Spór o drogę dojazdową podzielił mieszkańców nowych i starszych bloków przy ulicy Okrzei w Kielcach. Mieszkańcy żalą się, że władze miasta ignorują problem więc w sprawę włącza się radny.
Jeden z lokatorów bloku przy ulicy Okrzei 60 zadzwonił na telefon interwencyjny Radia Kielce i opowiedział o problemie, który pojawił się, gdy w sąsiedztwie jego bloku stanął nowy budynek deweloperski.
– Ta droga była wcześniej utwardzona i przejezdna. Teraz, przez postawienie nowych budynków, droga została w połowie zagrodzona i nie ma żadnego przejazdu. Samochody parkują po obu stronach. Po nawałnicy wiatr przewrócił wierzbę, przyjechały służby, ale nie miały jak wjechać – opisuje mężczyzna.
Jego sąsiadka uważa, że takie sytuacje to sygnał, że gmina Kielce dzieli mieszkańców na lepszych i gorszych.
– To jest problem gminy, która nas podzieliła i zlekceważyła. Nikt nas nie pytał, czy godzimy się na taką ingerencję dewelopera. Jedna pani z tych nowych bloków zastawiła garaż mojemu znajomemu, który grzecznie zwrócił jej uwagę, by stąd odjechała skoro ma swój parking podziemny. Ta kobieta oburzyła się i wyzwała go od najgorszych. Zainterweniowała policja, nałożyła na nią mandat w wysokości 200 zł, ale to i tak nie rozwiązuje problemu – dodaje kobieta.
Mieszkańcy twierdzą, że telefony do urzędu miasta również nie przynoszą efektów.
– Śmieją się nam w twarz. Albo nie odbierają, albo ciągle nas gdzieś przełączają – żali się mieszkanka.
Monika Staszałek, prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej w Kielcach, które zarządza blokiem, twierdzi, że ten problem trwa od dłuższego czasu.
– Takie parkowanie jest praktykowane nie od dziś. Jeśli chodzi o ulicę Okrzei 56 to został złożony wniosek o dzierżawę tego terenu, ponieważ należy on do miasta. Wspólnota z naszą pomocą chce uzyskać większe prawa do tego miejsca i myślę, że wyglądałoby to dużo lepiej. Jeśli chodzi o ulicę Okrzei 60 wysłaliśmy pismo, bo musimy wiedzieć, kto zarządza tą drogą. Miasto sprzedało teren, deweloper się wybudował i pozostaje mieć nadzieję, że nie zagrodzi się całkowicie. Nie ukrywam, że oczekujemy od urzędu miasta konkretnej odpowiedzi, bo to już niedługo będzie paranoja – informuje prezes.
Rzecznik Miejskiego Zarządu Dróg w Kielcach Jarosław Skrzydło uważa, że zaistniała sytuacja jest przykładem konfliktu społecznego, którego rozwiązanie nie będzie proste.
– Nie ulega wątpliwości, że jest to droga wewnętrzna, która podlega MZD w Kielcach. Jeśli chodzi o parkowanie będziemy musieli dokonać tam wizji lokalnej i zobaczyć, jakie rozwiązania można w tym miejscu zastosować. Nie będzie to proste, bo ten odcinek jest stosunkowo wąski, ma tylko sześć metrów szerokości, także pole manewru jest ograniczone. Dodatkowo nie jest to nawierzchnia bitumiczna więc pod znakiem zapytania stoi możliwość wykonania tam znaków poziomych. W każdym razie postaramy się znaleźć rozwiązanie, aby obie strony były w miarę zadowolone – zapewnia rzecznik.
W pomoc mieszkańcom włączył się Piotr Kisiel, radny z klubu Prawa i Sprawiedliwości, który oczekuje jasnej deklaracji od władz miasta.
– Mieszkańcy są zdesperowani i proszą o pomoc. Ludzie, którzy tam mieszkają muszą mieć zapewnione warunki do normalnego funkcjonowania. Stąd też moja interpelacja, w której zwracam się do władz miasta o natychmiastowe podjęcie działań w tym zakresie. Oczekuję, że ratusz podejmie niezbędne kroki i sprawa zostanie wyjaśniona – komentuje radny.
Wszystkie strony konfliktu czekają teraz na odpowiedź urzędu miasta, która powinna być gotowa w przyszłym tygodniu.