Inaczej niż zwykle wyglądała msza rezurekcyjna w parafii Wszechświęte w gminie Sadowie. Zwykle tarabaniarz okrążał kościół trzykrotnie w procesji, wybijając specjalny rytm. W tym roku, z powodu pandemii, tradycja przeniosła się do kościoła.
Mieszkańcy nie ukrywają, że są zawiedzeni brakiem procesji, jednak cieszą się, że usłyszeli taraban. Strażak bił w bęben m.in. na początku mszy świętej. Panie Aneta i Ewelina mówią, że to piękny zwyczaj, który należy podtrzymywać. Wierni mieli tylko tego namiastkę, bo ich zdaniem najpiękniejsza rezurekcja to ta z procesją i wyjątkowym bębnem.
– Bez rezurekcji nie ma zmartwychwstania, a my kultywujemy piękną tradycję. To było zawsze takie emocjonujące, wszystko budziło się do życia – mówi Ewelina.
Administrator parafii, ks. Augustyn Łyko, w czasie rezurekcji miał po raz pierwszy okazję wysłuchać tarabanu. Według niego, dzięki tej tradycji poranek wielkanocny staje się jeszcze bardziej wyjątkowy. Jak zauważa, w całej diecezji sandomierskiej być może tylko trzy parafie mają zwyczaj bębnienia na znak zmartwychwstania Chrystusa.
– To wielka rzadkość, coś fantastycznego i coś pięknego, co trzeba kultywować i podtrzymywać. Tradycje dodają ducha i świętom, ale i tym społecznościom, w których się żyje, także w tej parafii, która ma ponad 500 lat – dodaje duchowny.
Sekretarz jednostki strażackiej, Marcin Czuba mówi, że ten wyjątkowy zwyczaj jest podtrzymywany także dla młodzieży.
– Pokazujemy młodym pokoleniom, że dzieje się tu coś innego, wartego kontynuacji – mówi strażak.
Podobna tradycja podczas mszy rezurekcyjnej kultywowana jest również w Iwaniskach.