Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego nakazał wstrzymać budowę muru oporowego u zbiegu ulic Tatarskiej i Reformackiej w Sandomierzu. Decyzja zapadła po dzisiejszej kontroli będącej skutkiem interwencji mieszkańców tych ulic.
Sprawa dotyczy prywatnej inwestycji. Właściciel posesji najpierw wybudował dom, który – zdaniem sąsiadów – zupełnie nie harmonizuje z charakterem obszaru, znajdującego się w strefie konserwatorskiej, a teraz stawia mur, który absolutnie wypaczy wygląd tego zakątka Sandomierza. Powstający mur ma około 3 metrów wysokości, zasłania część ulicy Reformackiej.
Kamil Kasperski, bezpośredni sąsiad działki, na której powstaje ogrodzenie powiedział, że jest zaniepokojony biernością władz lokalnych i konserwatora zabytków. Od roku próbował zainteresować tą inwestycją właściwe urzędy, jednak bezskutecznie.
Inny zaniepokojony mieszkaniec Marcin Kuwik powiedział, że w trakcie realizacji inwestycji na ul. Tatarską wjeżdżały 40-tonowe wozy z betonem, podczas gdy obowiązuje tam ograniczenie do 2,5 tony. Doszło do dewastacji nawierzchni ulic Tatarskiej i Reformackiej, poboczy, chodników oraz lampy ulicznej. Oprócz tego wjazdu na Tatarską pilnowała Straż Miejska i mieszkańcy zastanawiają się, dlaczego strażnicy za publiczne pieniądze ochraniali prywatną inwestycję.
Burmistrz Marcin Marzec absolutnie temu zaprzecza. Podkreślił, że funkcjonariusze byli potrzebni w tym miejscu do kierowania ruchem. Ulica Tatarska jest wąska i kręta i w momencie, gdy wjeżdżały tam ciężarówki z materiałem budowlanym istniało zagrożenie, że jezdnia zostanie zablokowana. Dlatego strażnicy wpuszczali wtedy wyłącznie mieszkańców na tę ulicę.
– Tak samo zrobilibyśmy w przypadku każdej innej inwestycji realizowanej przez naszych mieszkańców – stwierdził burmistrz.
Piotr Maciejec wykonawca robót powiedział, że każdy ma prawo wyboru ogrodzenia swojej posesji. Zapewniał, że prace odbywają się zgodnie z prawem.
– Jest zgoda konserwatora zabytków i wszystkie inne zgody, łącznie z pozwoleniem na budowę. Nie łamiemy prawa, wszystkie stosowne dokumenty są w starostwie – dodał.
Leszek Polanowski, miejski konserwator zabytków w Sandomierzu powiedział, że pozwolenie na budowę domu zostało wydane około 5 lat temu i trudno jest mu się odnieść do tej decyzji swojego poprzednika. Natomiast jeżeli chodzi o ogrodzenie, to jego forma była ustalana na podstawie wizualizacji i inwestor otrzymał na to zgodę, jednak nie było pozwolenia na zmianę konfiguracji terenu i budowę muru oporowego.
– Według naszej decyzji i wizualizacji, to inwestor miał postawić ogrodzenie, a skarpa miała być ukształtowana w sposób uskokowy, do tego planowane były nasadzenia zieleni – tak to powinno wyglądać – dodał konserwator.
Wicestarosta sandomierski Paweł Niedźwiedź powiedział, że istnieją przesłanki pozwalające stwierdzić, że w tym przypadku mamy do czynienia z samowolą budowlaną. Dodał, że inwestor po tym gdy uzyskał zgodę konserwatora zabytków na budowę ogrodzenia o wysokości od 1,80 do 2,20 metrów stawiał je niezgodnie z dokumentacją projektową i po raz kolejny wystąpił z wnioskiem o pozwolenie.
– Z dokumentacji wynika, że mamy do czynienia z murem oporowym, który wymaga uzyskania pozwolenia na budowę i od tego zgłoszenia starosta sandomierski zgłosił sprzeciw. Wszystkie prace budowlane wykonywane po tym sprzeciwie są de facto samowolą budowlaną – zakończył wicestarosta.
Podczas dzisiejszej kontroli sprawdzano również montaż paneli fotowoltaicznych na garażu znajdującym się na tej samej posesji, co mur oporowy. Okazało się, że instalacja fotowoltaiczna była gotowa w sierpniu ubiegłego roku, a inwestor dokonał jej zgłoszenia (czego wymaga strefa konserwatorska), dopiero pod koniec października. W wypowiedziach mieszkańców, którzy przyglądali się dzisiaj prowadzonym kontrolom padło m.in. stwierdzenie o bucie inwestora i nierównym traktowaniu mieszkańców miasta. W trakcie kontroli interweniowała policja na wniosek jednej ze stron postępowania.
Decyzję o tym, co zrobić z murem oporowym podejmie Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. Może on wydać np. nakaz o rozbiórce. Kara za samowolę budowlaną może kosztować inwestora nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.