Czy w ogóle było ich trzech? Czy naprawdę jeden z nich był Azjatą, drugi Afrykaninem, a trzeci Europejczykiem, jak widzimy to we współczesnych aranżacjach podczas popularnych ulicznych orszaków? I wreszcie: dlaczego określamy ich „królami”, skoro w biblijnym przekazie taka nazwa nie pada?
Wydaje się, że znacznie więcej jest pytań dotyczących tych postaci, niż odpowiedzi.
Opis przybycia mędrców ze Wschodu – bo tak zostali nazwani – znajdujemy jedynie w Ewangelii według św. Mateusza. Tradycja wczesnochrześcijańska przypisuje jej autorstwo Mateuszowi – jednemu z 12 apostołów. Czytamy tam:
„…oto mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: „Gdzie jest nowo narodzony Król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem Jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać Mu pokłon”. (… ) a oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, postępowała przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Jego Matką, Maryją; padli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę. (Mt 2, 1b-2.9b-11)
W tym fragmencie nie ma mowy o tym, że przybysze byli królami, ani że było ich trzech, ani skąd dokładnie pochodzili. Jednak na przestrzeni lat starano się znaleźć odpowiedzi na pytania dotyczące tajemniczych postaci.
– Mateusz, mówiąc o nich, używa greckiego terminu magoi, czyli magowie – zwraca uwagę ks. prof. Tomasz Siemieniec, biblista, prowadzący wykłady na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, a także w Wyższym Seminarium Duchownym w Kielcach.
Wyjaśnia, że podobnie grecki historyk Herodot określał pochodzących z terenów Medii członków pewnej kasty kapłańskiej, którzy odznaczali się między innymi umiejętnością odczytywania snów. Moglibyśmy więc uznać, że są to przedstawiciele stanu kapłańskiego w jakiejś odległej kulturze, którzy potrafią odczytywać sny i na tej podstawie zawędrowali do Jerozolimy.
Ksiądz prof. Siemieniec dodaje:
– Podobne postacie funkcjonowały w kulturze perskiej. Uważano ich za znawców astronomii. Kiedy uwzględnimy fakt, że do Betlejem udali się kierowani gwiazdą i możemy stwierdzić, że bohaterowie Mateuszowej relacji wpisują się w ten nurt uczonych.
A więc, mogli to być nie tylko kapłani, ale także uczeni astronomowie. Wskazują na to także przypisy zawarte w Biblii Tysiąclecia, w których czytamy: „mędrcy”, dosłownie: magowie, należeli do stanu kapłańskiego. Z powodu swej tajemnej wiedzy, cieszyli się poważaniem na Wschodzie.
Oto mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy
Nie wiemy, skąd dokładnie mędrcy przybyli.
– Ewangelista podaje nam jedynie lakoniczną wzmiankę – ze Wschodu. Na przestrzeni wieków badacze Biblii utożsamiali ów Wschód z różnymi krainami: Persją, Babilonem, Arabią czy Pustynią Syryjską. Historia dostarcza nam licznych dowodów na zainteresowanie astronomią, czy astrologią w tamtejszych kulturach. Niezależnie od tego, można na wspomniany Wschód spojrzeć jako na uosobienie krain pogańskich, bez odnoszenia do konkretnego kraju. Dla ludzi Biblii Wschód kojarzył się właśnie z dalekimi pogańskimi krainami, gdzie nie znano jeszcze prawdziwego Boga – uzupełnia ks. prof. Tomasz Siemieniec.
Dlaczego wybrali Jerozolimę? Ksiądz prof. Tomasz Siemieniec wyjaśnia, że było to najważniejsze miasto dla Żydów.
– Sądzili, że właśnie tam dowiedzą się czegoś na temat nowego Króla. Zaskakuje nas natomiast to, jak oni definiują cel swojej wędrówki. Otóż mówią, że przybyli, aby oddać pokłon. Piszący po grecku Mateusz użył tu czasownika proskyneo, który oznacza nie tylko pokłon jako znak szacunku oddawanego znaczącej osobie, ale zakłada też oddanie czci boskiej – dodaje ksiądz Siemieniec.
A to mogło mieszkańców Jerozolimy, na czele z Herodem, wprawić w osłupienie…
I pytali: gdzie jest nowo narodzony król żydowski?
Jak podaje przekaz biblijny, mędrcy zapytali Heroda wprost o nowo narodzonego króla Żydów.
– Tytuł ten ma w sobie pewien odcień nacjonalistyczny, mędrcy nie pytają o Mesjasza. Ciekawa rzecz, że tym samym tytułem określano także samego Heroda, czyni tak historyk rzymski żydowskiego pochodzenia – Józef Flawiusz. Stąd zrozumiała staje się reakcja Heroda na wiadomość przekazaną przez mędrców – dodaje ks. prof. Tomasz Siemieniec.
Przypomnijmy, Herod wpadł w szał. Jak mówi ks. Siemieniec, reakcja jego oraz ważnych przedstawicieli Jerozolimy została opisana za pomocą słowa tarasso, które oznacza wstrząs i przerażenie, towarzyszące na przykład objawieniu się mocy Boga. Herod szybko gromadzi więc arcykapłanów i uczonych ludu.
– Mówiąc o tym zgromadzeniu, ewangelista posługuje się czasownikiem synagein, który wielokrotnie będzie używany pod koniec jego dzieła, dla opisania zgromadzenia mającego na celu wydanie Jezusa na śmierć krzyżową. Wszelka wrogość wobec Jezusa, która z taką mocą objawi się w Wielki Piątek ma swoje źródło już tutaj, podczas pierwszego zgromadzenia Żydów dyskutujących o Jezusie – wyjaśnia ks. prof. Siemieniec.
Uczeni w Piśmie rozpoczynają poszukiwania od tekstów biblijnych dotyczących Mesjasza. Przytaczają fragment ze starotestamentalnej Księgi Micheasza, który wskazuje na Betlejem, jako miejsce, z którego wyjdzie władca, pasterz Izraela. I taką odpowiedź Herod przekazuje mędrcom, wysyłając ich do Betlejem i wskazując dokładną drogę… bynajmniej, nie z życzliwości.
Ujrzeliśmy bowiem Jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać Mu pokłon
Zatrzymajmy się jednak na kolejnym ciekawym zjawisku. Fakt ujrzenia i kierowania się gwiazdą, zdaniem ks. prof. Tomasza Siemieńca może być zaskakujący. Wydaje się być nie do pogodzenia z panującą w judaizmie wrogością względem praktyk astrologicznych.
Czym mogła być owa gwiazda?
Mikołaj Sabat, prezes Towarzystwa Miłośników Astronomii w Kielcach przyznaje, że Gwiazda Betlejemska jest pewnego rodzaju zagadką. Biblia Tysiąclecia w przypisach podaje, że spotkanie Heroda z mędrcami miało miejsce na pewno przed 4 rokiem p.n.e, ponieważ w tym roku, przed świętem Paschy, Herod umarł. To oznaczałoby, że Jezus urodził się najpóźniej w 4 roku p.n.e, i właśnie w tamtym okresie badacze przez lata szukali wydarzeń astronomicznych, które mogłyby odpowiadać opisanemu w Biblii zjawisku. Jedną z hipotez byłą koniunkcja planet.
– W XVII wieku Johannes Kepler wyznaczył, że w 7 roku p.n.e. miała miejsce potrójna koniunkcja Saturna z Jowiszem i być może to zjawisko widzieli mędrcy – zastanawia się Mikołaj Sabat. – Polegało ono na tym, że w ciągu jednego roku Jowisz i Saturn aż trzykrotnie zbliżały się do siebie, co się zdarza bardzo rzadko. Jednak tu byłaby pewna nieścisłość ze źródłami biblijnymi, ponieważ to zjawisko polegało na względnym ruchu Jowisza z Saturnem, ale obie te planety nie poruszały się na tyle szybko, żeby zwykła obserwacja z Ziemi pozwoliła stwierdzić, że to zjawisko wskazuje jakąś drogę.
Mikołaj Sabat stwierdza, że aby coś zadziwiło ówczesnych ludzi, nieposiadających nowoczesnych narzędzi umożliwiających dokładne obserwacje i pomiary, musiało być zjawiskiem, którego wcześniej nie było i właśnie wtedy się pojawiło. Kolejna hipoteza mówi więc o tym, że mogła to być gwiazda nowa lub supernowa.
– Zjawiskiem bardzo spektakularnym mogła być supernowa w naszej galaktyce, czyli umierająca gwiazda. Te największe gwiazdy umierają w taki sposób, że następuje wybuch zwany supernową. Gwiazda wtedy może całkowicie zniknąć, albo może powstać z niej czarna dziura, jeśli materia się zapadnie, może też powstać niezwykle jasna gwiazda neutronowa, składająca się wyłącznie z neutronów. Takie zjawisko byłoby widoczne na niebie nawet w ciągu dnia, więc byłoby bardzo efektowne – dodaje Mikołaj Sabat.
Jednak szybko uzupełnia, że nie ma z tamtego okresu żadnych zapisków wskazujących, że była widoczna supernowa. Gdyby się pojawiła, astronomowie z Chin nie przemilczeliby takiego wydarzenia.
– Możliwe, że była to gwiazda nowa. Ale wtedy trzej królowie musieliby być astronomami, którzy bardzo precyzyjnie obserwowali niebo i byli w stanie zauważyć taki słabo widoczny gołym okiem obiekt. Jednak pamiętajmy, że gwiazda nowa się nie porusza, więc trudno, by wskazywała drogę w sensie dosłownym – uzupełnia Mikołaj Sabat.
Nasz rozmówca dodaje, że niektórzy polscy astronomowie twierdzą, że mogła to być supernowa, czyli wspomniana już spektakularna śmierć gwiazdy, ale w Galaktyce Andromedy sąsiadującej z galaktyką Drogi Mlecznej, w której my żyjemy.
– To ciekawe, bo akurat Andromeda góruje w zenicie właśnie nad Betlejem, więc być może dla jakiegoś bardzo dobrego obserwatora nieba było to zjawisko widoczne. Ale nie jesteśmy w stanie tego w żaden sposób zweryfikować – przyznaje Mikołaj Sabat.
Kolejną hipotezą jest kometa.
– Ta koncepcja jest bardzo prawdopodobna. Komety poruszają się na tle gwiazd i ich ruch możemy zaobserwować. A skoro był to obiekt poruszający się po niebie, prowadzący mędrców w określone miejsce, to faktycznie można sobie wyobrazić, że była to jasna kometa dosyć blisko Ziemi, widoczna gołym okiem. Komety poruszają się w Układzie Słonecznym, jak Ziemia i inne planety, jednak mają zupełnie inne orbity – dodaje Mikołaj Sabat.
Wyjaśnia, że orbity komet są bardzo wydłużone. Z tego powodu komety czasami bardzo zbliżają się do Słońca, by następnie bardzo się od niego oddalić. Jednak i tu mamy pewien problem.
– Z tych okresowych komet, które co jakiś czas pojawiają się na niebie, wtedy nie była widoczna żadna. Należałoby odwołać się do źródeł, by stwierdzić, czy mogła to być kometa długookresowa, czyli taka o okresie dziesiątek tysięcy, a nawet setek tysięcy lat. Taką kometę można zobaczyć tylko raz w okresie, o jakim teraz rozmawiamy, czyli tych dwóch tysięcy lat. A może była to kometa jednopojawieniowa, czyli taka, która tylko raz zbliża się do Słońca, a potem „ucieka” w przestrzeń kosmiczną. Niektórzy wskazują, że w 5 roku p.n.e. w kronikach chińskich znajduje się zapis o jakimś pojawiającym się ciele niebieskim i być może była to właśnie kometa, bo akurat Chińczycy w tamtych czasach zazwyczaj raportowali o kometach – dodaje Mikołaj Sabat. – Jednak wtedy nieścisłością byłby kierunek ruchu tej komety względem tego, co opisuje Biblia.
Ks. prof. Tomasz Siemieniec przyznaje, że w historii było wiele prób racjonalnego wyjaśnienia, czym była gwiazda prowadząca mędrców.
– Dawniej uważano, że narodzinom wybitnych jednostek zawsze towarzyszą jakieś zjawiska astronomiczne. Niewykluczone jednak, że mówiąc o gwieździe, Ewangelista chciał nawiązać do jednego z najbardziej tajemniczych tekstów Starego Testamentu mówiących o Mesjaszu, a mianowicie do proroctwa Balaama (Lb 24,17), który mówił o „wschodzącej Gwieździe z Jakuba”.
Można jednak domyślać się, że jakieś zjawisko faktycznie wystąpiło i skierowało mędrców w stronę Jerozolimy i Betlejem, na co wskazuje ich dalsza rozmowa z Herodem. Król, uknuwszy swój plan zabicia Jezusa, wypytał przybyszów dokładnie o czas ukazania się gwiazdy. Dzięki temu zyskał wiedzę, w jakim mniej więcej wieku może być nowy król żydowski.
I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę
Ks. prof. Tomasz Siemieniec wyjaśnia, że pierwszy z darów, a więc złoto uważa się za podkreślenie królewskiej godności Jezusa. Złoto to metal i kolor przynależny władcom. Kadzidło było używane przy składaniu ofiar w świątyni, jest więc darem dla Boga. Wreszcie mirra, używana m.in. do namaszczania zwłok, traktowana jest jako dar dla Jezusa-Człowieka, ponieważ śmierć jest nieodłącznym elementem człowieczeństwa.
Ks. dr Mirosław Cisowski, proboszcz parafii św. Wojciecha w Kielcach, uzupełnia, że właśnie od liczby darów przekazanych Dziecięciu wzięła się we współczesnej tradycji Kościoła liczba trzech mędrców. Przyjęto bowiem, że każdy z nich ofiarował własny dar, a skoro dary były trzy, to mędrców również musiało być trzech.
– Tak jest od III wieku, od czasów starochrześcijańskiego pisarza Orygenesa, który wymienia już trzech króli. Ale w jeszcze wcześniejszych katakumbach rzymskich, przedstawia się dwóch, czterech, a nawet sześciu króli. A w niektórych tradycjach było ich nawet 12. Natomiast imiona królów pojawiły się około VIII wieku – mówi ks. dr Cisowski.
Skąd się wzięły?
– Być może są związane z egzotyką krain, z których mieli przybywać. Stąd potem wzięła się tradycja oznaczania domów: K+M+B, czyli pierwszymi literami przyjętych imion mędrców – Kacper, Melchior i Baltazar, albo skrótem od łacińskich słów: „niech Chrystus błogosławi ten dom”: C+M+B. To stosowane do dziś oznaczenie domów, które mówi o przynależności do Chrystusa – dodaje ks. Cisowski.
Dlaczego w powszechnej tradycji mędrców określono ostatecznie królami?
Ks. Cisowski wyjaśnia, że liturgia uroczystości Objawienia Pańskiego w swoich tekstach biblijnych zawiera wątki, na podstawie których uznano, że wspomniani magowie mogli być władcami. To na przykład czytanie z księgi proroka Izajasza, które mówi o darach. A przekazane Jezusowi mirra, kadzidło i złoto były darami bardzo drogimi, królewskimi. Także Psalm 72 mówi, że przybędą do króla, mesjasza – królowie z dalekich krajów, m.in. z Saby.
– Stąd właśnie wzięli się królowie, którzy w późniejszej tradycji wyparli mędrców, magów – dodaje ks. Mirosław Cisowski.
Święto Trzech Króli, czyli święto Objawienia Pańskiego, zwane też Epifanią, to jedno z najstarszych świąt chrześcijańskich. Ks. Mirosław Cisowski podaje, że na Wschodzie było obchodzone już w III wieku. I uzupełnia, że Trzej Królowie mają też inne znaczenie. Jak wspomnieliśmy, Wschód w Biblii oznaczał odległe krainy pogańskie. Więc przybyli mędrcy ze Wschodu symbolizują i zapowiadają objawienie się Jezusa Zbawiciela – narodom pogańskim.
– To święto nazywa się Epifanią, czyli objawieniem, bo wtedy właśnie Bóstwo Chrystusa zostało objawione mędrcom, którzy oddali Mu pokłon jak Bogu, padając na twarz. To jest istota tego święta, że Chrystus dał się poznać światu, objawił się również wobec narodów pogańskich, które reprezentują mędrcy ze Wschodu. Jest to objawienie Chrystusa, który nie był jedynie posłany, by zbawić naród żydowski (nie tak jak Żydzi sobie to wyobrażali, że ich naród stanie się wielki i, że odbuduje się królestwo Dawida). Ale Chrystusa przychodzącego by zbawić wszystkich ludzi – a więc i pogan, którzy według biblijnych kryteriów wiary w jednego Boga – byli ludem w ciemnościach. Chrystus przyszedł ze swoim światłem objawienia i pragnie, żeby wszyscy byli zbawieni – uzupełnia ks. dr Mirosław Cisowski.
Stąd także charakter misyjny święta obchodzonego 6 stycznia.