Polska w dalszym ciągu nie otrzymała pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy, a według doniesień niektórych mediów – Komisja Europejska rozważa również zablokowanie wypłaty unijnych funduszy dla naszego kraju. Czy jest to próba wpłynięcia przez Brukselę na wynik przyszłorocznych wyborów w Polsce? – na ten temat dyskutowali goście Studia Politycznego Radia Kielce.
Wicewojewoda świętokrzyski Rafał Nowak przypomniał, że nie ma żadnego oficjalnego pisma z Komisji Europejskiej w tej sprawie, co potwierdził odpowiedzialny za unijny budżet komisarz Johannes Hahn, stwierdzając, że brak jest w przypadku Polski wystarczającego związku pomiędzy problemami sądownictwa, a zagrożeniem dla funduszy. Natomiast, jak zaznaczył wicewojewoda, informacja o rzekomym zablokowaniu pieniędzy wypłynęła od urzędnika związanego w przeszłości z Januszem Lewandowskim i Danutą Hübner, politykami Platformy Obywatelskiej.
Rafał Nowak podkreślił, że obecnie trwa techniczny dialog pomiędzy Polską i Komisją Europejską dotyczący wniosku o pierwszą płatność z Krajowego Planu Odbudowy i nie ma powodu twierdzić, że ocena będzie negatywna. Wyjaśnił również, że na tę chwilę nie wysyłamy wniosku o płatność, ponieważ jest on potwierdzeniem merytorycznego wykonania wszystkich reform i inwestycji.
– Na 100 proc. wszystkich uzgodnień pozostało jeszcze zaledwie około 5 proc., więc nie ma powodu sądzić, że będzie to stanowiło jakiś problem. Fakt, że na razie nie ma pieniędzy z KPO nie oznacza, że będą wstrzymane inwestycje finansowane przez ten plan. Na razie są one prefinansowane przez Państwowy Fundusz Rozwoju, a następnie pieniądze przyznane z KPO zostaną zwrócone do tego funduszu – dodał wicewojewoda.
Zdaniem Grzegorza Forkasiewicza, nie można zgodzić się z postawionym na początku dyskusji twierdzeniem, wpisującym się w antyunijną narrację polskiego rządu. Jak powiedział działacz Polski 2050 Szymona Hołowni, brak środków z Krajowego Planu Odbudowy niestety jest winą wyłącznie strony polskiej.
– Premier wynegocjował w maju 115 kamieni milowych, powrócił do kraju z tarczą, i okazało się, że największy problem ma z własnym zapleczem politycznym, które zakwestionowało zapis tych uzgodnień, a część posłów wręcz ich nie znała. Komisja Europejska nie zablokowała żadnych środków, ponieważ to Polska nie złożyła żadnego wniosku o dokonanie płatności. A nie mogła ich złożyć, bo nie wypełniała kamieni milowych – stwierdził Grzegorz Forkasiewicz. Wyraził nadzieję, że strona polska w tej kwestii się poprawi. Jak dodał, z przykrością trzeba stwierdzić, że sprawy europejskie rozgrywane są w wewnętrznej polityce polskiej.
Anna Myślińska z Koalicji Obywatelskiej, cytując jednego z unijnych polityków stwierdziła, że polskie władze nie wypełniają warunków umożliwiających zwrot pieniędzy związanych z Kartą Praw Podstawowych, a czekają na to nasi obywatele, przedsiębiorcy, samorządy terytorialne, instytucje publiczne.
– Ten upór ma przynieść zwycięstwo dzisiejszej władzy, ma pokazywać jacy są twardzi, że nie ugięli się przed obcym wpływem. To jest brnięcie w ślepą uliczkę, bo kraj wciąż jest zadłużany, wciąż pieniędzy nie ma, natomiast można by zupełnie inaczej pracować, gdyby pieniądze z Unii Europejskiej trafiły do Polski – dodała. – Sami przyznajemy, że nie wypełniamy Karty Praw Podstawowych, co uczyniłoby nas równoprawnym udziałowcem w funduszach europejskich. To się będzie mściło na Polsce, bo możemy korzystać do tej pory tylko z funduszy spójności z lat 2017 – 2020, natomiast moglibyśmy z tych, które nam obecnie się przynależą – powiedziała działaczka Koalicji Obywatelskiej.
Dawid Lewicki z Konfederacji Partii KORWiN przypomniał, że jego ugrupowanie od początku było, jako jedyne, przeciwko Krajowemu Planowi Odbudowy.
– Zwracaliśmy uwagę, że nie są to pieniądze spadające z nieba, że nikt tych pieniędzy nie rozdaje, bo Polacy są biedniejsi od Francuzów, Niemców, czy Holendrów i dzięki temu dostają je z ich kieszeni. KPO, to w większości kredyt, który będziemy musieli spłacić, a o tym, jak pieniądze będą wydatkowane zadecyduje w dużym stopniu Unia Europejska – zaznaczył. – Jak zwykle mieliśmy rację, a PiS wpadł we własną pułapkę. Przypomnijmy sobie te billboardy o 770 miliardach z unii, a dziś żadnych pieniędzy nie ma. Myślę, że wiedzą o tym także politycy PiS, dlatego idą na dość twardą konfrontację z politykami unijnymi – stwierdził.
Jak dodał Dawid Lewicki, informacja o zablokowaniu środków z KPO jest zatem w pewnym sensie próbą wpływania na wynik wyborów. Gdyby jednak powiedzieć Polakom prawdę, że to oni płacą na te środki w różnych podatkach i transakcjach, to można by ludzi edukować, skąd te pieniądze się biorą, a tymczasem, niektórzy wyborcy uwierzyli, że Unia Europejska jest krainą mlekiem i miodem płynącą, a Polska tylko z tego czerpie korzyści i niestety wpadliśmy w tę pułapkę, za co rząd PiS będzie musiał zapłacić zapewne mniejszym poparciem. Prawdą jest też, że Unia Europejska chce zainstalować w poszczególnych państwach rządy, które będą wypełniać jej politykę – podkreślił działacz Konfederacji.
Zdaniem Marcina Chłodnickiego z Nowej Lewicy, brak unijnych pieniędzy dla Polski jest wyłącznie winą rządu, który nie spełnił wymogów praworządności, kamieni milowych. – Czy to jest gra Komisji Europejskiej skalkulowana na to, by wpływać na wybory? Myślę, że nie. Natomiast efekt może być właśnie taki, bo kiedy mieszkańcy Polski zorientują się, co się może stać przez brak tych pieniędzy, w jaki sposób może to zaważyć na gospodarce, na nieskutecznej walce z inflacją, wtedy mogą podjąć konkretne decyzje wyborcze. Ale też z pewnością element tej gry polega na podsycaniu przez partię rządzącą tej kwestii, bo w ten sposób wzbudzane są nastroje antyunijne – powiedział Marcin Chłodnicki. Jak zaznaczył, niewątpliwie te środki bardzo są Polsce potrzebne, chociażby w samorządach. Postulatem Nowej Lewicy jest, by te pieniądze trafiły z Unii bezpośrednio do samorządów, aby nie odczuły one skutków negatywnych decyzji – dodał.
Adam Jarubas, europoseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Koalicji Polskiej przypomniał słowa Jarosława Kaczyńskiego, który powiedział przed laty, że jest gotów poświęcić PKB Polski dla realizacji swojej wizji ustrojowej.
– Myślę, że to się dzieje. Prezes PiS musi mieć świadomość, że blokada, czy opóźnienie tych pieniędzy nie jest korzystne. Te środki mogłyby już funkcjonować w Polsce, napędzając inwestycje, wpływać na kondycję złotego, na obniżenie inflacji, mogły działać już rok temu. Zatem Jarosław Kaczyński robi to z absolutną premedytacją w imię swoich antyunijnych, antyzachodnich obsesji i pewnej strategii politycznej, którą daje się zaobserwować od dłuższego czasu, czyli przerzucanie wszystkich niedogodności, kłopotów, odpowiedzialności na Unię Europejską. Nie słyszałem, by przyznał się do tego, że jego rząd popełnił jakiś błąd – powiedział europoseł PSL.
Adam Jarubas stwierdził, że ta strategia ma też znamiona pewnego cierpiętnictwa, sytuowania Polski w roli ofiary wiecznego spisku. – Ja mam jako obywatel dość tego. Nie wybieraliśmy rządu po to tylko, żeby jęczał, że wszyscy w Europie nas nie lubią, ale żeby po prostu rozwiązywał realne problemy – powiedział. Jak dodał europoseł – obecnie te problemy dotyczą sądownictwa, a informacja o zablokowaniu pieniędzy z KPO jest pewnego rodzaju ostrzeżeniem, że nie będzie płatności, jeśli nie przywrócimy realizacji tego, co sami zameldowaliśmy w umowie partnerstwa, czyli praw podstawowych, w tym prawa do bezstronnego sądu.