Wielu pasażerów oraz mieszkańców Kielc ponad godzinę obserwowało palący się wagon przy kieleckim dworcu oraz strażaków, którzy przyjechali na miejsce i wydawało się, że nie podjęli żadnej akcji. Wielu zastanawiało się, dlaczego ratownicy nie gaszą ognia wodą, chociaż są przygotowani do akcji? Temat pojawił się także w komentarzach na portalach społecznościowych.
St. kpt. Marcin Bajur z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Kielcach informuje, że zgłoszenie wpłynęło do służb wczoraj około godz. 11.30. Ratownicy dojechali na miejsce po pięciu minutach.
– Zgodnie z procedurami, w pierwszej kolejności zabezpieczamy miejsce zdarzenia, a także zapewniamy bezpieczne prowadzenia działań, poprzez wyłączenie zasilania energii elektrycznej. W tym przypadku skontaktowaliśmy się z zarządcą obiektu, czyli PKP i poleciliśmy odłączenie sieci – mówi.
Rzecznik dodaje, że ze wstępnych informacji wynikało, że zajmie to kilka minut, dlatego strażacy przystąpili do budowy linii gaśniczych: wodnej i pianowej.
– Działania zostały wstrzymane do momentu wyłączenia zasilania w sieci trakcyjnej znajdującej się nad wagonem. Informacja z PKP o wyłączeniu zasilania dotarła do nas po 50 minutach. Przystąpiliśmy do działań i po 10 minutach pożar był opanowany – podkreśla Marcin Bajur.
Rzecznik zapewnia, że przez ten czas sytuacja była pod stałą kontrolą i ogień nie rozprzestrzenił się poza wagon. Jak dodaje, pożar pojawił się w nieużytkowanym wagonie na bocznicy kolejowej i nie było osób poszkodowanych.
O stanowisko w tej sprawie poprosiliśmy przedstawicieli PKP Polskie Linie Kolejowe. Piotr Hamarnik ze spółki wyjaśnia, że pracownicy po otrzymaniu informacji o pożarze natychmiast wyłączyli napięcie w sieci trakcyjnej. Dodaje, że aby strażacy mogli przystąpić do akcji należało dodatkowo uziemić sieć. W tym celu wezwano na miejsce specjalistów z PKP Energetyki, którzy najszybciej jak mogli pojawili się na miejscu.
Zdarzenie nie miało wpływu na kursowanie pociągów.
Niezależnie od tego sprawą zajmują się kieleccy policjanci, którzy ustalają właściciela spalonego wagonu, który wyceni wartość strat. Przypuszczalną przyczyną było podpalenie.