Prawie 230 interwencji odnotowali od początku roku saperzy z Centrum Przygotowań do Misji Zagranicznych w Kielcach.
– Od kilku lat, liczba wyjazdów utrzymuje się na stałym poziomie – zauważa st. chor. sztab. Robert Krasowski, dowódca patrolu rozminowania.
– Wpływa na to bardzo duża liczba inwestycji i różnego rodzaju budowy. Zdarza się, że w miejscach, w których prowadzone są roboty, pracownicy znajdują przedmioty niebezpieczne – mówi.
Robert Krasowski dodaje, że liczba interwencji nie jest równa liczbie wyjazdów.
– Zdarza się, że jedziemy w miejsce, gdzie jest tysiąc pocisków, więc podejmujemy je przez kilka dni – dodaje.
Na początku grudnia w Barczy, firma rekonstrukcyjna z Warszawy otrzymała zgodę z nadleśnictwa na sprawdzanie i poszukiwanie pozostałości po II wojnie światowej. Tam także interweniowali saperzy z jednostki na kieleckiej Bukówce.
– Mieliśmy tam niewdzięczne miejsca i teren bagnisty. Podejmowaliśmy różne przedmioty niebezpieczne. Żołnierze musieli nosić pociski po około 2 km – opowiada Robert Krasowski.
Saperzy regularnie odwiedzają miejscowość Motkowice w powiecie jędrzejowskim.
– W tej chwili nie można wchodzić tam do lasu. Ustawione są tablice informujące o tym, że jest to teren niebezpieczny i obowiązuje zakaz wejścia. Jednorazowo podjęliśmy tam półtora tysiąca sztuk pocisków artyleryjskich – mówi Robert Krasowski.
Jeżeli ktoś znajdzie taki przedmiot, powinien jak najszybciej zadzwonić pod numer alarmowy 112.