Na powierzchni niemal 100 ha w gminie Pierzchnica ma powstać farma fotowoltaiczna. W kwietniu tego roku do urzędu miasta zgłosił się inwestor, który dzierżawi ten teren od osoby prywatnej i wyraził chęć realizacji przedsięwzięcia.
Jego wniosek został wysłany do zaopiniowania do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, Wód Polskich oraz Sanepidu, a o planach inwestycji zostali także powiadomieni mieszkańcy, których działki sąsiadują bezpośrednio z terenem, gdzie miałaby być budowana farma.
Burmistrz Stanisław Strąk jest przeciwny realizacji inwestycji, która jego zdaniem budzi wiele kontrowersji.
– Inwestor planuje przedsięwzięcie na terenie Chmielnicko-Szydłowieckiego Obszaru Chronionego Krajobrazu, gdzie występuje wiele rzadkich gatunków roślin i zwierząt. Dodatkowo, inwestycja ta jest sprzeczna z realizowaną od wielu lat koncepcją Pierzchnicy jako miejsca przyjaznego i bezpiecznego do zamieszkania. Mamy także w planach wybudowanie w sąsiedztwie tej działki wieży widokowej, dzięki której będzie można podziwiać piękno krajobrazu, i która z pewnością będzie atrakcja turystyczną – wyjaśnia.
W środę, 29 maja, do Urzędu Miasta w Pierzchnicy wpłynął protest mieszkańców, którzy nie zgadzają się na budowę tak olbrzymiej farmy fotowoltaicznej w bezpośrednim sąsiedztwie ich miejsc zamieszkania. Swoje podpisy pod dokumentem złożyło ponad 150 osób.
Wśród nich jest Barbara Olszowy od ponad 20 lat mieszkająca na terenie gminy. Podkreśla, że nie wyobraża sobie, aby tego rodzaju inwestycja mogła zostać zrealizowana. Zaznacza, że na obszarze, gdzie miałaby zostać wybudowana farma, znajdują się siedliska żurawia popielatego, gatunku będącego pod ścisłą ochroną.
– To rzadki ptak, którego populacja została mocno przetrzebiona w wyniku działań przemysłowych, w tym między innymi poprzez budowę farm fotowoltaicznych. Zniszczono jego lęgowiska i żuraw jest zagrożony wyginięciem, więc mamy wielkie szczęście, że można go zobaczyć w naturze w naszej gminie. Inwestycja będzie bardzo negatywnie oddziaływać na środowisko naturalne, odstraszy zwierzęta i doprowadzi do zniknięcia cennych siedlisk przyrodniczych – podkreśla.
Inny z mieszkańców, Łukasz Szałas zwraca uwagę na straty ekonomiczne na jakie mogą być narażeni mieszkańcy w wyniku realizacji tej inwestycji.
– Wielu mieszkańców ma swoje niewielkie, przydomowe farmy, które w przypadku budowy tak dużej elektrowni nie będą działać poprawnie. Falowniki, a więc urządzenia elektryczne odpowiedzialne za zmianę prądu stałego na przemienny będą się wyłączać i wówczas posiadanie takiej instalacji nie będzie miało sensu – uważa.
Kolejny mieszkaniec Krzysztof Wieczorek, który zamierza wybudować dom w bliskim sąsiedztwie terenu planowanej inwestycji podkreśla, że już teraz dość powszechnym zjawiskiem jest wyłączanie linii wysokiego, średniego czy nawet niskiego napięcia, co w bezpośredni sposób dotyka osoby, które mają przydomowe instalacje fotowoltaiczne.
– Powstawanie tak wielkich obiektów energetycznych nie ma sensu, ponieważ sieć elektryczna nie jest przystosowana do odbioru tak dużych mocy jakie są produkowane. W konsekwencji doprowadza to do poważnych zaburzeń w jej funkcjonowaniu – dodaje.
Warto przypomnieć, że miejsce, gdzie miałaby zostać zbudowana farma jest chronione zapisami uchwały Sejmiku Województwa Świętokrzyskiego z dnia 11.09.2013 roku, która mówi o Chmielnicko-Szydłowieckim Obszarze Chronionego Krajobrazu. Mieszkańcy zapowiadają, że będą walczyć, aby do realizacji inwestycji nie doszło.
Radio Kielce chciało uzyskać komentarz inwestora w związku z wątpliwościami mieszkańców związanymi z budową farmy fotowoltaicznej, ale jego przedstawiciel nie odbierał telefonu i nie odpisywał na SMS-y.