Sześciu diakonów przyjmie dziś (sobota, 27 maja) z rąk biskupa kieleckiego Jana Piotrowskiego święcenia kapłańskie. Uroczystość rozpocznie się o godzinie 10 w bazylice katedralnej w Kielcach.
Liturgia pełna ważnych znaków
Rektor Wyższego Seminarium Duchownego, ks. dr Paweł Tambor podkreśla, że w trakcie liturgii wystąpi kilka istotnych elementów. Po ewangelii kandydaci zostaną imiennie przedstawieni Kościołowi. Wyjątkowo przejmującym momentem będzie śpiew Litanii do Wszystkich Świętych, kiedy kandydaci do święceń leżą krzyżem na posadzce, a cała wspólnota modli się za nich.
– Uświadamiają sobie wtedy w pokorze swoją słabość i niegodność, a z drugiej strony Pan Bóg ich uzdalnia, żeby ten dar święceń przyjęli. Po litanii następuje kluczowy moment, kiedy podchodzą do biskupa, a ten nakłada na nich ręce. Jest to moment przekazania władzy święceń, zesłania Ducha Świętego. Po nim następuje uroczysta modlitwa biskupa, po której kandydaci do święceń wstają już jako kapłani. Dodatkowymi obrzędami są: namaszczenie rąk olejem krzyżma i nałożenie szat kapłańskich oraz przekazanie naczyń liturgicznych z chlebem i winem – opisuje rektor.
Kim są nowi kapłani?
Nowi księża pochodzą z najróżniejszych zakątków diecezji kieleckiej, z województw: świętokrzyskiego, małopolskiego i śląskiego. Niektórzy ukończyli najpierw inne studia, podejmowali prace w różnych zawodach, a inni do seminarium poszli tuż po maturze. W pewnym momencie życia każdy z nich odpowiedział jednak na powołanie do kapłaństwa. Niektórzy opowiedzieli nam swoje historie.
Dlaczego zostali księżmi? „Wszystko już miałem poukładane…”.
Ks. Hubert Król z parafii w Książnicach Wielkich (pow. proszowicki) wspomina, że pierwsze myśli o kapłaństwie pojawiły się już w szkole podstawowej, po Pierwszej Komunii Świętej.
– Patrząc na księży mówiłem wow, ksiądz robi takie ważne rzeczy, sprowadza Pana Boga na ziemię. I pomyślałem, że ja też chcę robić takie ważne rzeczy. Po pierwszej komunii zostałem ministrantem. Przez wiele lat służyłem przy ołtarzu i rozeznawałem, że raczej to jest to. Oczywiście, jak zacząłem dorastać priorytety zaczęły się zmieniać. Człowiek się zakochał i rozeznawał życiowe powołanie inaczej. W szkole średniej miałem zaplanowane wszystko: że będę nauczycielem biologii i chemii, a może zostanę dyrektorem jakiejś firmy. Wszystko miałem pięknie poukładane, ale czułem, że jest jakaś pustka w życiu – opowiada.
– To się czuje – podkreśla ks. Artur Podgórski z parafii św. Józefa Robotnika w Kielcach.
– Jeżeli ktoś się zastanawia, czy Pan Bóg rzeczywiście mówi do człowieka „pójdź za Mną”, to stwierdzam, że tak – dodaje. Przyznaje, że wzrastał w parafii, w której działa wiele wspólnot i posługuje tam wielu oddanych duszpastersko kapłanów. Mimo wszystko, głos powołania zagłuszały niepewność i lęk.
– Czułem po maturze, że chcę iść do seminarium, ale z drugiej strony pojawił się lęk, czy to, co czuję w sercu to powołanie Boga, czy mój wymyślony plan na życie. Miałem mętlik w głowie i z ucieczki przed tą decyzją wybrałem pięcioletnie studia na UJK. Po tych 5 latach, w Wielki Czwartek modliłem się w Ciemnicy i towarzyszyły mi słowa, żebym się nie lękał, żebym zaufał: Nie uciekaj w końcu, zdecyduj się, oddaj swoje życie w Moje ręce – opowiada neoprezbiter. Podkreśla, że był to dla niego moment przełomowy, w którym podjął decyzję o wstąpieniu do seminarium.
Ks. Grzegorz Petrus z parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Łopusznie także wspomina, że przez wiele lat na głos powołania odpowiadał Bogu – nie. Dziś jest wdzięczny, że Bóg nie zrezygnował z walki o niego. Opowiada, że pewnego dnia, podczas wizyty duszpasterskiej przyznał proboszczowi, że myśli o kapłaństwie, jednak potem w rozmowie z najbliższymi szybko zanegował tę myśl.
– I tak kolejne lata mijały, ale w każdym miejscu, gdzie byłem, czułem, że nie jestem u siebie. Obserwowałem znajomych, którzy potrafili się cieszyć z każdej błahostki. Ktoś wykonywał jakąś zwykłą, jak dla mnie pracę i był szczęśliwy. A ja nie mogłem znaleźć szczęścia. Wykrzyczałem Bogu: dlaczego jestem nieszczęśliwy, co jest ze mną nie tak?! – wspomina. Podkreśla, że momentem przełomowym było dla niego, gdy jego brat zaczął w domu opowiadać o Bogu i żyć wiarą. – Postanowiłem poszukać osób podobnie myślących, wyznających Chrystusa na poważnie w swoim życiu. Znalazłem wspólnotę u kapucynów w Kielcach i tam podjąłem już ostateczną decyzję o wstąpieniu do seminarium – opowiada. Mimo wszystko, przekraczając próg seminarium spodziewał się, że jest tu tylko po to, aby upewnić się, że to nie jest jego droga. – Okazało się coś innego. Tutaj w końcu poczułem się na swoim miejscu – dodał.
Ks. Tomasz Kasprzyk z parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Górach Pińczowskich do seminarium wstąpił tuż po maturze. Wspomina, że ta myśl towarzyszyła mu od pewnego czasu, ale przełom nastąpił podczas wyjazdu z grupą młodzieży z parafii na spotkanie młodych w Lednicy. Opowiada, że spotkał się z różnymi reakcjami rówieśników na tę decyzję. Niektórzy okazywali mu duże wsparcie i radość, inni obojętność, a jeszcze inni przekonywali, że to nie jest dla niego dobra droga.
– Z biegiem czasu okazało się, że każdy to akceptuje, a nasze spotkania były też okazją do pytań, które pogłębiały ich wiedzę o wierze, Kościele i formacji w seminarium – dodał. Z kolei rodzicom o swoich planach opowiedział w ostatnim tygodniu, przed wyjazdem do seminarium, w trakcie prac polowych. – Mama przyjęła to pozytywnie, tata nieco mniej, ale po czasie to zaakceptował i teraz oboje wspierają mnie w tej drodze – podsumowuje.
Najważniejsze zadanie: nie roztrwonić wewnętrznej, duchowej świeżości
Ks. dr Paweł Tambor podkreśla, że wyzwaniem dla neoprezbiterów będzie zachowanie jedności między życiem wewnętrznym, a intensywnym życiem duszpasterskim.
– Jeśli ksiądz chce być z ludźmi, jest aktywny, ma czas dla ludzi i predyspozycje związane z ukończeniem studiów teologicznych, to wydaje się, że ludzie takich kapłanów poszukują. W wielu miejscach naszej diecezji jest tak, że młodzi księża świetnie pracują z młodzieżą i nie doświadczają kryzysu, o którym tak wiele się mówi, który jest tak medialny. Dobry ksiądz spotyka się z pragnieniem spotkania, czy w konfesjonale, czy w nabożeństwach, czy dzieleniu się z innymi swoją przyjaźnią z Panem Bogiem – podkreślił.
W najbliższych tygodniach po święceniach, neoprezbiterzy będą świętować i odprawiać msze prymicyjne, udzielając szczególnego, prymicyjnego błogosławieństwa. W ciągu wakacji będą pomagać w różnych parafiach i inicjatywach, np. przy pieszej pielgrzymce. Natomiast w sierpniu zostaną posłani na parafie jako wikariusze.
LISTA NEOPREZBITERÓW:
– Ks. TOMASZ KASPRZYK z parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny
W Górach Pińczowskich.
– Ks. Hubert Król z parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Książnicach Wielkich
– Ks. Grzegorz Petrus z parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Łopusznie
– Ks. Artur Podgórski z parafii św. Józefa Robotnika w Kielcach
– Ks. Tomasz Pytlarz z parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Staromieściu
– Ks. Piotr Roch z parafii Matki Bożej Częstochowskiej w Dobrakowie