– Kamil Kuzera wciąż cieszy się moim zaufaniem. Nie tylko zresztą moim, ale również dyrektora sportowego Pawła Golańskiego – stwierdził prezes Korony Kielce Łukasz Jabłoński.
Na dziewięć kolejek przed końcem sezonu PKO BP Ekstraklasy Żółto–Czerwoni zajmują miejsce tuż nad strefą spadkową, z takim samym dorobkiem punktowym jak będąca w niej Puszcza Niepołomice.
– Mam tylko nadzieję, że trener Kuzera wciąż ma zaufanie do nas, bo ono powinno być obustronne. Chciałbym, żeby tak było i wierzę, że wspólnie zrobimy, to co w poprzednim sezonie, czyli utrzymamy zespół w elicie – dodał prezes klubu.
Po niedzielnym meczu z Pogonią Szczecin, który zakończył się remisem 2:2, piłkarze Korony nie podeszli pod sektor zajmowany przez najzagorzalszych kibiców zwany Młynem i nie podziękowali im za doping.
– Na pewno nie powinno to mieć miejsca, bo jest to swego rodzaju tradycją, okazanie szacunku tym najbardziej oddanym fanom. Proszę też, żeby mnie źle nie zrozumieć, nie uważam iż pozostali kibice nie są ważni dla mnie, czy dla piłkarzy. Przeciwnie. Bardziej chodzi mi o wymiar tej tradycji. Zawsze tak było i tak samo powinno być po tym meczu. Mnie się to zachowanie bardzo nie spodobało. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Zrobiłem od razu spotkanie z radą drużyny i powiedziałem, co na ten temat myślę – stwierdził Łukasz Jabłoński.
Zachowanie piłkarzy nie przeszło bez echa. Po mecz kilkudziesięciu kibiców wdarło się do szatni kieleckiego zespołu. Nie byli agresywni, ale werbalnie dali wyraz swego niezadowolenia z postawy piłkarzy i sztabu szkoleniowego Korony.
– Nie doszło do żadnych rękoczynów, nawet nie było takich zamiarów. Nie chciałbym, żeby ktoś to odebrał, że wydarzyła się jakaś tragedia. Z całą pewnością nie jest to normalne zachowanie, ale powinniśmy się zastanowić, czy my jako klub byliśmy w stosunku do nich w porządku. Uważam, że nie. Powinno być tak jak zawsze, piłkarze podchodzą pod Młyn i dziękują kibicom. Tym bardziej, że ten mecz był bardzo dobry w naszym wykonaniu i fani powinni być finalnie zadowoleni z postawy drużyny. Oczywiście apetyty mieliśmy rozbudzone, tak się układało to spotkanie, że chcieliśmy wygrać, ale ostatecznie się nie udało – ocenił prezes Korony.
– Nie wiem czy Kamil Kuzera i piłkarze stracili zaufanie kibiców. Na pewno bardzo mocno je nadszarpnęli. Należy przy tym pamiętać, że oni byli od zawsze. Przed tym prezesem, trenerem, zawodnikami i będą po nich. Oni są z klubem. Ja mam nadzieję, że uda nam się odbudować to zaufanie, bo na pewno zaistniałej sytuacji nie da się wyjaśnić – dodał Łukasz Jabłoński.
Po przegranym 0:2, wcześniejszym meczu z Rakowem Częstochowa kibice w jego trakcie, a także po zakończeniu dawali wyraz swojego niezadowolenia z postawy piłkarzy Korony. Były to m.in. niecenzuralne hasła skandowane pod adresem zespołu.
– Nie chcę występować w roli adwokata kibiców, czy piłkarzy, ale myślę, że trybuny rządzą się swoimi prawami. To nie jest sytuacja nadzwyczajna i nie dzieje się tylko w Koronie Kielce, ale w każdym polskim klubie, bez względu na ligę, w której rywalizuje. Jeżeli drużyna osiąga niesatysfakcjonujące wyniki, to nie może liczyć na poklask ze strony kibiców. Niezależnie, z którego sektora oglądają mecze. Fakty są takie, że punktów mamy mało i cały czas balansujemy na granicy spadku. Są duże emocje i z niektórymi reakcjami musimy się pogodzić. Najlepszym rozwiązaniem jest wzięcie się w garść i lepsza gra – zakończył Łukasz Jabłoński.
Po przerwie reprezentacyjnej Korona zmierzy się na wyjeździe z Widzewem Łódź. Spotkanie zaplanowane jest na poniedziałek 1 kwietnia.