W 31. kolejce 3. ligi druga drużyna Korony przegrała przed własną publicznością z wyżej notowaną Wisłoką Dębica 2:4 (0:2). Obydwie bramki kielczanie zdobyli z rzutów karnych. Jakuba Raciniewskiego strzałami z „wapna” pokonali Miłosz Strzeboński (54.) i Tomasz Mucha (90.).
Goście objęli prowadzenie w 4. minucie po samobójczym golu bramkarza „żółto–czerwonych” Rafał Mamli. Kolejne dwa były autorstwa Damiana Łanucha (18., 50.). Czwartą bramkę dla przyjezdnych zdobył w 74. minucie Błażej Radwanek.
– Byłem przekonany, że rozpoczniemy mocno i pokażemy kto tu rządzi. Tymczasem wydarzyły się rzeczy, po których mnie „zatkało”. Tak naprawdę przegraliśmy sami ze sobą i jestem w szoku. W pierwszej połowie nie poznawałem chłopaków. Brakuje mi słów, bo tak jak uwierzyłem, że może być tylko lepiej, to Wisłoka sprowadziła nas na ziemię. Niedopuszczalne jest, że jeden zawodnik, otoczony przez trzech naszych, strzela nam gola. Jestem niezadowolony, zły i mogę tylko przeprosić – powiedział trener Mariusz Ludwinek.
Druga drużyna Korony Kielce, która nie wygrała już pięciu kolejnych meczów, w niedzielę 4 czerwca zmierzy się w Sandomierzu z Wisłą.