O propozycji zorganizowania referendum w sprawie relokacji nielegalnych migrantów dyskutowali goście Studia Politycznego w Radiu Kielce.
Filip Strząbała z Nowej Lewicy zapowiedział, że choć referendum to bardzo dobra propozycja realizacji demokracji bezpośredniej, to w tym przypadku jego ugrupowanie będzie przeciwne takiemu rozwiązaniu.
– Trwa kampania wyborcza, i Lewica będzie na pewno przeciwko takiej ustawie, bo jest to instrumentalne traktowanie bardzo ważnego tematu i poważnej akcji związanej z organizacją referendum. Nie może być tak że będziemy firmować pomysły pana Kaczyńskiego na kampanię Prawa i Sprawiedliwości – stwierdził.
Poseł Czesław Siekierski z Polskiego Stronnictwa Ludowego stwierdził, że zaproponowany przez Komisję Europejską mechanizm relokacji jest w idei właściwy, ale zły w formie.
– Trzeba doprowadzić do pewnych rozmów. Mamy doświadczenia z 2015 roku, nie można nic na siłę. Reakcja Polski była nieodpowiednia, bo 2 tys. migrantów nie jest to liczba, która przekracza nasze możliwości przy tym otwarciu, jakie mieliśmy na Ukraińców. Stąd wiele wątpliwości, jak to powinno być rozwiązane. Oczywiście rozumiemy, że jest napływ imigrantów do UE, przyczyn jest wiele. Uciekają od biedy, od wojny i zmian klimatycznych. Pewne otwarcie jest potrzebne. Ale trzeba sobie odpowiedzieć: jak pomagać? Najlepiej pomagać w ich miejscu zamieszkania i tam kreować rozwój. Szacuje się, że w świecie jest 260 do 300 mln osób jest zainteresowanych przemieszczeniem się i tego procesu się nie zatrzyma – ocenił.
Piotr Dasios z Polski 2050 ocenił, że kwestia referendum to temat zastępczy w obliczu np. ustawy lex Tusk.
– Ten temat ma spolaryzować scenę polityczną, na opozycji wymusić pewne deklaracje, a Konfederacji zabrać tlen, bo przecież to jest jedna z najbardziej antyimigracyjnych partii. To już nie jest rok 2015. Nie ma już tych dziesiątków tysięcy uchodźców na granicy UE, które szturmowały te granice. Polska się też zmieniła – zaznaczył. Podkreślił, że nielegalnych migrantów przyjmuje się i wtedy uruchamia się całą procedurę sprawdzania, która może zakończyć się wydaleniem. – Nie dziwię się tym 5 krajom, które zainicjowały ten temat: Włochom, Malcie, Cyprowi, Hiszpanii i Grecji, ponieważ tylko w tym roku 64 tys. imigrantów trafiło do nich drogą morską – dodał.
Artur Gierada z Platformy Obywatelskiej podkreślił, że każdy imigrant byłby najpierw sprawdzany przez służby bezpieczeństwa. Odnosząc się do propozycji referendum stwierdził, że jest to próba polaryzacji społeczeństwa.
– Wszyscy widzą, że Jarosławowi Kaczyńskiemu rządzenie dziś nie wychodzi. Polacy widzą, jak to wygląda w kraju, są z tego powodu niezadowoleni. Do tego demoralizacja struktur Prawa i Sprawiedliwości, niewyjaśnione afery. Szczerze mówiąc, po ostatnich setkach tysięcy kobiet na ulicach, słysząc że ma być jakieś referendum, myślałem że Jarosław Kaczyński zachowa się ok i zaproponuje referendum dotyczące chociażby prawa aborcyjnego – mówił.
Senator Krzysztof Słoń z Prawa i Sprawiedliwości podkreślił, że rząd poradził sobie z problemem nielegalnych imigrantów na granicy z Białorusią, najpierw wzmacniając ochronę granicy dzięki różnym służbom mundurowym, a następnie poprzez budowę zapory.
– Powstał mur, który stał się trwałą przeszkodą dla tych, którzy chcieli wejść na teren UE i strefy Schengen. Pokazaliśmy Europie, jak się przeciwstawia naporowi nielegalnych migrantów. To wprawdzie inna droga, niż ta którą pokonują na pontonach imigranci na południu Europy, ale to też droga, którą pokonują głównie młodzi mężczyźni. Dla porównania, u nas jest teraz około 1,5 miliona głównie ukraińskich kobiet z dziećmi, które nie mogą się czuć bezpiecznie w swoim kraju, a tam, południe Europy szturmują zdrowi, silni mężczyźni, różnego pochodzenia – dodał. – Wstępując do UE nie godziliśmy się, że stracimy suwerenność, że będziemy krajem, który nie będzie niepodległy w swoich decyzjach. Mamy rząd wybrany w wyborach i ten rząd odpowiada za bezpieczeństwo Polaków, bezpieczeństwo naszych granic i dopóki PiS rządzi – tak będzie. Jeśli uważacie, że my się na tym poślizgniemy, że przez to przegramy wybory, bardzo proszę: my mówmy tak, a wy mówcie w swoich programach, że jesteście za relokacją tych dwóch tysięcy – dodał senator i stwierdził, że na dwóch tysiącach z pewnością się nie skończy.
Tomasz Jamka z Suwerennej Polski ocenia, że referendum w sprawie relokacji migrantów powinno się odbyć.
– Jest to ważny w demokracji głos społeczeństwa, które chcemy, by się wypowiedziało, czy jest za relokacją migrantów. Trzeba pamiętać, że my mamy teraz w Polsce ok 1,5 mln uchodźców z Ukrainy. To są kobiety i dzieci, które uciekają wojną, śmiercią, różnymi bestialstwami armii rosyjskiej. I dla takich uchodźców otworzyli Polacy swoje serca, przyjęli ich do siebie i dbają o nich. Przypomnijmy też, jak UE do tego podeszła. To Polska ponosi te koszty, jeśli chodzi o uchodźców z Ukrainy. Europa ile przekazała? Około 100 euro na osobę? A w przypadku relokacji te kary są przeogromne. Za jednego migranta, którego nie będziemy chcieli przyjąć, to jest kara ponad 20 tys. euro. Chcemy, żeby nasze społeczeństwo się wypowiedziało, bo przecież jednomyślności nie ma. Na pewno referendum będzie mocnym sygnałem dla całej klasy politycznej, czego chce nasze społeczeństwo – dodał.
Łukasz Wasilewski z Konfederacji stwierdził, że referendum nie jest potrzebne, ponieważ jego zdaniem, stanowisko polskiego społeczeństwa w sprawie relokacji migrantów jest jednoznacznie negatywne
– Więc nie widzę uzasadnionych powodów, dla których mielibyśmy to referendum przeprowadzać, chyba, że spojrzymy przez pryzmat władzy i toczącej się kampanii wyborczej. W 2015 roku PiS doszło do władzy m.in. dzięki sprzeciwowi wobec polityki PO, która zapowiedziała, że do naszego kraju przyjmie tysiące migrantów wówczas z północnej Afryki. Jednak w ostatnich latach wiele się zmieniło i mam wrażenie, że politycy PiS są niekonsekwentni w swojej działalności wobec migrantów. Przez lata waszych rządów Polska stała się krajem migrantów – ocenił.
Politycy dyskutowali także o wyroku TSUE w sprawie kredytów frankowych.