Paweł Golański przez trzy lata pracy w Koronie Kielce przeprowadził prawie czterdzieści transferów. – Myślę, że skuteczność była nie najgorsza. Może zabrzmi to trochę nieskromnie, ale uważam, że każde okienko się broniło – ocenił swoją pracę, były już dyrektor sportowy klubu ze Ściegiennego 8.
Po zmianie na fotelu prezesa zarządu Korony, na początku czerwca Łukasza Jabłońskiego, który zrezygnował z piastowania tej funkcji, zastąpił Karol Jakubczyk, doszło także do roszady na stanowisku dyrektora pionu sportowego, które przejął Paweł Tomczyk.
41-letni Paweł Golański chce nabrać na razie dystansu do tego co się wydarzyło w ostatnich dniach, choć nie ukrywa, że otrzymał już propozycje pracy z innych klubów.
– Skłamałbym gdybym powiedział, że nie mam, bo telefony już były. Dałem sobie jednak trochę czasu, żeby złapać tlenu i dopiąć inny, niesportowy projekt nad którym pracuję. Od jakiegoś czasu wielu ludzie jest zaangażowanych w jego realizację. Dlatego, na razie muszę sobie to wszystko poukładać w głowie. Oczywiście jeśli będzie jakaś ciekawa propozycja, bo przecież trudno tak odejść z piłki. Zdaję sobie sprawę, że to jest uzależnienie od adrenaliny, sportu, atmosfery szatni. Nie jest łatwo od tego wszystkiego uciec. Myślę, że prędzej, czy później wrócę – stwierdził były reprezentant Polski i piłkarz Korony Kielce.
Paweł Golański ukończył we wrześniu ubiegłego roku kurs dyrektora sportowego, który po raz pierwszy zorganizował Polski Związek Piłki Nożnej. Trwał on 14 miesięcy, a zajęcia odbywały się w Szkole Trenerów PZPN w Białej Podlaskiej oraz – w formie sesji wyjazdowych – w klubach PKO BP Ekstraklasy.