Po środowej porażce 23:27 (15:16) z Hiszpanią polscy piłkarze ręczni nie mają już szans na awans do ćwierćfinału mistrzostw świata. W krakowskiej Tauron Arenie „biało-czerwoni” długi momentami nie grali źle, ale byli bardzo nieskuteczni w ataku pozycyjnym.
– Pomogła nasza bardzo dobra obrona w drugiej połowie. Nie dawaliśmy się ogrywać jeden na jednego jak we wcześniejszych momentach meczu. Teraz już nadszedł taki czas w turnieju, że nie będzie łatwych spotkań. Czeka na nas Słowenia, czyli bardzo twardy przeciwnik. Spodziewamy się ostrej walki – powiedział tuż po meczu z Polską rozgrywający reprezentacji Hiszpanii i Industrii Kielce Alex Dujszebajew.
– Faktycznie nie szło nam łatwo, szczególnie do przerwy. Polacy grali nieźle w obronie, mieliśmy tylko jednego gola przewagi i to był bardzo niebezpieczny moment tego meczu – przyznaje Jesus Montes, trener reprezentacji Hiszpanii.
– Kluczowy moment to była czerwona kartka dla Patryka Walczaka w drugiej połowie, po niej nie byliśmy w stanie grać skutecznie w obronie. W tej chwili nie zostaje nam nic innego jak powalczyć o dwie wygrane w Krakowie i zrobimy wszystko, by tak się stało – zapewnia trener polskiej reprezentacji Patryk Rombel.
– Zabrakło nam bardzo niewiele. „Na papierze” Hiszpania jest dużo lepszym zespołem, jest wyżej notowana w różnych rankingach. Przed meczem każdy obstawiałby ich zwycięstwo. Podobnie jak z Francuzami w pierwszym naszym meczu zabrakło nam niewiele, bo przez długie okresy graliśmy jak równy z równym. Jakieś detale zadecydowały, że na koniec na tablicy wyników było minus cztery. Trzeba przyznać, że Gonzalo Perez de Vargas odbił swoje piłki. Generalnie przez cały mecz mieliśmy jakieś problemy w ataku, ale w pierwszej połowie szybkim rozegraniem udawało się nam to niwelować, wyprowadzaliśmy kontry. Szkoda, że po przerwie tego nie pociągnęliśmy – ocenił obrotowy biało-czerwonych i Industrii Kielce Gębala.
Inny obrotowy reprezentacji Polski Bartłomiej Bis świetnie sobie radził w pierwszej połowie, gdy zdobył dwie bramki i popisał się 100-procentową skutecznością. Nie miał też wątpliwości, że drużyna zagrała lepiej niż w dwóch poprzednich meczach ze Słowenią i Arabią Saudyjską.
– Nie czuliśmy presji, fajnie funkcjonowała obrona, Hiszpanie mieli dużo problemów z jej rozmontowaniem. Nawet jak udało im się przygotować sytuację rzutową, to w bramce mieliśmy jeszcze Mateusza Korneckiego, który dzisiaj spisywał się bardzo dobrze. Zabrakło nam trochę jakości w ataku. W tych momentach, gdy byliśmy konsekwentni, kreowaliśmy sobie dogodne sytuacje rzutowe, a momentami tej konsekwencji brakowało. Do tego trzeba dodać brak skuteczności w drugiej połowie, gdy przez pierwsze 15 minuta zdobyliśmy bodaj dwie bramki. Hiszpania w tym czasie zbudowała sobie przewagę, a to jest zbyt doświadczony zespół, aby ją roztrwonić. Swoje zrobił też Gonzalo Perez de Vargas, który naprawdę bronił super w drugiej połowie. „Wyjął” kilka piłek sam na sam i to w takich kluczowych dla meczu momentach, gdy mieliśmy Hiszpanów „na talerzu”. Szkoda, bo na pewno fajnie walczyliśmy, a rywale byli dzisiaj w naszym zasięgu – podsumował Bartłomiej Bis.
W spotkaniu z Hiszpanią najskuteczniejsi wśród biało-czerwonych byli zawodnicy Industrii Kielce: autor siedmiu goli Szymon Sićko, który został MVP meczu oraz Arkadiusz Moryto, który zdobył pięć bramek. W piątek (20 stycznia) o godzinie 20.30 Polacy zmierzą się w Tauron Arenie z reprezentacją Czarnogóry.
We wcześniejszych środowych meczach tej grupy niespodzianek nie było: Słowenia pokonała Iran 38:21, a Francja wygrała z Czarnogórą 35:24.