Wielki Tydzień na dawnej polskiej wsi był nazywany cichym tygodniem. Przed jego rozpoczęciem starano się zakończyć już większość prac, wyciszano się i skupiano się na nadchodzących świętach, najważniejszych dla katolików – mówił na antenie Radia Kielce Damian Kozłowski, etnograf z Muzeum Wsi Kieleckiej.
Wśród zwyczajów tego okresu gość Radia Kielce wymienia m.in. dość powszechne w XIX wieku zrzucanie z dzwonnicy kościelnej kukły Judasza, którą następnie palono. Z kolei w Wielki Piątek przed wschodem słońca mężczyźni udawali się w procesję, obchodząc swoje pola.
– Wbijali tam poświęcone w Niedzielę Palmową palemki albo drewniane krzyże. Miało to zagwarantować dobre plony. Ten dzień wyglądał tak, jakby zmarł ktoś z domowników. Zatrzymywano zegar, zasłaniano lustro, otwierano szafki. To wszystko miało pokazywać, że zmarł Jezus Chrystus – opowiada.
Inaczej wyglądało także sobotnie święcenie pokarmów.
– Starano się zabrać ze sobą wszystkie pokarmy, spożywane potem podczas Wielkanocy. Zwykle to kapłan przyjeżdżał do wiernych, oni zbierali się w izbie jednego z gospodarzy lub przed dworem, albo przy kapliczkach. Pokarmy były układane na wielkiej płachcie, która była potem wykorzystywana np. do zasiewów. Pierwsze zasiewy należało wykonać z tej płachty. Na rogach tej płachty podczas święcenia pokarmów układano ziemniaki, które potem były dokładane do ziemniaków sadzonych w polu. Miało to zagwarantować pomyślność i dobre zbiory. Z kolei podczas burzy ta płachta, na której znajdowała się święconka, była wynoszona przed chałupę, by uchronić dom przed piorunami – opowiada Damian Kozłowski.
W Wielkanoc, po powrocie z rezurekcji domownicy dzielili się jajkiem, na wzór dzielenia się opłatkiem w wigilię Bożego Narodzenia.
– Gospodarz później udawał się do zwierząt i, podobnie jak opłatkiem, zwierzęta częstowane były także jajkiem. Po dzieleniu się jajkiem można było już zasiąść do śniadania wielkanocnego. Pokarm był skromny. Wykonywano np. taką zupę, która nazywała się octem. Tydzień wcześniej robiono zaczyn: mąka, woda i skórka chleba. W niedzielę dolewano do tego wywar z gotowanej szynki. Dokładano tam chleb i jajka – przybliża etnograf.
Zdobieniem jaj do święconki zajmowały się kobiety. Na Kielecczyźnie najpopularniejsze były kraszanki, czyli jajka zanurzone w naturalnych barwnikach np. z kory dębu, łupinek cebuli, albo z buraka. Popularna była także metoda batikowa: na jajko nanoszono roztopiony wosk, następnie jajka były barwione, a potem wosk ścierano, dzięki czemu powstawał piękny wzór.