W pierwszym meczu rozgrywanego w Kielcach ćwierćfinałowego turnieju mistrzostw Polski juniorek, piłkarki ręczne Suzuki Korony Handball przegrały z Arką Gdynia 16:20 (8:12). Najwięcej bramek dla gospodyń: 4 – rzuciła Paulina Podsiadło.
– Można śmiało powiedzieć, że obrona funkcjonowała dobrze, chociaż nie ustrzegły się dziewczyny prostych błędów w końcówce. Mam o to pretensje, bo powinnyśmy przegrać maksymalnie dwoma trafieniami. Wiadomo, że w takim turnieju każda bramka jest na wagę złota. Trzeba jednak docenić klasę rywala. Gdynianki grają w pierwszej lidze, a moje dziewczyny raptem w lidze małopolskiej. Spotkań zaliczyły w sumie dziesięć, plus jakiś turniej po drodze. Dla niektórych, to są pierwsze tak poważne zawody. Mam także pretensje do niektórych zawodniczek, że włączyły się w ten mecz zbyt późno. Przy dobrej grze wszystkich, można było rozstrzygnąć to spotkanie na naszą korzyść. Nie było Michaliny Pastuszki, bo jest potrzebna w superlidze. Jeśli seniorki wygrają z Kobierzycami będziemy się bardzo cieszyć, jeśli nie, to smutek będzie podwójny – stwierdziła trener „Koroneczek” Monika Ciszek.
W drugim spotkaniu pierwszego dnia zmagań Sośnica Gliwice ze Zgodą Ruda Śląska 31:26 (18:12). W sobotę o godzinie 10.00 Arka zmierzy się z Sośnicą, a o 12.00 Suzuki Korona Handball ze Zgodą. Mecze rozgrywane są w hali przy ulicy Krakowskiej.