– Uważam, że w ramach obozu Zjednoczonej Prawicy dojdziemy do konsensusu w sprawie Krajowego Planu Odbudowy. Spór jest i nie będziemy tego ukrywać, ale to jest spór w rodzinie – mówił na antenie Radia Kielce poseł Mariusz Gosek, prezes świętokrzyskich struktur Solidarnej Polski.
– Niestety, Niemcy nas oszukały. Obiecany był nam fundusz odbudowy, składający się z pożyczek i części dotacyjnej, którą spłacamy w podatkach. Już płacimy podatek od plastiku i będziemy płacili kolejne podatki, to w istocie 1,5 mld w górę, jeśli chodzi o składkę członkowską w Unii Europejskiej. Ponosimy coraz wyższe koszty funkcjonowania w UE, a w zamian za to nie dostajemy żadnych środków, także tych funduszy pożyczkowych, dla zmylenia Polaków zwanych funduszem odbudowy. Pojawiały się też głosy, że zagrożone mogą być także fundusze strukturalne dla Polski. Dodatkowo, Polska niesie największą pomoc Ukrainie, a środków na wsparcie dla tej pomocy też nie otrzymaliśmy – wymienia poseł.
Mariusz Gosek, odnosząc się do słów przewodniczącej Komisji Europejskiej, Ursuli von der Leyen ocenia, że Brukseli chodzi o zmianę władzy w Polsce i powrót Donalda Tuska. Podkreśla, że nie można się ugiąć przed dyktatem UE, która chce uczynić Polskę państwem podległym, w ramach sfederalizowanej Unii Europejskiej.
– Głęboko ufam, że jako Zjednoczona Prawica porozumiemy się w tych wszystkich kwestiach, wyciągniemy wnioski z tego, co się wydarzyło i pójdziemy do przodu, by zwyciężyć w wyborach parlamentarnych – mówił.
Gość Radia Kielce stwierdził bowiem, że w obecnym czasie kryzysu związanego z wojną na Ukrainie, szalejącą inflacją i kryzysem na wschodniej granicy kraju, Polsce potrzebna jest stabilna i odpowiedzialna władza, którą w jego ocenie zapewnia właśnie Zjednoczona Prawica.
Zapytany o sondaż wykonany przez IBRIS dla Rzeczpospolitej, w którym ponad 65 proc. respondentów uznało, że rząd powinien dążyć do spełnienia warunków Komisji Europejskiej w sprawie KPO, nawet za cenę zerwania koalicji z Solidarną Polską, Mariusz Gosek podkreślił, że jego spotkania z mieszkańcami wskazują, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy, co zawierają tzw. kamienie milowe.
– W kamieniach milowych jest mowa m.in. o tym, że regulamin sejmu ma być ustalany w Brukseli, czyli de facto, sprawy ustrojowe kraju członkowskiego. Do tego obszary sądownictwa, wszystkie kwestie związane z „ekoparanoją”, bo tak to trzeba nazwać, jak samochody elektryczne, wiek emerytalny – to wszystko jest w kamieniach milowych. Można więc zadać pytanie: po co Polsce rząd, po co władza wykonawcza, skoro o wszystkim ma decydować Bruksela, a my mamy wiernie wykonywać rozkazy Berlina? Jakim prawem ma nas uczyć praworządności państwo, które między 1939, a 1945 rokiem wymordowało 5 mln Polaków, a do dziś na terytorium Niemiec znajdują się skradzione dzieła polskich artystów – argumentował parlamentarzysta.
Poseł zwrócił też uwagę, że wpływający na rachunki za energię ETS powinien zostać zawieszony, a w konsekwencji wypowiedziany. Solidarna Polska złożyła do marszałka sejmu projekt w tej sprawie.
– Jeśli zerkniemy na szacunki ekspertów to rachunki dla każdego Polaka będą o 40 proc. niższe, gdy wypowiemy ETS – dodał.