższych biletów autobusowych. Oznacza to, że będą one kosztowały nadal poniżej 4 zł.
Stanowczym przeciwnikiem podwyżek jest Kamil Suchański, przewodniczący klubu Bezpartyjni i Niezależni. Radny jest zdania, że przewidywane przez władze miasta przychody na poziomie 8 mln zł są niemożliwe do osiągnięcia.
– Podniesienie cen sprawi, że mieszkańcy będą rezygnować z komunikacji miejskiej. Moim zdaniem komunikacja powinny być darmowa. Jestem zdania, że w Kielcach da się wprowadzić takie rozwiązanie i nie wiąże się to ze znaczącymi nakładami finansowymi. Miasto i tak dopłaca do transportu zbiorowego. Dodatkowe pieniądze można znaleźć, oszczędzając np. na systemie biletowym. Bez względu na skalę uzyskanych w ten sposób środków, warto podjąć działania, by w naszym mieście powstała darmowa komunikacja wzorem Kalisza lub Starachowic – mówił Kamil Suchański.
Zastępca prezydenta Kielc, Agata Wojda, odpowiedzialna m.in. za komunikację miejską wskazuje, że podjęta dziś decyzja nie zamyka tematu podwyżek cen biletów za transport zbiorowy w Kielcach.
– Dla części radnych, zwłaszcza z Koalicji Obywatelskiej, akceptacja tej uchwały była niemożliwa z uwagi na odrzucenie propozycji zmian w strefie płatnego parkowania. Musimy się zastanowić, czy dalej podejmować próby przekonania radnych do zasadności podnoszenia cen biletów. Nowy cennik miał funkcjonować od 1 stycznia 2023, więc mamy jeszcze trochę czasu. Jeśli radni nie zgodzą się na te zmiany, to niestety czeka pasażerów czeka dość pesymistyczny scenariusz – mówi.
Agata Wojda zaznacza, że wybór jest trudny, a zarazem dość prosty – mieszkańcy miasta będą w większym stopniu uczestniczyć w finansowaniu komunikacji publicznej albo władze miasta będą musiały rozważyć ograniczenie kursów części linii autobusowych. Na utrzymanie systemu komunikacji publicznej w Kielcach tym roku przeznaczono ponad 90 mln zł. Z uwagi na rosnące ceny paliw oraz inflację wydatki wzrosły w tym roku do ponad 100 mln zł. Według szacunków ratusza w przyszłym roku koszty całego systemu wyniosą około 115 mln zł.
Za uchwałą głosowała Anna Kibortt, przewodnicząca prezydenckiego klubu Projekt Wspólne Kielce, która przyznaje, że podwyżki nigdy nie są mile widziane. Jednak jej zdaniem, propozycja władz miasta wynika z sytuacji ekonomicznej panującej w kraju i na świecie.
– Podwyżki w wypadku biletów okresowych są symboliczne. Nie podnoszenie opłat będzie wiązało się z potrzebą szukania oszczędności w innych miejscach. Niestety nie ma możliwości, by w budżecie znalazły się wolne środki, które dowolnie będzie można przesunąć na komunikację zbiorową. Brak podwyżek będzie wiązał się z ograniczeniem liczby kursów niektórych linii autobusowych – uważa radna.
Według pomysłu władz miasta, nowa cena biletu normalnego (40-minutowego) w strefie miejskiej, miała wzrosnąć z 3,40 zł do 4 zł. Ponadto bilet normalny miał być godzinny. Cena ulgowego z 1,70 zł chciano podnieść do 2 zł. Z kolei w strefie aglomeracyjnej cena biletu normalnego z kwoty 3,60 zł wzrosłaby aż do 5 zł, a w przypadku biletu ulgowego z kwoty 1,80 zł do 2,50 zł.
Głos za podwyżką oddali wszyscy członkowie klubu Projekt Wspólne Kielce oraz radna Bożena Sieczka. Przeciwni byli wszyscy radni z klubów: Prawa i Sprawiedliwości, Bezpartyjni i Niezależni, Koalicji Obywatelskiej oraz radni niezrzeszeni – Joanna Winiarska i Dariusz Kisiel.
W głosowaniu nie brał udziału Marcin Stępniewski – PiS.