Osoby obserwujące od miesiąca scenę polityczną mogły zauważyć, że było bardzo dużo głosów, które naciskały mocno na to, by pan marszałek zadziałał niekonstytucyjnie w sprawie zaprzysiężenia Karola Nawrockiego na Prezydenta RP – powiedział na antenie Radia Kielce poseł Polski 2050 Rafał Kasprzyk, pytany o słowa Szymona Hołowni o próbie zamachu stanu.
– Sami nie mieli odwagi, tak jak były pan minister Bodnar, tak jak pan Giertych i inni, którzy rozpętali medialną nagonkę po to, żeby wpędzić marszałka w takie działania, które w politycznym sensie miały być odpowiednikiem zamachu stanu. Wersji było dużo: nieuznawanie izby Sądu Najwyższego, która wydała decyzję, odroczenie Zgromadzenia Narodowego, zrobienie przerwy, przejęcie obowiązków prezydenckich. To wszystko się nie wpisuje w demokratyczne zasady ustrojowe państwa polskiego. Marszałek od początku mówił, że wyniki wyborów są jasne, nie ma żadnych dowodów na to, że były fałszerstwa, które zagrażały wynikowi – podkreślił polityk. Zaznaczył przy tym, że sformułowanie „zamach stanu” zostało użyte przez marszałka sejmu w sensie politycznym, a nie w sensie prawnym znaczenia tych słów.
Rafał Kasprzyk dodał, że choć sam w drugiej turze głosował na Rafała Trzaskowskiego, to uznaje, że większość wybrała Karola Nawrockiego, który 6 sierpnia zostanie zaprzysiężony i będzie Prezydentem RP.
– Przypomnę, że to pan Bodnar skierował do marszałka list, który, nie wiem, co miał na celu. Wyłuszczył tam wszystkie wątpliwości znane od początku, ale nie podał ani jednego argumentu prawnego, bo nie było argumentów prawnych do niezwołania Zgromadzenia Narodowego. Natomiast cała ta nagonka miała na celu chyba bardziej przykrycie przegranej Rafała Trzaskowskiego – ocenia gość Radia Kielce.
Poseł Rafał Kasprzyk odniósł się także do krytyki słów Hołowni o „zamachu stanu” ze strony Donalda Tuska. Premier stwierdził, że niepoważne zachowanie albo niepoważne słowa mogą zrodzić bardzo poważne konsekwencje. Gość Radia Kielce ocenia, że te słowa można skierować do polityków Platformy Obywatelskiej
– Myślę, że słowa mają znaczenie i kiedy zarówno pan Bodnar, jak i pan Giertych, będący przypomnę, z ugrupowania, którym rządzi pan premier Donald Tusk, mówili, że trzeba działać niekonstytucyjnie, trzeba, w sensie politycznym, dokonać zamachu stanu, nie uznać wyborów legalnie przeprowadzonych, to kto zachowuje się jak dziecko w piaskownicy? Szukanie na siłę argumentów, wymyślanie niewiarygodnych historii po to, żeby unieważnić wybory, bo wygrała nie ta osoba, na którą my głosowaliśmy? To jest bardzo słabe, to nie jest dziecinne – to jest niedemokratyczne. I myślę, że pan premier ma tego świadomość – ocenił.
Polityk podsumował, że dopuszczenie do przeliczania głosów przez prokuraturę oznaczałoby, że nie mamy już do czynienia z państwem demokratycznym.
– To może ustawmy już dyktaturę i powiedzmy sobie, że nie ma po co robić wyborów, bo jeśli staruje nasz kandydat, to on ma wygrać. Nie można do tego dopuścić, czy ze strony PiS-u, czy PO, czy innego ugrupowania. To jest chyba jasne dla wszystkich demokratów – stwierdził Rafał Kasprzyk.
Zapytany o dokonaną przez premiera rekonstrukcję rządu, poseł Rafał Kasprzyk powiedział, że Polska 2050 jest zadowolona z wprowadzonych zmian i ma nadzieję na sprawniejszą pracę.
– Jestem bardzo zadowolony, że poza dwoma bardzo istotnymi dla Polski obszarami, jak klimat, ochrona środowiska oraz fundusze europejskie i rozwój regionalny, dostaliśmy także teczkę odpowiedzialności za sprawy kultury – wymienia.
Na czele tych resortów stanęły kobiety, przedstawicielki Polski 2050.
Jako pozytywną zmianę polityk ocenia także zapowiedź, że wszyscy koalicjanci mają popierać rządowe projekty, a różnice zdań wewnątrz koalicji mają się nie wydostawać na zewnątrz.