Stary port w Sandomierzu ma nowego mieszkańca. To norka amerykańska – urokliwe, ale niestety inwazyjne zwierzę.
Spotkanie w cztery oczy z tym czworonogiem miał Grzegorz Świtalski, sandomierski wodniak, właściciel łodzi spacerowej Dubas i prezes Fundacji „Sandomierka”.
Powiedział, że norka stała na lodzie w starym porcie i nie bała się obecności ludzi. Wraz z towarzyszką spaceru, Izabelą Wiśniewską miał obawy, czy zwierzęciu nic nie dolega, ale okazało się, że zwierzę jest w świetnej formie, bo gdy para odeszła kilka metrów dalej, norka zapadła się pod ziemię.
– Dobrze, że mamy zdjęcia, bo nikt by nie uwierzył. Zupełnie nie wiedzieliśmy co to może być, trochę jak wydra, ale nie do końca. Nie bało się, pozwoliło podejść blisko i nie miało nawet najmniejszej ochoty uciekać. Stało spokojnie i wietrzyło wokół noskiem – opisuje Grzegorz Świtalski.
Adam Furdyna, hydrobiolog stwierdził, że obecność norki amerykańskiej to niedobra wiadomość, ponieważ jest to gatunek inwazyjny i może bardzo zaszkodzić w ekosystemie. Poluje na wszystko co mieszka w wodzie, potrafi upolować rybę znacznie większą od siebie, lubi też raki. Ponadto żywi się ptakami i ssakami. Norka amerykańska wytępiła np. piżmaka. Pozytywny aspekt jest taki, że doskonale tępi szczur oraz inne gryzonie.
Norki amerykańskie nie są samotnikami, więc należy przypuszczać, że osobnik zauważony w starym porcie w Sandomierzu mieszka tam wraz z całą rodziną. Adam Furdyna dodał, że te zwierzęta można spotkać w różnych częściach Polski i że są to osobniki, które uciekły z hodowli oraz ich potomkowie.
Norka mieszkająca nad Wisłą w Sandomierzu ma czarne futerko i wielkościowo przypomina dużego kota.