Diecezja kielecka ma nowego kapłana. W tym roku święcenia z rąk biskupa Jana Piotrowskiego przyjął tylko jeden diakon, Piotr Kozłowski pochodzący z parafii pw. Dobrego Pasterza w Obicach.
– Drogi diakonie Piotrze, dziś z własnej i nieprzymuszonej woli, jako jedyny stajesz do przyjęcia święceń kapłańskich, ale nie jesteś sam, ponieważ Kościół Chrystusowy jest twoją wspólnotą wiary, która otacza cię serdeczną modlitwą, a wytrwała modlitwa ma wielką moc – mówił biskup kielecki Jan Piotrowski podczas uroczystości święceń.
– Żyj w głębokim przekonaniu, że ofiara Jezusa Chrystusa jest źródłem, a zarazem szczytem życia chrześcijańskiego. Razem z Jezusem Chrystusem oddałeś się Bogu z całym swoim życiem. Nigdy nie stawiaj granic swojemu zdumieniu wobec oblicza Bożej miłości, jakie Pan Bóg dla ciebie wybrał. Zapamiętaj sobie to, o czym my kapłani często zapominamy w swojej zarozumiałości, że eucharystia nie jest własnością kapłana, ale darem dla całego Kościoła – mówił w homilii biskup Jan Piotrowski.
W rozmowie z dziennikarzami biskup podkreślił, że wyświęcenie zaledwie jednego diakona na kapłana nie jest dla niego powodem do pesymizmu.
– Przede wszystkim, Pan Jezus od początku mówił: żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. I rzeczywiście doświadczamy tego w Kościele powszechnym i w kościele kieleckim. Ufam, że w przyszłych latach ta sytuacja będzie lepsza. Niemniej jednak, wszystko jest darem. I kapłaństwo naszego diakona, który od dziś wchodzi w szeregi kapłanów naszej diecezji także jest darem i tajemnicą – mówił biskup.
Pasterz diecezji kieleckiej dodał, że jest to dla niego także okazja do rozmyślań, ponieważ dokładnie dziś (sobota, 25 maja) przeżywa 44. rocznicę własnych święceń kapłańskich.
– Warto żyć ideałem, jest w tym coś podobnego do wysiłku sportowca, bo ciągle trzeba zaczynać, patrzeć, by nie zburzyć tej równowagi między tym, czego Pan Bóg od nas oczekuje, a co człowiek sobie czasem w swoim egoizmie i niedojrzałości wymyśli. I dlatego proszę dziś także o modlitwę za kapłanów, także za siebie – mówił.
Ks. Piotr Kozłowski jest jedynakiem. W rozmowie z Radiem Kielce przyznał, że wiadomość o tym, że wstępuje do seminarium mogła być początkowo trudna dla jego rodziców.
– Wiadomo, może chcieli mieć wnuki, może to było dla nich początkowo ciężkie, ale otrzymałem od nich wsparcie. Chcieli w życiu tego, żebym ja był szczęśliwy. Z czasem odczuwałem coraz większe wsparcie ze strony rodziców, ale też rodziny, sąsiadów i parafian – opowiada neoprezbiter.
Ksiądz Piotr Kozłowski wspomina, że Pan Bóg dawał mu znaki dotyczące jego powołania już podczas przygotowań do Pierwszej Komunii Świętej.
– Mierzyliśmy alby. Siedziałem z boku na ławce. Przyjechał wtedy do nas pewien ksiądz emeryt, który pomagał naszemu proboszczowi. Podszedł do mnie. Położył mi ręce na głowie i wypowiedział jakąś modlitwę, a ja usłyszałem tylko słowa: „Przez Chrystusa Pana naszego”. To mogła być jakaś modlitwa błagalna o jakieś powołanie z naszej parafii. Poza tym, kiedy byłem młody, to chodząc z rodzicami do kościoła zawsze patrząc na postawę naszego proboszcza myślałem, że chcę być taki jak on – wspomina.
Neoprezbiter przyznaje, że na pewnym etapie życia zastanawiał się nad małżeństwem, ale myśl o wstąpieniu do seminarium go nie opuszczała. Dlatego po maturze postanowił wstąpić do seminarium.
Ks. Marek Dumin, prefekt alumnów w Wyższym Seminarium Duchownym w Kielcach mówi, że w czasie święceń kapłańskich jest kilka kluczowych momentów:
– To m.in. nałożenie rąk przez biskupa na głowę kandydata do święceń, co jest gestem apostolskim, w ten sposób zstępował na kandydata Duch Święty. Bardzo ważny jest także gest posłuszeństwa biskupowi i jego następcom. Poza tym, przekazanie znaku pokoju, co oznacza jedność. A dla samego kandydata z pewnością bardzo istotna jest także litania do Wszystkich Świętych, kiedy leży krzyżem na posadzce, a wszyscy zgromadzeni modlą się w jego intencji – wymienia.
Po święceniach, neoprezbiter będzie świętować w rodzinnej parafii. Jutro (niedziela) odprawi mszę prymicyjną. W sierpniu otrzyma od biskupa kieleckiego powołanie do posługi w konkretnej parafii.