Korona Kielce przegrała czwarty mecz w rundzie jesiennej Fortuna 1 Ligi i trzeci przed własną publicznością. Podopieczni Dominika Nowaka utrzymali 3. miejsce w tabeli, ale nie wykorzystali szansy na zrównanie się punktami z wiceliderem rozgrywek Widzewem Łódź.
Porażka z GKS Tychy 0:1 przyszła cztery dni po zwycięstwie na Suzuki Arenie ze Skrą Częstochowa 4:1. Nie powinna jednak dziwić, bo żółto-czerwoni od trzech miesięcy nie potrafią wygrać dwóch ligowych spotkań z rzędu.
– W ostatnim czasie popełniamy bardzo dużo błędów. Piłka nożna jest prosta, trzeba zdobyć bramkę i robić wszystko, żeby jej nie stracić. W starciu z GKS Tychy zabrakło nam konkretów. Mieliśmy wygrać, takie było nastawienie, ale tak się nie stało. Wszyscy jesteśmy, delikatnie mówiąc, bardzo źli. Jestem przekonany na milion procent, że każdy z tych chłopaków chciał wygrać, ale zabrakło nam spokoju i odrobiny piłkarskiego luzu – uważa bramkarz Konrad Forenc.
– Ta porażka boli, bo chcieliśmy wygrać drugi mecz z rzędu. Najbardziej widoczne było to, że źle podawaliśmy, mieliśmy dużo strat i to spowodowało, że przegraliśmy – ocenił obrońca, Łukasz Sierpina.
Korona ma na koncie 32 punkty. Do liderującej Miedzi Legnica traci sześć „oczek”, a do drugiego Widzewa trzy. Kielczanie nie mają już właściwie przewagi na tzw. grupą pościgową. Tyszanie, którzy zajmujący szóstą lokatę czyli ostatnią barażową, mają dwa punkty mniej, a siódmy ŁKS Łódź cztery i jedno zaległe spotkanie.
W tym roku żółto-czerwonych czekają jeszcze dwa wyjazdowe mecze o ligowe punkty z Puszczą Niepołomice i GKS Jastrzębie.