Odnowa skweru im. Ireny Sendlerowej i przebicie ul. Silnicznej do ul. Lecha Kaczyńskiego, to jedne z kluczowych inwestycji, składających się na gruntowną rewitalizację centrum Kielc. Mimo, że są one planowane od kliku lat, to raczej nieprędko doczekają się realizacji, bo brakuje na nie pieniędzy.
Artur Hajdorowicz, pełnomocnik prezydenta Kielc ds. rewitalizacji miasta wyjaśnia, że przebudowa skweru mogłaby zostać sfinansowana z pomocą rządowych pieniędzy „Polskiego Ładu”.
– Dotychczas nie mogliśmy znaleźć źródła finansowania, które pozwoliłoby na podjęcie działań w tej części miasta. Ostatnio pojawiła się szansa. Władze Kielc zgłosiły skwer jako jeden z projektów, które mogą być realizowane w ramach „Polskiego Ładu”. Liczymy, że w ramach dofinansowania z Unii Europejskiej uda się ten skwer zaprojektować i wybudować – powiedział.
Pełnomocnik prezydenta wskazuje, że po konsultacjach społecznych, opracowano program funkcjonalno-użytkowy dla tego miejsca.
– Opinie zawsze są podzielone. Projektanci postanowili wyodrębnić strefę do aktywności, plac zabaw dla dzieci oraz strefę komfortu i ciszy. Prawdziwy projekt odnowy dla tego skweru zostanie przygotowany wraz z pojawieniem się pieniędzy na inwestycję – podkreśla urbanista.
Sytuacja z przebiciem ulicy Silnicznej jest znacznie bardziej skomplikowana.
– Utworzenie przyczyniłoby się do stworzenia tzw. północnej pętli zabytkowego śródmieścia Kielc. To natomiast pozwoliłoby nawet na całkowite wyłączenie ruchu kołowego przez Rynek oraz ul. Bodzentyńską. Inwestycja przyczyniłaby się także do uwolnienia potencjału komunikacyjnego ul. Warszawskiej – dodaje. Jednak i tu podstawowym problemem są pieniądze.
Jarosław Skrzydło, rzecznik prasowy Miejskiego Zarządu Dróg przyznaje, że budowa przebicia ma newralgiczne znaczenie dla ruchu w centrum, ale jej koszt byłby gigantyczny.
– Nie występowaliśmy o wydanie zgody na realizację inwestycji drogowej (ZRID) z tego względu, że jest to inwestycja niezwykle droga w stosunku do jej zakresu. By móc rozpocząć prace budowlane, należy przejąć część istniejących nieruchomości. Biorąc pod uwagę kosztorysy, które znajdują się w dokumentacji, roboty budowlane na rok 2017 wyceniono na 1,7 mln zł Z kolei ceny odszkodowań, przekraczały sumę 4 mln zł. Sama wartość robót budowlanych jest zdecydowanie niższa, niż wypłata pieniędzy za przejęte grunty – tłumaczy rzecznik MZD.
Miasto zawiesiło więc starania o znalezienie źródeł finansowania tej inwestycji.