Felieton Michała Karnowskiego, publicysty tygodnika Sieci i portalu wPolityce.pl.
Stany Zjednoczone to wciąż najpotężniejsza demokracja i siła militarna świata. Dla Polski to coraz ważniejszy partner gospodarczy i sojusznik wojskowy. Wojna na Ukrainie relację tę wzmocniła, zwielokrotniła, co podkreśla każdy, kto odwiedził Rzeszów i widział skalę idącej tamtędy amerykańskiej pomocy dla walczącej z najeźdźcą Ukrainy. To w sumie, w różnej formie, już kilkadziesiąt miliardów dolarów. Ale nie jest tak, że nikt tego zaangażowania nie kwestionuje. Stało się ono niestety ważną osią podziału politycznego w USA.
Dlatego niedawne wybory do Kongresu i Senatu (gdzie wybierano część parlamentarzystów) na stanowiska gubernatorów i wiele pomniejszych funkcji, wzbudziły jeszcze większe niż zwykle zainteresowanie polskich polityków. Pytanie brzmiało: czy amerykańscy wyborcy wyślą sygnał, że wojna na Ukrainie nic ich nie obchodzi, czy jednak opowiedzą się za wsparciem napadniętego przez Rosje państwa? Pierwszego chcieli ludzie wspierani przez Donalda Trumpa, sfrustrowani faktem, że prezydent Biden wspiera walkę o granice ukraińskie, a własną, z Meksykiem, zostawił otwartą dla setek już tysięcy migrantów z całego świata. Frustracja może i zrozumiała, wniosek błędny, bo jedno nie ma z drugim wiele wspólnego. I tak też, w powszechnej opinii, uznali Amerykanie. Mimo przejęcia Kongresu przez Republikanów, pomoc będzie kontynuowana. Dla Polski to dobra wiadomość.
Ale kampanijna linia republikańska miała z Polską jeszcze coś wspólnego. Oto Republikanie zastosowali strategię identyczną z tą realizowaną przez polską opozycję: granie na emocjach wyborców doświadczających kosztów wojny. U nas na biurach posłów opozycji możemy zobaczyć transparenty „PiS = drożyzna”, tam jak mantrę powtarzano „Biden = inflacja”. W ten sposób winę Putina i pandemii próbowano przypisać rządzącym. Ku zaskoczeniu obserwatorów, plan nie wypalił. Owszem, Amerykanom też żyje się ciężej, wszystko zdrożało, ale wysiłki administracji Bidena przekonały ich, że przyczyna leży na zewnątrz i jest trudną do uniknięcia ceną postawienia oporu moskiewskiemu tyranowi i energetycznemu szantażyście.
Czy podobnie będzie w Polsce? Ostatnie sondaże wskazują, że tak. Spokojne wyjaśnianie przyczyn innych wzrostu cen i problemów, a przede wszystkim działania w bitwie o węgiel i zatrzymanie cen energii, przyniosły w ostatnich tygodniach spore wzrosty poparcia w sondażach dla Zjednoczonej Prawicy. A opozycja, zwłaszcza Donald Tusk, lider największej partii po tamtej stronie, znalazła się w strefach narracji tak radykalnej, że a antyskutecznej.
I jeszcze jeden wspólny mianownik między polityką polską a amerykańską. Obu społeczeństwa podzielone są w sprawie ochrony życia. Wyrok Sądu Najwyższego obalający zasadę, iż aborcja jest prawem chronionym na poziomie konstytucyjnym uczynił z tematu plebiscyt. Demokraci bardzo liczyli, że to zdecydowanie przeważy szalę na ich korzyść. To jednak nie nastąpiło, nie był to czynnik aż tak istotny. Sukces dało im przede wszystkim poczucie wyborców, że w trudnych czasach rząd stara się chronić obywateli przed kryzysem. Odrzucono zaś zdecydowanie radykałów i z lewa i z prawa.
Możemy być pewni, że te wnioski zostały dostrzeżone także przez polskich analityków z obu stron politycznej barykady.
POLSKIE WNIOSKI Z AMERYKAŃSKICH WYBORÓW – posłuchaj felietonu Michała Karnowskiego: