Na terenie spalonej hali w Starachowicach prowadzone są prace rozbiórkowe. Zastępca komendanta Powiatowej Straży Pożarnej w Starachowicach, Andrzej Pyzik przyznaje, że choć akcja nadal trwa, to najgorsze już minęło.
– Cały czas prowadzimy prace rozbiórkowe i czekamy na ciężki sprzęt, który ma dojechać ze Skarżyska. Wtedy będziemy mieć możliwość dostania się i dogaszenia miejsc, w których występuje lekkie zadymienie. To da nam pewność, że wszystko jest ugaszone i ogień nie zostanie wzniecony ponownie – mówi brygadier.
Choć ogień jest już ugaszony, to są miejsca, w których mogą znajdować się jeszcze materiały palne. Brygadier podkreśla jednak, że służby panują nad sytuacją i wszystko jest pod kontrolą. Na miejscu, oprócz straży pożarnej pracuje także policja, prokurator oraz biegli z zakresu pożarnictwa, którzy badają przyczynę powstania pożaru.
Andrzej Pyzik zaznacza, że akcja związana z ugaszaniem pożaru była intensywna i wymagająca.
– Po przyjeździe objęta pożarem była znaczna część hali, a na miejscu pracowało dużo jednostek, zarówno Państwowej, jak i Ochotniczej Straży Pożarnej. Akcje utrudniał gęsty dym, wysoka temperatura i skala pożaru, jak się okazuje największego w mieście od kilkudziesięciu lat. W hali były różne materiały, które wykorzystywano w procesie technologicznym i z pewnością ten gęsty dym stwarzał zagrożenie. Natomiast korzystne było to, że wiatr nam sprzyjał i wiał w kierunku lasu, a nie pobliskich zabudowań – zaznacza brygadier.
Według informacji, jedna trzecia obiektu została uratowana, natomiast reszta uległa zniszczeniu. Wszyscy pracownicy, którzy przebywali wtedy na terenie zakładu, zdążyli się ewakuować.