Opowieść o zwykłych ludziach, dokonujących niezwykłych czynów – taka jest najnowsza wystawa na kieleckim Rynku, zatytułowana „A serca nasze siwe”. Powstała z okazji 110. rocznicy wkroczenia strzelców Józefa Piłsudskiego do Kielc.
Dr Marek Maciągowski z Ośrodka Myśli Patriotycznej i Obywatelskiej, jeden z twórców ekspozycji wyjaśnia, że przedstawia legionistów i mieszkańców Kielc, bohaterów i bohaterki dnia codziennego, których serca opowiedziały się za strzelcami w siwych mundurach. Zwraca uwagę, że na początku była to niewielka grupa osób, które działały wbrew środowisku, ale takie zachowanie większości nie może dziwić.
– To był trudny wybór polityczny. Polska była pod zaborami, a to powodowało różne postawy, wybory. Pamiętajmy, że część Polski będąca pod panowaniem rosyjskim jednak przez ponad 150 lat była związana z Rosją. Całe pokolenia zostały wychowane w tej kulturze, były poddanymi cara. Oczywiście to miało swoje konsekwencje. Duża część mieszkańców naszego regionu musiała służyć w armii rosyjskiej. Ci, którzy zdecydowali się stanąć po stronie strzelców Piłsudskiego stawali się wrogami często tych członków swoich rodzin, którzy już służyli po stronie rosyjskiej, a niejednokrotnie dochodziło do takich sytuacji, że walczyli przeciwko sobie. To były bardzo trudne wybory, to była wojna, społeczeństwo było podzielone. Jedni byli zwolennikami odzyskania niepodległości w oparciu o Rosję, inni byli zwolennikami misji Józefa Piłsudskiego, że jednak trzeba się oprzeć na Austrii i na Niemczech – tłumaczy.
Marek Maciągowski zaznacza, że te dylematy dotyczyły nie tylko tych, którzy szli walczyć, ale też mieszkańców Kielc, który żyli w wojennym rytmie.
– Cierpieli tutaj biedę, głód, a jednocześnie starali się pomagać żołnierzom na froncie. Bardzo duża pomoc z Kielc dla legionistów szła ze strony działaczek Ligii Kobiet. Organizowano pomoc dla najbiedniejszych. W tej pomocy mieszkańcy bardzo się sprawdzali już niezależnie od przekonań politycznych. Kiedy postępowała wojna, to zaangażowanie po stronie niepodległościowców Piłsudskiego rosło. Ta idea miała coraz więcej zwolenników – podkreśla.
Te różne postawy zostały zaprezentowane na wystawie przez konkretne przykłady.
– Jest dużo cytatów i zdjęć ludzi nieznanych z pierwszych stron książek historycznych. To są zapiski mieszkańców, którzy wspominali, że życie było naprawdę ciężkie. Warto popatrzeć sobie na tej wystawie na tych, którzy decydowali się poprzeć tych, którzy zaczęli walczyć o niepodległość – opisuje.
Głos zabierają ludzie, znani z imienia i nazwiska, którzy w Kielcach żyli, mieszkali, pracowali.
– Wiele jest tam też takich nazwisk osób, o których długo nikt nie wiedział, że decydowały się na przykład na poparcie strzelców Piłsudskiego, wstępując do nich. I to nie byli tylko ludzie z tych warstw uprzywilejowanych, ale często z tych biedniejszych, niższych: rzemieślnicy, robotnicy, rolnicy. Staramy się też tam powiedzieć, że wiele z tych osób, które w pierwszym rzucie poszły do legionów, awansowało i to byli potem przyszli oficerowie Wojska Polskiego. Ale byli też tacy, którzy po zakończeniu działań zbrojnych podejmowali normalne życie – mówi dr Marek Maciągowski.
Pierwsza Kompania Kadrowa została sformowana 3 sierpnia 1914 roku w Krakowie przez Józefa Piłsudskiego. Liczyła ok. 160 członków. Wyruszyła z krakowskich Oleandrów 6 sierpnia, a jednym z jej zadań było wzniecenie powstania antyrosyjskiego w Królestwie Polskim. Strzelcy dotarli do Kielc 12 sierpnia.
Wystawę przygotowały wspólnie: Ośrodek Myśli Patriotycznej i Obywatelskiej na Wzgórzu Zamkowym w Kielcach oraz Muzeum Historii Kielc. Scenariusz przygotowali: Magdalena Lang-Trela i Bartłomiej Tambor (Muzeum Historii Kielc) i Marek Maciągowski (Ośrodek Myśli Patriotycznej i Obywatelskiej). Opracowanie graficzne – Dariusz Ścisło (Wzgórze Zamkowe).
Ekspozycja będzie dostępna do końca sierpnia.