Autorami niezwykłych tam i konstrukcji na rzekach w nadleśnictwie Radoszyce są bobry. Dzięki ich żeremiom w lasach utrzymuje się wilgoć, a woda po ulewnych deszczach nie spływa tak szybko do rzek. Leśnicy nagrali film, który to prezentuje.
Damian Mazur z Nadleśnictwa Radoszyce wyjaśnia, że w naszym regionie zwiększa się populacja bobrów, a co za tym idzie – rośnie liczba tworzonych przez nie konstrukcji na rzekach. To z kolei zwiększa retencję wody.
– Nie bez przyczyny bóbr nazywany jest superinżynierem przyrody, jego konstrukcje są naprawdę misterne. W innych częściach kraju robi się małe retencje, używa się sztucznych zastawek, a my mamy bobra, który robi to samo za darmo – śmieje się leśnik.
Żeremia, czyli tamy na rzekach połączone są z systemem nor, w których bobry wychowują młode. Damian Mazur przypomina, że bobry w początkach państwa polskiego były bardzo cenione przez władze królewskie.
– Już od czasów Bolesława Chrobrego wydano dekrety, że bóbr jest dobrem królewskim i książęcym. Książęta wielkopolscy hodowali bobry, było nawet stanowisko bobrowniczego, który nie podlegał władzom lokalnym, a pod władzę książęcą lub królewską – opowiada.
Leśnik dodaje, że bobry są największymi gryzoniami w Europie i są bardzo inteligentne, dorównując w tym względzie szczurom. Są też zwierzętami dbającymi o relacje społeczne i terytorialne.
Obecnie bobry są pod ochroną, ale w przeszłości były zabijane dla futra i dla stroju bobrowego, czyli wydzieliny gruczołów skórnych. Właśnie dlatego ich populacja po II wojnie światowej spadła do 130 par w całym kraju. Obecnie w Polsce żyje 71 tys. par i ciągle ich przybywa.
Z uwagi na ogon pokryty łuskami, w średniowieczu bóbr uznawany był za rybę, dlatego w czasie postu był zwierzęciem, które można było bez grzechu spożywać.
Konstrukcje bobrów, poza dobrym działaniem na rzecz lasów, czasami powodują jednak zalania pól uprawnych i straty dla rolników. Takie przypadki zgłaszane są do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, wypłacane są wówczas odszkodowania.