Piłkarze ręczni Industrii Kielce w meczu 4. kolejki Ligi Mistrzów pokonali na wyjeździe niemiecki SC Magdeburg 27:26 (19:15). To drugie zwycięstwo polskiego zespołu w tych rozgrywkach.
SC Magdeburg – Industria Kielce 26:27 (15:19).
SC Magdeburg: Siergiej Hernandez – Omar Magnuson 7, Gisli Kristjansson 6, Manuel Zehnder 3, Philipp Weber 3, Magnus Jensen 3, Albin Lagergren 2, Lukas Mertens 1, Christian O’Sullivan 1, Isaak Person, Tim Zechel, Daniel Pettersson, Antonio Serradilla, Michael Damgaard, Oscar Bergendahl.
Industria Kielce: Sandro Mestric, Miłosz Wałach – Daniel Dujshebaev 7, Dylan Nahi 5, Arkadiusz Moryto 4, Arciom Karalek 4, Michał Olejniczak 3, Theo Monar 3, Jorge Maqueda 1, Cezary Surgiel, Tomasz Gębala, Łukasz Rogulski.
Karne minuty: Magdeburg – 2, Industria – 8. Sędziowali: Andreu Marin i Ignacio Garcia (Hiszpania).
Polska drużyna do tego spotkania przystąpiła w zaledwie 12-osobowym składzie. W zespole zabrakło kontuzjowanych już od dłuższego czasu Hassana Kaddaha i Szymona Sićki. Alex Dujszebajew i Bośniak Bekir Cordalija będą pauzować do końca listopada. Do Niemiec nie pojechali także narzekający na urazy Igor Karacic i Benoit Kounkoud, ale za to po raz pierwszy w tym sezonie Ligi Mistrzów zagrał Jorge Maqueda.
Gospodarze wystawili pełny 16-osobowy skład, ale bez jednego z liderów drużyny, szwedzkiego rozgrywającego Felixa Claara i skrzydłowego Matthiasa Musche. Popularni „Gladiatorzy” przystępując do czwartkowego spotkania mieli prawo być zmęczeni. W ciągu ostatnich 10 dni rozegrali aż pięć meczów, w tym cztery w Super Globe (imprezie uznawanej za nieoficjalne klubowe mistrzostwa świata), a jeszcze we wtorek grali ligowy mecz z Goppingen.
Nie upłynęły nawet dwie minuty, a zespół z Magdeburga prowadził 2:0, po bramkach Gisli Kristjanssona i Manuela Zehndera. Po kolejnych 120 sekundach był już jednak remis (2:2 – Daniel Dujshebaev i Arciom Karalek). W piątej minucie po raz drugi trafił młodszy syn trenera Industrii i goście wyszli na prowadzenie 4:3. Później przez kilka kolejnych minut na parkiecie trwała wyrównana walka. Jeszcze w 12. min „Gladiatorzy” prowadzili 8:7, ale potem nastąpił show polskiego zespołu.
Świetna postawa w obronie sprawiła, że ich rywale popełniali błąd za błędem w ataku. Po trzech kolejnych bramkach (jednej Daniela Dujshebaeva i dwóch Dylana Nahiego) wicemistrzowie Polski prowadzili 12:9. W 24. min francuski skrzydłowy pokonał bramkarza Magdeburga Siergieja Hernandeza po raz drugi i przewaga Industrii wzrosła do czterech trafień (15:11). Po 30 minutach zespół ze stolicy regionu świętokrzyskiego prowadził 17:13, mimo że dwaj jego bramkarze (Sandro Mestric i Miłosz Wałach) odbili tylko jedną piłkę, a Hernandez miał sześć udanych interwencji.
Na początku drugiej połowy kielczanie powiększyli prowadzenie do pięciu bramek (21:16 – Daniel Dujshebaev). Kolejny fragment gry to dominacja gospodarzy, którzy po trzech golach z rzędu przegrywali tylko 19:21 (39. min – Philipp Weber). Mogłoby być jeszcze gorzej, ale pierwsze udane interwencje w tym meczu miał Mestric, który dwukrotnie obronił rzuty karne wykonywane przez najskuteczniejszego gracza gospodarzy (siedem bramek) Omara Magnussona.
W końcówce spotkania grający w osłabionym składzie goście gonili resztkami sił. Co prawda w 44. min zdołali powiększyć prowadzenie do trzech trafień (23:20 – Arciom Karalek), ale na 10 minut przed końcem po trafieniu Magnussona wygrywali tylko 24:23. W tym trudnym okresie ciężar gry na siebie wziął Daniel Dujshebaev, którzy zdobył bardzo ważne dwie bramki (w całym meczu siedem).
Na minutę przed końcem przy prowadzeniu polskiej ekipy 26:25 Mestric wygrał pojedynek sam na sam z Weberem. Po chwili niemiecki rozgrywający pomylił się po raz kolejny i na 20 sekund przed końcem Tałant Dujszebajew wziął czas. Jego podopieczni kapitalnie rozegrali ostatnią akcję i Nahi rozstrzygnął losy tego spotkania.
– Znakomicie graliśmy w obronie. Wiedzieliśmy, co gra Magdeburg, chociaż wiedzieć to jedno, ale zatrzymać ich w praktyce, to drugie. Chłopaki zostawili na boisku dużo zdrowia, sił i potu. Do tego dołożyliśmy przemyślaną, skoncentrowaną grę w ataku. To pozwoliło nam cieszyć się z cennych dwóch punktów. Graliśmy z jedną z najlepszych drużyn w Europie – skomentował spotkanie drugi trener Industrii Krzysztof Lijewski.
– Doskonale wiemy, że mamy niesamowitych zawodników, chociaż było nas tylko dwunastu i to była trudna sytuacja. Są z nami Maqueda, Karaliok, Moryto, a nie było dziś Karacicia i gramy świetnie w obronie, chyba najlepiej odkąd jestem w Kielcach. Oczywiście, cały czas musimy mocno pracować. Mamy braki kadrowe, ale wiemy, że możemy powalczyć z każdym w Europie – mówił z uśmiechem w rozmowie z Radiem Kielce rozgrywający Industrii Daniel Dujszebajew.