Grupa kobiet w charakterystycznych różowych nakryciach głowy zdobyła w niedzielę (27 kwietnia) najwyższy szczyt Gór Świętokrzyskich Łysicę. Panie chciały w ten sposób zwrócić uwagę na siłę i determinację osób stawiających czoła rakowi piersi.
W sobotę, wolontariuszki wyjechały Katowic, by tego samego dnia przygotować się do wejścia na szczyt.
Justyna Dec, prezes fundacji „Oko w oko z rakiem” podkreśla, jak ważna w walce z chorobą jest profilaktyka.
– Jeżeli kobieta, dziewczyna zgłosi się odpowiednio wcześniej, to jak najbardziej te rokowania są dobre. Medycyna w przypadku raka piersi poszła do przodu, można więc liczyć na całkowite wyleczenie, ale to musi być na wczesnym etapie. Dlatego kładziemy nacisk na profilaktykę. Uczymy, by panie nie lekceważyły, nie bagatelizowały żadnych zmian, które znajdą, ale przede wszystkim, żeby się badały – zaznacza.
Barbara Kowalczyk-Bernat z Koła Gospodyń Wiejskich Stylowe Babki z Łopuszna zaznacza, że rak to choroba cywilizacyjna.
– Rak jest chorobą, która nie dotyczy tylko jakiegoś regionu, tylko dotyczy całego świata. Jest to choroba, która nie daje objawów do momentu, kiedy nie ma przerzutów. Chcemy takimi marszami wskazać, że nie tylko październik jest miesiącem walki z rakiem, ale to może być każdy miesiąc, każda dobra okazja, każdy szczyt lub jakiś inny rajd – mówi.
Zlot ma pokazać, że diagnoza onkologiczna nie odbiera radości życia i możliwości realizowania pasji
Różowy kolor strojów, w które ubrane były uczestniczki marszu to symbol solidarności z kobietami stawiającym czoła wyzwaniom onkologicznym. Kapelusze, peleryny i miotły miały z kolei nawiązywać do legendarnych sabatów czarownic, które według dawnych wierzeń miały się odbywać właśnie na Łysicy.