W niedzielę (4 czerwca) w Warszawie odbył się Marsz 4 Czerwca.
Jak skomentowali go politycy z regionu świętokrzyskiego?
– Nasze ugrupowanie podjęło decyzję o udziale w warszawskim marszu, ponieważ chciało w ten sposób wesprzeć sprzeciw Platformy Obywatelskiej wobec przyjętej przez sejm i podpisanej przez prezydenta Andrzeja Dudę tzw. ustawy Lex Tusk, dotyczącej powołania komisji ds. badania wpływów rosyjskich w Polsce – powiedział Czesław Siekierski, poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego.
– Mieliśmy nadzieję, że pan prezydent tej ustawy nie podpisze. Jednak, co dziwne, podpisał ją, później wyraził wątpliwości i zapowiedział zgłoszenie poprawek. Uważaliśmy, że w pewnych sprawach powinniśmy być razem, jako ugrupowania opozycyjne. Choć, jak podkreślam, nasze stanowisko było od początku takie, by nie uczestniczyć bezpośrednio w marszu. Natomiast w wyniku decyzji prezydenta Andrzeja Dudy i nagonki na polityków opozycji postanowiliśmy wyrazić wspólny sprzeciw z pozostałymi partiami – powiedział Czesław Siekierski.
Parlamentarzysta dodał, że uczestniczył w marszu do momentu złożenia przez członków jego partii kwiatów przed pomnikiem Wincentego Witosa.
Artur Gierada, przewodniczący świętokrzyskich struktur Platformy Obywatelskiej, komentując przebieg zorganizowanego w Warszawie marszu opozycji stwierdził, że nikt nie spodziewał się aż tak dużej frekwencji.
– Szacuje się, że w manifestacji uczestniczyło około pół miliona osób – zaznaczył.
Artur Gierada powiedział, że ugrupowania opozycyjne swoim udziałem w warszawskim marszu chciały podkreślić dwa fakty. Po pierwsze – uczcić 34. rocznicę częściowo wolnych wyborów parlamentarnych z 4 czerwca 1989 roku, w których zwycięstwo „Solidarności” otworzyło nową epokę w najnowszych dziejach Polski oraz wpłynęło na proces upadku komunizmu w Europie Środkowej.
– Święto 4 czerwca jest symbolem praw demokratycznych, wolności, upadku komunizmu, uzyskania przez Polskę niepodległości. I ci wszyscy ludzie, którzy szli w marszu przyjechali do stolicy właśnie po to, by ten fakt uczcić – powiedział.
Ale – jak zaznaczył Artur Gierada – marsz miał być też sygnałem dla obecnej władzy, że nie damy sobie zabrać demokracji, nie damy się wyprowadzić z Unii Europejskiej. Nie pozwolimy wprowadzać takich ustaw, by przez ustawy, a nie głos wyborców, eliminować konkurencję polityczną – dodał.
Szef świętokrzyskich struktur Platformy Obywatelskiej stwierdził też, że Jarosław Kaczyński powinien wziąć pod uwagę głos obywateli wyrażony dziś podczas marszu w Warszawie, bo otrzymał jasny sygnał braku akceptacji dla swoich działań.
Komentując wystąpienie Donalda Tuska działacz PO powiedział, że było ono jasne i przejrzyste.
– Lider Platformy powiedział przede wszystkim o swoich rozmowach, które przeprowadza z Polakami, przemierzając kraj wzdłuż i wszerz. Zapowiedział, że będzie walczył o te wartości, które są nadzieją, dla których ci ludzie przyjechali do Warszawy – dodał.
Artur Gierada stwierdził, że 4 czerwca, dzień wolności, będzie początkiem końca obecnej władzy, tak, jak 4 czerwca 1989 roku był początkiem końca Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.
Wiceprzewodniczący Nowej Lewicy Andrzej Szejna stwierdził, że zorganizowany w Warszawie marsz opozycji, to marsz solidarności w obronie demokracji i przeciwko totalitarnym rządom Prawa i Sprawiedliwości.
– To rządy, które nie tylko wywołały drożyznę w kraju, ale łamały konstytucję. To rządy śmieszne, ponieważ nawet prezydent z PiS-u przyznał się do tego, że złamał konstytucję, podpisując ustawę, dotyczącą badania rosyjskich wpływów w Polsce, a taką pracę powinien rozpocząć od zbadania wpływów rosyjskich na Prawo i Sprawiedliwość – powiedział wiceprzewodniczący Nowej Lewicy.
Andrzej Szejna stwierdził, że cieszy go fakt tak licznej obecności zarówno polityków, jak i innych obywateli na marszu.
– Były nas naprawdę setki tysięcy. To znaczy, że jesienią czeka nas zmiana rządu w kraju, a tych, którzy doprowadzili do takich podziałów, do takich strat Polski będziemy mogli rozliczyć – dodał polityk.