Coraz chłodniejsze dni oraz utrudniony dostęp do pożywienia skłaniają ptaki do odlotów. Rozpoczęły się jesienne migracje do Afryki i Europy Południowej.
Dr Jarosław Sułek, ornitolog, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Kielcach przyznaje, że odloty ptaków są rozciągnięte w czasie, jednak jako pierwsze opuszczają nas jeżyki.
– Są gatunki, które odlatują bardzo wcześnie, na przykład jeżyk, który odleciał już w połowie sierpnia, przeczuwając ochłodzenie. Tego ptaka znamy głównie z miast, ponieważ na swoje miejsce lęgowe wybiera wysokie budynki czy wieże, ale spotykany jest również na wsiach. Jeżyki odlatują wcześnie, ponieważ mają przed sobą podroż do Afryki Równikowej lub Afryki Południowej. Wiadomo, że są to owadożercy, a im mniejsza temperatura, tym ciężej zdobyć pożywienie – mówi ornitolog.
Zaraz po jeżykach odlatują dudki i pokrzewki czarnołbiste, cierniówki, piegże, wilgi oraz bociany czarne. Natomiast wrzesień i październik to czas odlotów bocianów, żurawi i dzikich gęsi.
– Na początku września nie mamy już bocianów białych, lecz jeszcze zauważamy pojedyncze ptaki, które nie spieszą się z odlotem, bo wiedzą, że zdążą dotrzeć do ciepłego kraju. W październiku obserwujemy też rozciągnięte w czasie odloty żurawi i dzikich gęsi, np. gęgawy, których zauważamy nad naszymi zbiornikami wodnymi coraz więcej – wyjaśnia doktor.
Również teraz trwają odloty jaskółek, których w Polsce mamy trzy gatunki.
– Najwcześniej odlatują jaskółki brzegówki, których praktycznie o tej porze już nie zauważamy, może jakieś pojedyncze jednostki. Jaskółkami, które odleciały w ciągu ostatniego tygodnia są oknówki. Najdłużej zostaną z nami najbardziej pospolite i te których mamy najwięcej, czyli jaskółki dymówki, które odlatują na początku i w połowie października – dodaje Jarosław Sułek.
Wśród ptaków są też „maruderzy”, którzy nie odlatują do Afryki, tylko zostają na południu Europy. To oznacza, że ze względu na krótszy dystans i ograniczenie energii, zostają w Polsce dłużej.