Od kilkunastu lat odradza się sandomierskie winiarstwo. Miejscowi plantatorzy prowadzą uprawy na wysokim poziomie, a ich wina są nagradzane na krajowych i zagranicznych konkursach. Reaktywacja winiarstwa na tym terenie nie jest zjawiskiem przypadkowym. Ma swoje historyczne uzasadnienie. W Sandomierzu znają bowiem tę profesję od średniowiecza.
Powstanie winogrodnictwa w Sandomierzu i okolicach wiązane jest z przybyciem do Sandomierza dominikanów w 1226 roku. Zakonnicy wykonywali swoją posługę religijną, a oprócz tego założyli tuż przy klasztorze winnicę, której przeznaczeniem była produkcja wina i jego wykorzystywanie do celów liturgicznych. Winnica znajdowała się na Wzgórzu św. Jakuba i po tysiącleciach, za sprawą dominikanów, którzy wrócili do Sandomierza w 2001 roku, znowu tutaj jest. Uprawą winogron, jak w XIII wieku, zajmują się zakonnicy korzystając z pomocy przyjaciół. Wino wykorzystują do mszy, ale też prowadzą sprzedaż, gdy przyjmują u siebie turystów.
Mikroklimat czyni cuda
W 1238 roku sandomierscy dominikanie uzyskali certyfikat handlowy Książąt Piastowskich na dystrybucję wina w całej Europie, który później potwierdził książę Leszek Czarny. Tę datę ojcowie dominikanie traktują jako początek winiarstwa tego regionu.
– Atutem są mikroklimat Sandomierszczyzny oraz fakt, że południowo-wschodnie zbocza intensywnie absorbują promienie słoneczne. Ponadto są tutaj także dogodne warunki glebowe, czyli głęboko zalegający less z domieszką zwietrzałej skały wapiennej, który sprzyja uzyskaniu winorośli dobrej jakości. Nie bez znaczenia jest także fakt, że wyżynna część rejonu przeorana jest dolinami rzeki Wisły, Koprzywianki i Opatówki, gdzie spływają zimne masy powietrza w okresie wiosennych i jesiennych przymrozków, a okres bez przymrozków jest stosunkowo długi – tłumaczy dr Janusz Suszyna z Towarzystwa Naukowego Sandomierskiego.
Dr Magdalena Kapłan, wiceprezes Sandomierskiego Stowarzyszenia Winiarzy, wykładowca na Uniwersytecie Przyrodniczym w Lublinie, a zarazem właścicielka jednej z winnic, mówi, że ten mikroklimat umożliwia sukces w uprawie winorośli w rejonie Sandomierza. Zastrzega jednak, że jest to uprawa wymagająca i bardzo trudna. Winorośl jest gatunkiem ciepłolubnym, wymaga doboru odpowiedniego stanowiska nasadzeń, właściwych odmian oraz fachowej pielęgnacji. Jednak to nie zraża plantatorów, których z roku na rok przybywa. W powiecie sandomierskim jest obecnie 13 winnic, z czego 8 posiada pozwolenie na produkcję i sprzedaż własnego wina.
Winiarze hobbyści
Mateusz Paciura, prezes Sandomierskiego Stowarzyszenia Winiarzy, mówi, że myśląc o założeniu i prowadzeniu winnicy trzeba być prawdziwym pasjonatem, ponieważ jest to praca całoroczna: najpierw na plantacji, a potem w winiarni. Zapytany o opłacalność takiej produkcji, odparł: – To zależy od podejścia.
Większość sandomierskich winiarzy to osoby pracujące zawodowo, które zajmują się winnicą wyłącznie w czasie wolnym, traktują to jako dodatek do swoich stałych dochodów. Tylko jedna z winnic, największa w powiecie, bo siedmiohektarowa, pozwala na utrzymanie całej rodziny. Pozostałe plantacje mają około jednego hektara. Uprawia się na nich odmiany mieszane, ale coraz częściej również szlachetne, znane na całym świecie, jak cabernet sauvignion czy pinoit noir.
Zdaniem Macieja Nowickiego, dziennikarza zajmującego się winem, atutem sandomierskich winnic jest to, że są one skupione na małym obszarze, w promieniu niespełna 20 km. Dzięki temu enoturyści łatwo przemieszczają się chcąc je zwiedzać.
– Produkowane na tym terenie wina mają zbalansowany smak, a białe są orzeźwiające i lekkie. Doceniają je komisje konkursowe w kraju i nie tylko. Polskie winiarstwo ma przed sobą przyszłość. Zmienia się kultura picia, ludzie chętnie jeżdżą szlakami winnymi, spędzają w ten sposób swój czas wolny. Obecnie w Polsce jest 400 winnic. To jednak mało, jak na nasz kraj – dodaje dziennikarz.
Historia kołem się toczy
W rejonie Sandomierza z roku na rok przybywa winnic. Powstają nowe, a do tych, które już są, dosadzane są kolejne szczepy.
– Z ksiąg podatkowych wynika, że w XVI wieku w granicach miasta mogło znajdować się około 150 hektarów winnic. Miały one ważne znaczenie gospodarcze i były przedmiotem targów, licznych sporów i korzyści. Wytwarzane w tym rejonie wino cieszyło się dużym uznaniem, co potwierdza Marcin z Urzędowa (1500-1573 r.), pisząc w swoim dziele „Herbarz Polski”, że „wino sandomierskie lepsze od morawskiego bywa” – dodaje dr Janusz Suszyna.
O popularności sandomierskiego, nowożytnego winiarstwa niech świadczy fakt, że Święto Młodego Wina, które odbyło się już po raz dziesiąty, ma coraz więcej uczestników. Ludzie przyjeżdżają z różnych stron Polski, aby poznać smak wina z rejonu Sandomierza. A wielu już wraca, aby powtórzyć tę przygodę. Sandomierski Szlak Winiarski jest propagowany także na kilka innych sposobów. Najmłodszymi pomysłami są Pikniki Kwitnącej Winorośli oraz biegi trasami wiodącymi głównie po plantacjach lub w ich sąsiedztwie. Winnice otwarte są przez cały rok, coraz więcej z nich ma swoje miejsca noclegowe dla enoturystów.