Parlament Europejski trawi gigantyczna afera korupcyjna. Prawie 60 deputowanych podejrzewanych jest o przyjmowanie łapówek. Czy zatem skorumpowane instytucje unijne mają prawo narzucać krajom członkowskim wzorce praworządności? – to temat dyskusji w Studiu Politycznym Radia Kielce.
Jak powiedział Mateusz Iwan z Konfederacji Nowej Nadziei, jego ugrupowanie od lat powtarza, że Unia Europejska rości sobie prawo do bycia autorytetem w kwestii moralności i praworządności. Od początku tej afery było wiadomo, że jeśli korupcja dotyka tak wysokich szczebli władzy, to tym bardziej może istnieć w innych strukturach unijnych – stwierdził. Działacz Konfederacji dodał, że większość urzędników nie jest wybierana w sposób przejrzysty. Dlaczego? Bo można wówczas w natłoku biurokracji, mnogości przepisów, ukrywać swoje własne agendy. Im bardziej jest rozbudowana biurokracja w Unii Europejskiej, tym więcej jest powodów, by jej nie wierzyć. Każdy tak duży organizm w historii rozsypywał się pod swoim własnym ciężarem i teraz widzimy tego początki – podkreślił Mateusz Iwan.
Zdaniem Michała Godowskiego z Polskiego Stronnictwa Ludowego, skala korupcji w strukturach brukselskich jest zatrważająca. Wprawdzie można powiedzieć, że trudno znaleźć duże środowiska wolne od nieprawidłowości, ale takie zjawiska w społeczeństwie należy napiętnować – zaznaczył. Dodał, że w aferze korupcyjnej dostrzega też inny wymiar, mianowicie skuteczne, błyskawiczne działania służb belgijskich i aresztowanie kilku osób w ten proceder zaangażowanych, co oznacza, że reakcja unijnych struktur była właściwa. Michał Godowski wyraził nadzieję, że będzie to przestrogą i nauczką dla wszystkich, którzy reprezentują wyborców, by nie angażowali się w podejrzane afery.
Jacek Skórski z Nowej Lewicy stwierdził, że wszyscy zgodnie potępiają aferę korupcyjną w Parlamencie Europejskim. Dodał, że szybko podjęte zostały kroki zmierzające do aresztowania osób w nią zaangażowanych, co świadczy o skuteczności służb. Jak zaznaczył, korupcja wśród eurodeputowanych nie może jednak zniechęcać do Unii Europejskiej, jako struktury wspólnotowej. Jacek Skórski wyraził opinię, że należy poczekać na zakończenie śledztwa w tej sprawie, ponieważ sprawdzane są kolejne osoby, które mogą być zamieszane w proceder. W tym kontekście, zdaniem działacza Nowej Lewicy, także polski minister sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro powinien doprowadzić do wyjaśnienia afer, które miały miejsce w naszym kraju, na przykład sprawy Pegasusa.
Według posła Mariusza Goska z Solidarnej Polski, afera korupcyjna w europarlamencie ma gigantyczny wymiar i nie można jej bagatelizować. Należy sobie zadać pytanie, gdzie były wewnętrzne służby w Komisji Europejskiej, która nadzoruje urząd do spraw nadużyć. Trudno się w tej sytuacji dziwić wiceprzewodniczącej europarlamentu, Evie Kaili, że tak bardzo nie lubiła wewnętrznych kontroli, skoro sama dopuściła się korupcji. Dobrze zatem, że trafiła do aresztu i będzie odpowiadać za swoje czyny – podkreślił poseł. Mariusz Gosek zaznaczył, że zjawisko korupcji musi zostać potępione.
Marek Kwitek, poseł Prawa i Sprawiedliwości stwierdził, że w kontekście afery korupcyjnej, która wydarzyła się w Parlamencie Europejskim, struktury unijne nie mają prawa oceniać praworządności w Polsce. Tymczasem europosłowie podjęli 30 rezolucji w sprawie naszego kraju i jak się okazało, w głosowaniach uczestniczyły osoby zamieszane w proceder korupcji. To pokazuje brak etyki tych osób – zaznaczył poseł. Marek Kwitek dodał, że dziś Polska może wręcz zażądać, by przyjęte przeciwko niej rezolucje były unieważnione, tym bardziej w kontekście kupowania ekspertyz i szukania sposobów, by zablokować środki unijne dla naszego kraju, w czym uczestniczyli także polscy europosłowie opozycji. Zdaniem parlamentarzysty, w aferze korupcyjnej mogły odgrywać rolę także środowiska prorosyjskie, lobbyści, którym zależało na obniżeniu znaczenia Polski na arenie międzynarodowej. Ponadto, nie zadziałały mechanizmy kontroli, które mogłyby zapobiec temu procederowi. Wszyscy winni korupcji muszą być ukarani, zważywszy na to, jak bardzo ucierpiał autorytet unijnych instytucji – stwierdził Marek Kwitek.
Zdaniem Piotra Dasiosa z Polski 2050, afera korupcyjna wykazała, że struktury unijne toczy rak. Jak powiedział, korupcja trwa od wieków i z pewnością będzie trwać nadal, ale muszą być wzmocnione mechanizmy, które będą jej zapobiegać. Dlatego ważna jest inicjatywa ustawodawcza nowej przewodniczącej Parlamentu Europejskiego, Roberty Metsoli, która proponuje m.in. dwuletni zakaz wobec byłych europosłów zasiadania w zarządach firm i organizacji lobbingowych, zakaz korzystania z biur, rejestr spotkań w Komisji Europejskiej. Piotr Dasios stwierdził, że to nie Parlament Europejski jest instytucją korupcyjną, ale niektórzy ludzie w nim zasiadający.
Jak stwierdziła Katarzyna Czech-Kruczek z Platformy Obywatelskiej, to smutne, że w Parlamencie Europejskim wybuchła afera korupcyjna i że zamieszane w nią są osoby związane z lewicą. – Wszyscy zgadzają się, że lobbowanie na rzecz Kataru jest godne potępienia, tym bardziej, że w tym kraju, podczas przygotowań do Mundialu łamane były prawa człowieka i dopuszczono się wielu nadużyć. Zostało to bardzo transparentnie naświetlone przez belgijski urząd antykorupcyjny. Zatrzymanie Evy Kaili i osób z nią związanych oraz Antonio Panzeriego, Luki Vincentiego i członków ich rodzin wskazuje, że organy ścigania działają bardzo prężnie. Ale powinno też wybrzmieć, że mamy tu do czynienia z pewną garstką europarlamentarzystów, spośród 705 zasiadających w tym gremium. Są instytucje unijne, które mają prawo do kontrolowania, czy w państwach unijnych łamana jest praworządność, to nie tylko Parlament Europejski – powiedziała Katarzyna Czech-Kruczek.