Nie straszny im wojskowy regulamin ani musztra. Kolejnych 154 śmiałków ukończyło dobrowolną zasadniczą służbę wojskową. Towarzyszyliśmy im podczas jednego dnia szkolenia oraz sprawdziliśmy jak wygląda kurs.
28-dniowe szkolenie w ramach dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej odbywa się w Centrum Przygotowań do Misji Zagranicznych w Kielcach. Ochotnicy śpią w jednym z budynków, mieszczących się na terenie jednostki. W salach zakwaterowanych jest po dziesięć osób. Osobno śpią kobiety, a osobno mężczyźni.
Każde pomieszczenie wygląda podobnie. Są w nich metalowe łóżka, przy których stoją identyczne, wojskowe buty i klapki, które ochotnicy dostali pierwszego dnia służby. Na ramach łóżek wiszą ręczniki w charakterystyczne, niebiesko-zielono-czerwone pasy.
Dzień elewa rozpoczyna się o godzinie 6. Wtedy drzwi do sal są otwierane, a dyżurny kompanii trzykrotnie wydaje komendę: „Pobudka! Pobudka! Pobudka!”. Elewi mają dziesięć minut na poranną toaletę i zaścielenie łóżek. Muszą to zrobić „na biało” bądź „na szaro”. W pierwszym przypadku na wierzchu zostaje prześcieradło, a w drugim koc. Dziś przełożeni wybierają drugą opcję. To jedna z pierwszych tego dnia komend.
Najważniejszy atrybut żołnierza
Żołnierze dowiadują się także jaki strój ich dzisiaj obowiązuje. W związku z tym, że w planach są zajęcia z taktyki i nie ma porannej zaprawy, elewi mają założyć mundury.
Punktualnie o godzinie 6:10 żołnierze ustawiają się w dwuszeregach na korytarzu, przed salami. Już przed śniadaniem pobierają z magazynu broń, czyli karabin szturmowy „Beryl” w wariancie C. Elewi otrzymali go w drugim dniu służby, podczas uroczystości na Placu Apelowym. Od tego czasu się z nim nie rozstają.
Szeregowy elew Joshua Kruk przyznaje, że z niecierpliwością czekał na dzień, w którym odbierze broń.
– Od początku mojej edukacji, chciałem wstąpić w szeregi służb mundurowych. Nie wiedziałem jednak, którą formację wybrać. W lutym, gdy świat obiegła informacja o wojnie na Ukrainie, znalazłem odpowiedź. Zrozumiałem, że chcę założyć wojskowy mundur i służyć ojczyźnie. Zgłosiłem się do dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej. Nie żałuję tego wyboru – mówi. A gdy stoimy przy magazynie, dodaje: – Broń to najważniejszy atrybut żołnierza. To narzędzie, niezbędne w codziennej służbie. Pamiętam, że przed rozpoczęciem kursu zastanawiałem się, jaki numer będzie miała moja broń. Teraz znam go na pamięć. To ważne, że każdy ma swój karabin. Czuję się za niego odpowiedzialny. Czyszczenie broni to rutyna, która buduje w nas systematyczność. Dzięki temu doskonale ją znam i wiem jak się nią posługiwać.
Podkreśla, że po tych pierwszych tygodniach wie, że chce iść wojskową ścieżką rozwoju: – Po ukończeniu szkolenia przygotowawczego w Kielcach idę na kurs specjalistyczny do Krakowa. Studiowałem w tym mieście i dobrze się w nim czuję. Tam chcę służyć.
Joshua ma 25 lat i pochodzi ze Śląska.
– Zdecydowałem się odbyć szkolenie podstawowe w Kielcach, dlatego że jednostka na Bukówce wyróżnia się w skali ogólnopolskiej. To tu szkoli się żołnierzy, którzy wyjeżdżają na misje zagraniczne. Chciałem zobaczyć, jak wygląda służba w tym miejscu i poznać kadrę, która ma kontakt z żołnierzami z całego świata, np., z USA – podkreśla.
Wojsko to jednak nie tylko międzynarodowe kontakty, ale również dyscyplina. Joshua przyznaje, że nie było łatwo przyzwyczaić się do pobudki o godzinie 6, jednak z upływem czasu, przychodzi to z coraz większą łatwością. Jak zaznacza, w wojsku może być trudno osobom, które w prywatnym życiu nie są zdyscyplinowane.
Zdarza się, że uczestnicy kursów przyjeżdżają z wielkimi walizkami na kółkach, bądź dźwigają duże, nieporęczne torby. Jak się okazuje, wystarczy zabrać ze sobą zwykły plecak.
– Teraz wiem, że wziąłem zbyt dużo rzeczy. Tak naprawdę wystarczyłaby mi niewielka kosmetyczka – śmieje się Joshua. – Nie wiem, po co zabierałem ze sobą tyle T-shirtów i ręczników. Wojsko wyposaża nas we wszystko, co potrzebne jest w codziennym życiu: koszulki, mundury, buty – wymienia.
Podstawą funkcjonowania każdego człowieka jest jedzenie. W jednostce na kieleckiej Bukówce dba o to 33. Wojskowy Oddział Gospodarczy w Nowej Dębie. Śniadanie wydawane jest około godziny 7, a po nim przychodzi czas na zajęcia.
Czas na taktykę
Po śniadaniu, żołnierze wyposażeni w broń i niezbędny sprzęt, stają przed budynkiem w dwuszeregu i oczekują na dalsze rozkazy. Chwilę później podjeżdżają po nich wojskowe stary. Żołnierze wchodzą „na pakę” i jadą na kielecki stadion, gdzie znajduje się tzw. tarczownia.
Po przejechaniu kilku kilometrów dojeżdżamy do celu. Wojskowe samochody zaparkowały przy wjeździe na teren jednostki policji. Tam też spotykam się z szeregową elew Natalią Piątek. Nie wiem, jak wygląda jej twarz, ponieważ jest zamaskowana. Dziś przełożeni pozwolili, aby przygotować ten „wojskowy makijaż” przed wyjazdem na taktykę. Zdarza się jednak, że elewi muszą to robić po dojeździe w miejsce ćwiczeń. Wtedy korzystają z tego, co daje natura. Za farbę służy błoto, trawa lub kora. Podczas malowania twarzy należy pokryć czarną barwą miejsca wypukłe. Chodzi tu o nos czy kości policzkowe. Tym samym maskowane są rysy twarzy .
Instruktorzy wykorzystują każdą okazję do doskonalenia umiejętności ochotników. W stronę tarczowni elewi idą w tzw. „marszu ubezpieczonym”, a dokładniej „w szachownicy”. Na czym polega ten sposób, tłumaczy podporucznik Wojciech Matejko, dowódca plutonu.
– Żołnierze maszerują wzdłuż drogi, po prawej i lewej stronie. Idą w dwóch szeregach, w odpowiednich odstępach. Na początku są tzw. „szperacze”, którzy wyznaczają kierunek marszu. Każdy z żołnierzy, który idzie w szeregu, jest odpowiedzialny za obserwowanie terenu – opisuje Wojciech Matejko.
Wspomnianym „szperaczem” jest Natalia Piątek. Dlatego idzie na czele kolumny.
– Ćwiczymy „szachownicę” od początku kursu. Zaczynaliśmy od teorii, a później przyszedł czas na praktykę. W trakcie wykonywania tego zadania trzeba się maksymalnie skupić. Musimy także skutecznie informować pozostałe osoby o zagrożeniach, które zauważymy. Do takich zalicza się m.in. skrzyżowanie dróg, ponieważ nie wiadomo, co nas czeka za zakrętem. Pozostali muszą o tym wiedzieć. Jest to o tyle trudniejsze, że nie mówimy, a pokazujemy konkretne gesty – tłumaczy.
Po przejściu na teren tarczowni elewi mają czas na napicie się wody i krótki odpoczynek. Po tym doskonalą postawy strzeleckie. Natalia Piątek wie, że wyróżniamy trzy podstawowe postawy.
– Pierwsza to postawa stojąca, gdy broń skierowana jest w stronę przeciwnika, a ręce mamy blisko ciała. Druga to siedząca, gdy tak naprawdę klęczymy na jednej nodze, a druga noga stanowi podporę. Ostatnia jest dla mnie najwygodniejsza. To postawa leżąca, w której możemy oprzeć karabin na ziemi. Wtedy najłatwiej jest mi się skupić na celu i najmniej się męczę – opowiada przed zajęciami Natalia Piątek.
Jak podkreśla, każda osoba, która decyduje się rozpocząć swoją przygodę z dobrowolną zasadniczą służbą wojskową powinna być sprawna fizycznie.
– Dobrze, żeby każdy przed kursem pobiegał, spędził trochę czasu na siłowni, gdzie będzie ćwiczył z ciężarami. Bo siła przyda się przy trzymaniu karabinu, który waży trzy kilogramy. Niekiedy jest trudno utrzymać go przez kilka minut, a co jeżeli przyjdzie prowadzić ciągły ogień – zastanawia się elew Natalia.
Elewi kilkukrotnie wykonują wymienione postawy, tak aby opanować je do perfekcji. Wiedzą, że będzie to oceniane podczas sprawdzianu wiedzy i umiejętności praktycznych.
Po godzinie przyszedł czas na kolejne ćwiczenia. Tym razem jeden z dwóch plutonów kobiet będzie musiał udowodnić, że potrafi pokonywać teren, czołgając się. Natalia przyznaje, że nie jest to proste zadanie, ponieważ żołnierz ma na sobie kilka kilogramów sprzętu. Każdy ma na sobie kamizelkę, a do niej doczepione są m.in. maska i łopatka piechoty.
Gdy pluton przygotowuje się do ćwiczenia, podporucznik Wojciech Matejko tłumaczy, że ochotnicy muszą pokonać w ten sposób 50 metrów.
– Czołganie się umożliwia żołnierzowi skryte przemieszczanie się i zajęcie stanowiska strzeleckiego. Trzeba przemieszczać się tak, aby sylwetka była jak najbliżej ziemi. Najwyższym punktem powinna być głowa. Nie wolno odrywać bioder od podłoża – dodaje.
Czołganie i pierwsza pomoc
Kobiety startują w parach. Natalia jest w drugiej. W połowie trasy dopada ją zmęczenie, które w połączeniu z ciężkim sprzętem sprawia, że coraz trudniej pokonywać jej kolejne metry. Chociaż momentami brakuje tchu, nie poddaje się i dociera do mety po 5 minutach, podobnie jak jej towarzyszka.
– Było bardzo trudno. Trudno mi sprawnie poruszać się z całym sprzętem, które podwija się pod uda i uniemożliwia sprawne wykonywanie ruchów. Cały czas musimy mieć także broń w rękach, więc nie ma jak dobrze podeprzeć się o ziemię. Ale dałam radę – mówi z dumą Natalia.
W innej części tarczowni umiejętności związane z prawidłowym udzielaniem pomocy na polu walki doskonali 20-letni szeregowy elew Daniel Wit.
– Zaczynaliśmy od teorii. Były 3-4 spotkania. Teraz przyszedł czas na praktykę. Dzisiaj uczyliśmy się prawidłowego zakładania stazy taktycznej, czyli opaski uciskowej. To jeden z podstawowych elementów wyposażenia medycznego żołnierza na polu walki. Staza umożliwia zatamowanie krwotoków. Wiem już, gdzie ją zakładać. Jeżeli krew leci z ręki, należy założyć ją najbliżej barku, a jeżeli rana jest na nodze, należy założyć opaskę, jak najbliżej pachwiny. Wiem, że w takiej sytuacji trzeba być opanowanym i nie wolno dać się ponieść emocjom. Ćwiczymy to w trakcie zajęć taktyki – opowiada Daniel Wit, gdy czeka na swoją kolej.
Hełm elewa zdobią gałęzie z żółto-zielonymi liśćmi. Jego twarz, podobnie jak Natalii, jest zamaskowana. Jego pluton doskonalił maskowanie już na terenie tarczowni. Dlatego ta grupa elewów nie mogła skorzystać z farb, tylko z błota.
– Ćwiczymy maskowanie, aby być niewidocznymi dla wroga – dodaje Daniel Wit.
Pozostałe grupy ćwiczą m.in. wykonywanie okopów za pomocą niewielkich łopatek piechoty. Każdy strzelec przygotowuje okop dla siebie. Trwa to około pół godziny.
– Musi być takiej wielkości, aby strzelec mógł się w nim zmieścić i efektywnie prowadzić ogień. Jeżeli ktoś jest wyższy, ma więcej pracy i musi zrobić większy okop – tłumaczy podporucznik Wojciech Matejko.
W trakcie naszej rozmowy zza drzew słuchać huk i widać biały dym.
– Żołnierze uczą się, jak prawidłowo reagować w sytuacji, gdy dojdzie do kontaktu z przeciwnikiem. Do tego wykorzystujemy środki pozoracji, takie jak dym, który maskuje przemieszczenie jednej z sekcji. Grupa szturmująca, która wchodzi na stanowisko ogniowe przeciwnika wykorzystuje petardy pozorujące strzał. Chcemy, żeby żołnierze przyzwyczajali się do huku. Elewi posiadają także amunicję ślepą, którą wykorzystują w tracie ćwiczenia – wyjaśnia instruktor.
Czas przysięgi
Każdy dzień szkolenia przygotowuje elewów do przysięgi wojskowej. Elewi ćwiczą musztrę po obiedzie i zajęciach o terenoznawstwie.
Daniel Wit chce jak najlepiej zaprezentować się przed bliskimi.
– To priorytet, ponieważ musztra jest nieodłącznym elementem życia każdego żołnierza. Każdego dnia ćwiczymy przemarsze, przejścia z kolumny dwójkowej w czwórkową, śpiewanie, występowania z szyku i oddawanie honorów. Ta służba daje mi ogromną satysfakcję. Czekam na przysięgę z niecierpliwością. Będą mi towarzyszyli rodzice – podkreśla szeregowy elew Daniel Wit.
Co dalej
Wszyscy uczestnicy kursu, z którymi miałam przyjemność rozmawiać, deklarują chęć udziału w szkoleniu specjalistycznym.
– Widzimy, co dzieje się na Ukrainie. Moim zdaniem zarówno kobiety jak i mężczyźni powinni nauczyć się tych podstaw. Dobrze, gdyby każdy z nas wiedział, jak poruszać się w grupie, jak obsługiwać broń. To bardzo ważne – dodaje Natalia Piątek.
Kolejny kurs rozpocznie się 14 listopada. Porucznik Ewa Kózka z Centrum Przygotowań do Misji Zagranicznych mówi, że planowane jest przyjęcie 225 osób.
Osoby, które chciałyby spróbować swoich sił w wojsku, mogą zgłosić się do najbliższego Wojskowego Centrum Rekrutacji i wyrazić chęć wzięcia udziału w szkoleniu. Dotyczy to wszystkich pełnoletnich obywateli Polski, którzy nie byli karani i mają wykształcenie podstawowe.
Kurs rozpoczyna się od 28-dniowego szkolenia, kończy się sprawdzianem, a następnie przysięgą wojskową. Osoby, które wiążą swoją przyszłość z zawodową służbą wojskową mogą rozpocząć 11-miesięczne szkolenie specjalistyczne. Pozostali zasilają szeregi rezerwy.
29 października 2022 roku żołnierze złożyli przysięgę na sztandar.