– Trudno polubić, a czy można zrozumieć kogoś, kto ciągle skarży? – pytają twórcy monodramu, zatytułowanego „Ciotka Wieża”. Spektakl opowiada o losach Jadwigi Prandoty Trzcińskiej – artystki pochodzącej z Kielc. W jej rolę wcieliła się Ewa Lubacz. Premiera odbyła się w poniedziałkowy wieczór.
Autorzy przedstawienia sięgnęli do postaci zapomnianej w Kielcach, choć odeszła całkiem niedawno, bo w 2005 roku. W pamięci wielu kielczan zapisała się jako dziwaczka, otoczona gromadą przygarniętych przez nią psów. Umarła w samotności. Ten obraz zasłonił sylwetkę uznanej malarki, ale też publicystki. Monodram pokazuje artystkę, ale i człowieka. To jak ona postrzegała świat, ale też jak była odbierana przez otoczenie.
W postać Jadwigi Trzcińskiej wcieliła się Ewa Lubacz, na co dzień związana z Teatrem Lalki i Aktora „Kubuś” im. Stefana Karskiego w Kielcach. Jak sama żartowała na scenie: nie wielka gwiazda, nie Meryl Streep, ale zwykła lalkarka, co na pewno nie spodobałoby się malarce.
„Wchodzimy trochę w głowę Trzcińskiej”
Zresztą aktorka kreuje także inne postaci, które są przywołane w przedstawieniu. Zręcznie przeobraża się, a to w rolę matki i ojca, a to staje się wujostwem. Znakomicie swoim głosem tworzy poszczególnych bohaterów. Jak sama przyznała, monodram z założenia jest popisem aktorskim.
– Nie ma na scenie partnerów, są tylko przedmioty, a niekiedy nic nie ma, i aktor musi stworzyć całą rzeczywistość sobą, głosem, grą aktorską. Ja wywodzę się z teatru formy, kocham ten teatr, dlatego nim się tutaj posłużyłam. Tym bardziej, że mówić o malarce, o plastyczce przy pomocy słów jest trudno. Takie skróty myślowe, wyrażające się w formie, przedmiocie, lalce są jak najbardziej adekwatne – podkreśliła.
W wędrówce przez światy Jadwigi Trzcińskiej, zarówno aktorce, jak i widzom, pomagają muzyka i dźwięki skomponowane przez Wojciecha Lipińskiego, ale także scenografia stworzona przez Michała Lacha. Ewa Lubacz przyznaje, że powstanie tych elementów było wynikiem burzy mózgów.
– Najbardziej się cieszę z pięknej piosenki, którą Wojtek dla mnie napisał. Z kolei Michał zbudował takie „coś” na scenie, co stwarza różne światy, dzięki czemu wchodzimy trochę w głowę Trzcińskiej, i w te różne rzeczywistości, w których przebywała – wyjaśniła.
Ciekawy portret nakreślony ciekawym językiem
Ewa Lubacz zachwyciła swoją grą także najbardziej wymagających widzów. Goszczący w Kielcach reżyser Krzysztof Galos chwalił rekwizyty wykorzystane w tej historii.
– Praca w materii teatru lalkowego i przełożenie jej na pokazanie tak pokiereszowanego życiorysu było karkołomne, ale pojawił się portret człowieka – ciekawy, i całość została opowiedziana ciekawym językiem – tłumaczył.
Reżyser ocenił, że Ewa Lubacz poradziła sobie znakomicie. – Dowodem tego jest poczucie niedosytu, że za mało jej było w żywym planie, czyli w planie psychologicznym. Spokojnie mogła to jeszcze poszerzyć, bo widz by na pewno to wytrzymał – mówił.
Aktor i reżyser, Mirosław Bieliński stwierdził, że Ewa Lubacz jest znakomitą aktorką i dała temu dowód w tym spektaklu.
– Niesamowicie sprawną i bardzo delikatnie „postaciowała”, bo zagrała kilka różnych postaci. Było to z jednej strony delikatne, a z drugiej wyraźne, bo nie było wątpliwości, którą postacią jest w danym momencie. Monodram to jest bardzo ciężka praca. Tu jeszcze jest bardzo trudny temat. Ale Ewa sobie poradziła. Mnie może zabrakło tylko trochę dynamiki, odrobiony szaleństwa, a znalazłaby się na to przestrzeń. To tylko tyle, a poza tym bardzo dobrze spędzony wieczór, Ewa udowodnia, że jest świetną aktorką – uznał.
Życiorys pokazany przez pryzmat skarg
Materiały o Jadwidze Trzcińskiej udostępniło Muzeum Historii Kielc. Wśród widzów premiery znalazł się także dyrektor tej instytucji, Grzegorz Maciągowski, którzy przed lat analizował listy malarki.
– Od tego czasu dowiedziałem się znacznie więcej, bo udało mi się porozmawiać z ludźmi, którym udało się spotkać ją osobiście. To całkowicie zmienia obraz Jadwigi Trzcińskiej, chociaż ja też znałem ją w ten sposób, że często ją widywałem na ulicy – wspominał.
Twórcy monodramu pokazali artystkę przez pryzmat skarg, które pisała. Grzegorz Maciągowski przyznał, że były one dla niej dość charakterystyczne. – Jadwiga Trzcińska miała niezwykle silną osobowość. Pisała skargi, można powiedzieć, że pisała ich dużo, ale była też bardzo stanowcza w swoich poglądach, czy to na temat sztuki czy w takich prozaicznych sprawach. To też na pewno jej nie przysparzało sympatii u innych – mówił.
Dyrektor Muzeum Historii Kielc ocenił, że spektakl jest pewną twórczą interpretacją życia malarki. – Myślę, że to, co się udało w tej sztuce, to pokazać ją jako wielką artystkę i jako człowieka, którego natura była niezwykle skomplikowana. Myślę, że w czasach, kiedy wszyscy powinniśmy się uczyć tolerancji, ten spektakl jest bardzo ważny. Życie Jadwigi Trzcińskiej uczy nas tego, co powinniśmy mieć w sobie w sposób naturalny, czyli taką zwykłą miłość, czy po prostu lubienie innego człowieka – powiedział.
Kolejna prezentacja 8 listopada
Spektakl „Ciotka Wieża” warto zobaczyć ze względu na zapomnianą postać Jadwigi Trzcińskiej, ale też znakomitą rolę Ewy Lubacz. Monodram napisany przez Elżbietę Chowaniec i wyreżyserowany przez Judytę Berłowską wzbudza emocje. Kolejny pokaz odbędzie się we wtorek, 8 listopada, o godz. 19.00, na Małej Scenie Kieleckiego Centrum Kultury. Wstęp wolny.
Producentem spektaklu było Kieleckie Centrum Kultury. Realizacja projektu wynosiła 33 tys. zł, z czego 25 tys. zł to dofinansowanie z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a wkład własny Miasta Kielce to 8 tys. zł.