Mecz 3. kolejki Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych rozegrali zwodnicy zespołu Industria Kielce z Paris Saint – Germain w środę (27 września) w kieleckiej Hali Legionów.
W kadrze kieleckiej drużyny na środowe spotkanie po raz pierwszy w tym sezonie Ligi Mistrzów pojawili się wracający do gry po ciężkich kontuzjach Paweł Paczkowski i Haukur Thrastarson. W zespole rywali zabrakło filigranowego holenderskiego rozgrywającego Luka Steinsa.
Przed meczem oficjalnie pożegnano Bertusa Servaasa, który przez 21 lat był prezesem kieleckiego klubu. Za jego kadencji drużyna ze stolicy regionu świętokrzyskiego zdobyła po 15 mistrzostw Polski i Pucharów Polski. Zespół sześć razy grał w Final Four Ligi Mistrzów, wygrywając te rozgrywki w 2016 roku, a dwóch ostatnich edycjach zajął drugie miejsce. Kielczanie dwukrotnie uplasowali się na trzecim miejscu w Super Globe (klubowe mistrzostwa świata).
Pierwsze minuty spotkania były wyrównane, a wynik oscylował wokół remisu. W 10. min bramkarz Industrii Miłosz Wałach obronił rzut wykonywany przez Kamila Syprzaka. Kielczanie zdobyli trzy bramki z rzędu i po trafieniu Dylana Nahi wygrywali już 7:5. Skutecznością imponował jak zwykle Szymon Sićko, który w pierwszym kwadransie trzykrotnie pokonał bramkarza PSG. Po jego czwartym trafieniu w 17. min Industria prowadziła już 11:8, a dwie minuty później po bramce Arkadiusza Moryty 13:9.
Kielczanie świetnie grali w obronie, a goście nawet grając w ataku z przewagą jednego zawodnika mieli problemy ze sforsowaniem defensywy mistrza Polski. W 23. min paryżanie mogli zmniejszyć straty do dwóch bramek, ale Wałach w kapitalnym stylu obronił rzut Rubena Marchana. Końcówka pierwszej połowy to seria błędów z obu stron. Nieco mniej popełnili ich podopieczni trenera Raula Gonzaleza i po 30 minutach przegrywali tylko 15:16. Prowadzenie mistrza Polski mogło być wyższe, ale w 29. min po raz pierwszy w tym meczu pomylił się z linii siedmiu metrów Moryto.
Po zmianie stron kielczanie wrócili do dobrej gry. Po bramkach Igora Karacica, Moryty i Sićki w 37. min. gospodarze wygrywali 19:15. Niemoc gości przerwał dopiero Mathieu Grebille. Polska drużyna odpowiedziała kapitalną bramką Arcioma Karaleka, który stojąc tyłem do bramki pokonał Jannicka Green’a. Rywale zdołali zmniejszyć straty, po tym jak karę dwóch minut otrzymał białoruski obrotowy Industrii (18:20 – bramka Nikoli Karabatica).
Po chwili jednak siły się wyrównały, bo za faul na Morycie na ławkę kar powędrował Kent Tonnesen. Grając w przewadze kielczanie nie mieli litości dla przeciwnika. Po trzech bramkach z rzędu w 42. min. było już 23:18 dla Industrii. Nie załamało to jednak zespołu z Paryża, który po dwóch trafianiach Elohima Prandiego i bramce Sadou N’Tanziego cztery minuty później odrobił część strat (21:23).Na ławce kieleckiej zrobiło się jeszcze bardziej nerwowo, kiedy Prandi zdobył bramkę kontaktową (48. min – 22:23). Zawodnicy Tałanta Dujszebajewa przetrwali trudne chwile i z zimną krwią zadali decydujące ciosy. Na cztery minuty przed końcem Wałach zatrzymał w końcu Prandiego, a do siatki rywali trafili Karacic i Nahi.
Zespół ze stolicy regionu świętokrzyskiego prowadził 29:25 i wydawało się, że losy meczu były już praktycznie rozstrzygnięte. Francuska drużyna rzuciła się w szaleńczą pogoń, która omal nie zakończyła się powodzeniem. Na 20 sekund przed końcem Wałacha pokonał Prandi (29:30), ale kielczanie obronili zwycięstwo, drugie w tym sezonie, a PSG poniosło pierwszą porażkę. Osiem bramek dla Industrii zdobył Sićko, a siedem dla rywali Syprzak.
Najskuteczniejszy w kieleckim zespole były rozgrywający Szymon Sićko, który zdobył osiem bramek, a MVP spotkania wybrany został skrzydłowy Arkadiusz Moryto.
– To był bardzo wyrównany mecz. Prowadziliśmy dwoma, trzema bramkami, rywale odrabiali straty, doprowadzali do remisu, później my znowu wygrywaliśmy jednym trafieniem i tak cały czas. Jestem dumny z drużyny, ale z wyjątkiem dwóch ostatnich minut, kiedy straciliśmy trzy bramki z rzędu prowadząc czterema. Nie możemy sobie pozwolić na takie przestoje. Ale gratuluję drużynie, która pokonała bardzo silnego rywala, grając bez Andreasa Wolfa i Alexa Dujszebajewa – ocenił trener kielczan Talant Dujszebajew.
W końcówce pierwszej połowy kontuzji mięśnia dwugłowego uda doznał Alex Dujszebajew. Motor napędowy kielczan nie pojawił się już na parkiecie.
– Poczekamy na wyniki badań Alexa, ale sześć, siedem tygodni na pewno go nie będzie. Będziemy musieli sobie jakoś radzić i walczymy dalej – dodał szkoleniowiec.
– Jesteśmy po prostu drużyną. Kontuzja Alexa nas dodatkowo zmobilizowała. Jeden z nas wypada, to inni muszą wziąć ciężar gry na siebie. Alex to świetny zawodnik, ale mamy wystarczająco dużo jakości w drużynie, aby go zastąpić – stwierdził rozgrywający Industrii Kielce Tomasz Gębala.
– To był bardzo trudny mecz dla obu drużyn. Gratulacje dla kieleckiej ekipy. Musimy czekać na kolejne spotkanie, żeby się poprawić. Graliśmy bez Luca Steinsa, ale taki jest sport. Trzeba sobie radzić z tego typu sytuacjami – powiedział trener PSG Raul Gonzalez.
Przed spotkaniem oficjalnie pożegnano Bertusa Servaasa, który prezesem kieleckiego klubu był przez ostatnie 21 lat. Kieleccy zawodnicy zwycięstwo nad PSG zadedykowali 60-letniemu Holendrowi.
Industria Kielce – PSG 30:29 (16:15)