Radni klubu Bezpartyjni i Niezależni chcą, aby kielecka rada miasta zrezygnowała z niemal 100 proc. podwyżek diet. Decyzja w tej sprawie została podjęta na grudniowej sesji rady miasta w 2021 roku.
Przewodniczący klubu Kamil Suchański przypomina, że decyzja o podniesieniu diet została przyjęta większością głosów rady miasta.
– Postulujemy powrót do stawek sprzed podwyżki. Tak jak wtedy, tak i teraz nie dostrzegamy powodów, by diety radnych miały być wyższe o blisko 100 proc. Władze miasta wciąż komunikują, że sytuacja finansowa samorządu jest zła. Nie zgadzamy się z tym stwierdzeniem. Jeśli znajdują się pieniądze na różnego typu ekspertyzy, to widać, że te pieniądze są. Uważamy, że radni powinni zacząć od siebie. Obniżenie diet pozwoli zaoszczędzenie ponad 400 tys. zł. rocznie – mówi.
Katarzyna Suchańska dodała, że klub zdecydował o przygotowaniu projektu uchwały zakładającej powrót po poprzednich stawek.
– Jedynym warunkiem jest polityczna wola osób, które rok temu postanowiły zrobić skok na miejską kasę. Radni często mówią o potrzebie poszukiwania oszczędności, a przez to uzasadniają kolejne podwyżki nakładane na kielczan. Dziś dajemy pozostałym radnym szansę na zrehabilitowanie się w oczach mieszkańców i pokazanie, że do polityki nie idzie się dla pieniędzy lecz dla służby społecznej – podkreśliła.
Maciej Bursztein zwrócił uwagę, że w ostatnim czasie włodarz miasta wraz z tzw. „koalicją łupienia kielczan” wprowadził podwyżki opłat podatku od nieruchomości, opłat w strefie płatnego parkowania oraz cen biletów autobusowych.
– Nie uniknęliśmy nawet podniesienia opłat na basenach. A co otrzymujemy w zamian? Oszczędności kosztem kielczan. Czyli wyłączanie oświetlenia na ulicach, czy niedogrzane obiekty edukacyjne. To nie jest miasto przyjazne obywatelom. Tak tworzy się miasto przyjazne kaście uprzywilejowanych radnych, którzy podnieśli sobie w najbardziej nieodpowiednim momencie uposażenia. Osoby, które podniosły sobie diety głosowały także za podwyżkami opłat oraz podatków – ocenia.
Do oczekiwań klubu BiN odniósł się Jarosław Karyś, przewodniczący rady miasta oraz szef klubu Prawa i Sprawiedliwości, który uważa, że podwyższenie diet w żadnym wypadku nie jest podwyżką wynagrodzenia, a jedynie rekompensatą dla radnych za prowadzoną przez nich działalność.
– Jeśli według Kamila Suchańskiego jedyną oszczędnością dla budżetu Kielc jest zmniejszenie diet radnych, no to nie jest zbyt oryginalny. Uważam, że decyzja podjęta rok temu była słuszna. Zarówno mój klub, jak i inni radni nie głosowali za dodatkowymi pieniędzmi dla siebie. Zgoda na podwyżki wynikała z potrzeb radnych oraz ich zaangażowania. Jest to zgodne z prawem. Pamiętajmy też, że diety nie były zmieniane od wielu lat. Jest to tylko rekompensata i zwrot kosztów – stwierdza.
Zgodnie z zapowiedziami członków klubu Bezpartyjni i Niezależni projekt uchwały obniżającej diety radnych pojawi się na najbliższej sesji rady miasta.
Jak informowaliśmy, w ramach podwyżki, pensje szeregowych radnych wzrosły z 1,4 tys. zł do 2,8 tys. zł, przewodniczącego komisji z 2 tys. zł do 3,4 tys. zł, wiceprzewodniczących z 2,2 tys. zł do 3,6 tys. zł. Z kolei dieta przewodniczącego rady miasta wzrosła z 2,6 tys. zł do 4 tys. zł. Diety radnych są nieopodatkowane.