Mieszkańcy Iwanisk w powiecie opatowskim świętowanie Zmartwychwstania Pańskiego obwieszczają biciem w duży bęben, tzw. taraban.
Obrzęd rozpoczyna się tuż przed północą w Wielką Sobotę w kościele pw. Świętej Katarzyny Aleksandryjskiej. Taraban wnoszony jest wtedy do kościoła, gdzie trwa jeszcze czuwanie. Gdy wybija północ przy grobie Jezusa rozpoczyna się kilkunastominutowy koncert najbardziej doświadczonego tarabaniarza. Następnie bęben wraz z młodymi tarabaniarzami rusza w obchód po Iwaniskach.
Trasa jest tak rozplanowana, aby odwiedzić domostwa przed mszą rezurekcyjną. Pierwszym miejscem, przy którym się zatrzymują jest plebania, ponieważ zwyczaj nakazuje odwiedzić w ten sposób proboszcza, by ten przypadkiem nie zaspał na rezurekcję. Potem dźwięk bębna wybrzmiewa pod oknami domów, w których mieszkają panny. Jeśli wiadomo, że jakiś kawaler w tym roku bierze ślub, to tam również pojawiają się tarabaniarze. Wszystko po to, by nikt z mieszkańców Iwanisk nie zaspał na mszę rezurekcyjną. Bęben wraca do kościoła na rezurekcję.
W trakcie tej mszy zazwyczaj jeden werblista wybija miarowy, rytm marsza. W innych momentach nabożeństwa także odzywa się taraban na podkreślenie wagi tego wydarzenia religijnego.
Jak powiedziała Wiesława Słowik, sekretarz Iwanisk, tarabanienie jest jednym z najstarszych i najciekawszych zwyczajów wielkanocnych, a mieszkańcy są z tego dumni. Ci, którzy posiedli sztukę bębnienia uczą kolejnych tarabaniarzy. Na bębnie grają wyłącznie kawalerowie. Bycie tarabaniarzem to wielkie wyróżnienie.
Nie wiadomo dokładnie, skąd wziął się ten zwyczaj. Najczęściej wiąże się go z czasami potopu szwedzkiego. Wojska Karola Gustawa opuszczając Iwaniska podobno pozostawiły przypadkowo wielki taraban, czyli bęben używany przez wojsko, który od tamtej pory wykorzystywany jest w okresie wielkanocnym. Inna wersja wiąże ten zwyczaj z XIX wiekiem.
Chętnych do tarabanienia nie brakuje, każdy bowiem chciałby ogłosić światu Zmartwychwstanie Jezusa. W Kościele mają okazję zagrać tylko najlepiej przygotowani dobosze. Umiejętności tarabaniarzy są wcześniej oceniane przez ich starszych kolegów, aby koncert w kościele był wyjątkowy.
Nawet w czasie II wojny światowej tradycja uderzania w bęben była podtrzymywana, choć Niemcy niechętnie patrzyli na pielęgnowanie polskich obyczajów.