– Fakt, że Michał Kotański podał się do dymisji świadczy tylko o jego histerii, ponieważ nie ma do tego powodu, a wręcz przeciwnie, powinien cieszyć się, że remont teatru dobiega końca – stwierdziła Renata Janik, marszałek województwa świętokrzyskiego.
Dodała, że inwestycja miała pierwotnie kosztować 97 mln zł, dzisiaj prawdopodobnie zamknie się kwotą 167 mln zł, i trzeba się z tego rozliczyć.
– Wielokrotnie mówiłam: pozyskać środki na inwestycję, zwłaszcza unijne lub z Funduszy Norweskich to jest jedno, a rozliczyć je to drugie. Obowiązkiem pana dyrektora, bo to on je pozyskiwał z czterech źródeł, i jego zespołu, który zbudował, jest rozliczenie się z tego i jak najszybsze zamknięcie tego wielkiego przedsięwzięcia – zaznaczyła.
Zdaniem marszałek województwa, przyjęcie przez świętokrzyski sejmik w czerwcu 2019 roku stanowiska sprzeciwu wobec ideologii LGBT i wprowadzenia jej do wspólnot samorządowych nie miało wpływu – wbrew opiniom niektórych środowisk – na finansowanie inwestycji w teatrze i cofnięcie wsparcia z Funduszy Norweskich.
– Większy wpływ na to miał wybuch pandemii, wojna na Ukrainie, wzrost inflacji oraz cen. Poproszę odpowiednie służby o sprawdzenie, w którym etapie inwestycji były wykorzystywane Fundusze Norweskie, i czy rzeczywiście uchwała LGBT miała wpływ na ich wykorzystanie. Teatr miał być oddany do użytku w ubiegłym roku, prace zostały przedłużone o rok dlatego, że dokupiliśmy sąsiednią kamienicę. Jestem za tym, by teatr jak najszybciej był oddany do użytku, żeby cieszyli się z niego widzowie. Jestem wdzięczna panu dyrektorowi Michałowi Kotańskiemu i wszystkim osobom, które angażowały się w tę inwestycję, że powstała – powiedziała marszałek.
Odpowiadając na pytanie, czy poprzedni zarząd województwa zbyt łatwo dokładał kolejne pieniądze na tę inwestycję Renata Janik stwierdziła, że budowa była bardzo dobrze nadzorowana. Jak podkreśliła – informacja o tym, że do zakończenia inwestycji brakuje 5 mln zł dotarła do niej 10 czerwca od skarbnik, do której pismo skierował zastępca dyrektora teatru.
– W związku z tym zadzwoniłam do Ministerstwa Kultury, które jest instytucją współprowadzącą teatr, z prośbą o spotkanie. Odbyłam rozmowę w resorcie, który uznał, że skoro te dodatkowe środki są potrzebne, to wyjdzie tym potrzebom naprzeciw i przekaże kolejne 2,5 mln zł. Na ostatniej sesji sejmiku radni zgodzili się na przekazanie dodatkowych 2,5 mln zł, by inwestycję zakończyć. Jakież było moje zdziwienie, gdy 23 lipca pan wicedyrektor teatru poinformował departament budżetu i finansów, że poprzez „omyłkę pisarską” brakuje jeszcze 8 mln zł. Proszę wybaczyć, to są publiczne pieniądze, w dodatku nie dowiedziałam się na co. I do dzisiaj ani ja, ani departament finansów, ani dyrekcja departamentu certyfikacji i kontroli nie potrafią powiedzieć, na co są te pieniądze – mówiła.
Marszałek województwa dodała, że osobami upoważnionymi do rozmów z dyrekcją teatru są wicemarszałek Anita Koniusz i dyrektor Departamentu Kultury i Dziedzictwa Narodowego Janusz Knap.
– Widocznie pan dyrektor Michał Kotański uznał, że te osoby nie są dla niego partnerami do rozmów, tylko marszałek Janik. A marszałek Janik angażowała się w tę sprawę, wie, co się dzieje w teatrze i w tej chwili trwa tam kontrola. Jutro odbędzie się nadzwyczajne posiedzenie komisji kontroli i finansów oraz komisji kultury sejmiku, na które zostali zaproszeni przedstawiciele teatru i będziemy o tej sprawie rozmawiać – poinformowała Renata Janik.
– Te pieniądze będą musiały się znaleźć, bo to jest zbyt duża inwestycja, aby samorząd województwa, czy też ministerstwo nie dołożyli do niej złotówki, więc te dodatkowe środki będą musiały być poniesione. Ale ja dzisiaj nie wiem, czy to jest już ostatnie 8 mln zł, czy nie – podkreśliła.
Marszałek dodała, że wszystko jest w dokumentach i jest relacjonowane przez podległe służby.
– W dokumentach jest jasno napisane, że nastąpiła „omyłka pisarska” na kwotę 8 mln zł. Gdyby była właściwa kwota wpisana, to 10 czerwca, rozmawiając z ministerstwem kultury poprosiłabym o 6,5 mln zł, czyli połowę z brakującej kwoty, a nie o 2,5 mln zł. Przez tę „omyłkę” resort nie da tych dodatkowych pieniędzy, a ja czekam na informację od moich współpracowników, na co te pieniądze idą – mówiła Renata Janik.