Prawie 2,5 promila alkoholu miała w organizmie kobieta, która jadąc z 6-letnim synem wjechała na torowisko kolejowe, a kiedy nie mogła z niego zjechać wraz z dzieckiem wyszła z auta. Na szczęście kolejarze w porę dowiedzieli się o przeszkodzie – poinformował we wtorek rzecznik lubuskiej policji Marcin Maludy.
Do tej niebezpiecznej sytuacji doszło 17 grudnia br., przed godz. 23. Policja otrzymała zgłoszenie o samochodzie osobowym stojącym w poprzek torowiska w pobliżu wsi Boleń, w pow. świebodzińskim. Pojazd blokował przejazd pociągów w obu kierunkach, nie było w nim ludzi, ale miał włączony silnik i otwarte drzwi.
Policjanci w lesie natknęli się 50-latkę i jej dziecko. Kobieta była nietrzeźwa. Tłumaczyła, że piła alkohol na spotkaniu ze znajomymi, a następnie po sprzeczce zdecydowała się na powrót autem do domu w Sulechowie. W związku z sytuacją kobieta została zatrzymana, a jej dziecko przekazano pod opiekę rodzinie.
50-latka odpowie za jazdę pod wpływem alkoholu za co grozi do dwóch lat więzienia, zatrzymano także jej prawo jazdy. Nie wykluczone jednak, że na tym się nie skończy, gdyż podczas interwencji, a potem także w komendzie była agresywna wobec policjantów i kierowała pod ich adresem groźby.