Mieszkaniec powiatu sandomierskiego stracił ponad 400 tys. zł. Wszystko przez to, że uwierzył rzekomym pracownikom banku, którzy twierdzili, że jego oszczędności są zagrożone.
Do oszustwa doszło we wtorkowy poranek (27 sierpnia). Około godz. 8.00 do 48-letniego mężczyzny zadzwoniła kobieta podająca się za pracownicę banku – mówi asp. szt. Artur Majchrzak z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach.
– Rozmówczyni przekazywała mężczyźnie, że środki na jego koncie bankowym są zagrożone. Twierdziła, że powinien przelać pieniądze na podane przez nią rachunki bankowe, do których przestępcy nie mieliby dostępu. 48-letni mieszkaniec powiatu sandomierskiego zalogował się do bankowości elektronicznej. Przez cały czas będąc w kontakcie telefonicznym z rzekomą pracownicą banku, wykonywał przelewy – relacjonuje policjant.
W pewnym momencie w słuchawce usłyszał głos mężczyzny, który także miał być pracownikiem banku.
– Mówił, że sytuacja jest bardzo poważna, bo oszuści wzięli na rachunek mężczyzny pożyczkę. Rozmówca utwierdził 48-latka w przekonaniu, że powinien wziąć pożyczkę na tyle, na ile pozwala mu zdolność kredytowa. Miał to być jedyny sposób na powstrzymanie przestępców przed wzięciem kolejnych pieniędzy – opowiada asp. szt. Artur Majchrzak.
Pod wpływem emocji, 48-letni mieszkaniec powiatu sandomierskiego posłuchał oszustów, zadłużył się i przelał kolejne pieniądze na rachunek, który został mu wskazany. W ten sposób, w ciągu kilku godzin, stracił ponad 420 tys. zł.
Asp. Paweł Cieśla z Komendy Powiatowej Policji w Sandomierzu przypomina, że za każdym razem, gdy przez telefon lub Internet ktoś, podając się np. za pracownika banku wypytuje o nasze oszczędności lub mówi, że są one zagrożone, możemy mieć pewność, że mamy do czynienia z oszustwem. Są to przypadki, gdy rozmówca domaga się od nas np. podania numeru konta, loginu, haseł, czy kodów, lub dokonywania przelewów na podane konta w celu rzekomego zabezpieczenia naszych pieniędzy.