Miasto i powiat przerzucają się odpowiedzialnością, a mieszkańcy Sandomierza pokazują urzędnikom, co trzeba zrobić. Od początku kwietnia nikt nie wywozi odpadów z koszy przy należących do powiatu ulicach. Śmieci wysypywały się już z pojemników, w związku z tym, mieszkańcy sami je posprzątali i wywieźli.
Burmistrz Marcin Marzec twierdzi, że miasto nie może opróżniać koszy przy ulicach należących do powiatu, bo to obowiązek zarządcy drogi. Jego zdaniem, sprzątając śmieci, gmina naruszyłaby dyscyplinę finansów publicznych. Wcześniej odbierano odpady, bo było porozumienie między ratuszem, a starostwem. Jak twierdzi burmistrz, starostwo nie informując o magistratu wyłoniło firmę do utrzymania dróg i nie poinformowało miasta, że kolejna umowa o współpracy nie zostanie podpisana.
– Nie wiem, czy pan starosta nie wiedział, czy się pomylił, ale zgodnie z prawem, to zarządca drogi jest zobowiązany do utrzymania czystości. Jeśli podpiszemy takie porozumienie, zapewniam, że kosze przy ulicach powiatowych w Sandomierzu będą sprzątane z należytą starannością, aby miasto wyglądało tak jak trzeba – dodał Marcin Marzec.
Z kolei starosta Marcin Piwnik mówi, że umowa z miastem dotycząca utrzymania dróg skończyła się w listopadzie ub. roku, ale jej przedmiotem nigdy nie było zlecenie miastu opróżniania koszy, bo gmina i tak to robiła od 1999 roku.
– Nikt z poprzednich burmistrzów nie wpadł na pomysł, aby to zmieniać, dopiero burmistrz Marzec. Czekam, aż pójdzie po rozum do głowy i zmieni decyzję – dodał starosta.
Podczas gdy miasto i powiat prowadzą spory, sprawy wzięli w swoje ręce mieszkańcy, licząc na to, że zawstydzą urzędników. Przedsiębiorca i społecznik Paweł Żerebiec ogłosił w mediach społecznościowych akcję opróżniania koszy, a na jego apel odpowiedziała grupa sandomierzan.
– Jeśli pewne podmioty nie są w stanie rozstrzygnąć problemów, to my jako świadomi mieszkańcy – obywatele musimy pokazywać jak je rozwiązywać, a nie jak je mnożyć. Poza tym traktuję te ulice jako przestrzeń publiczną, gdzie żyje moja rodzina i sąsiedzi – mówi Paweł Żerebiec.
Dodaje jednak, że intencją społeczników nie jest przyzwyczajanie, ani miasta, ani powiatu do tego, że to mieszkańcy będą rozwiązywać ich problemy.
Mieszkańcy opróżnili kosze na ulicy Mickiewicza, od skrzyżowania z ul. Koseły do Ronda Sybiraka.