Odnotowaliśmy dziś w Polsce niemal 30 tysięcy nowych przypadków zakażenia koronawirusem. W Małopolsce to 2608 przypadków. Postanowiliśmy przyjrzeć się sytuacji covidowej na świecie. Jak radzą sobie z pandemią Słowacja, Niemcy, Wielka Brytania, Hiszpania, Izrael czy Stany Zjednoczone?
SŁOWACJA
Arkadiusz Kugler mieszkający w Bratysławie od ponad siedmiu lat, pracujący w branżach turystycznej i IT, mówi, że na Słowacji kluczowy jest negatywny wynik testu.
– Paradoksalnie otwartych jest dużo miejsc, ale negatywny wynik testu trzeba mieć przy sobie. Trzeba go wziąć do pracy, trzeba też wziąć pod uwagę, że jest rządowy nakaz pracy z domu. Chyba tylko w sklepach spożywczych nie trzeba mieć ze sobą negatywnego wyniku testu – mówi.
Po kiepskiej sytuacji sprzed miesiąca, kiedy – szczególnie na Orawie – brakowało miejsc w szpitalach, sytuacja na Słowacji nareszcie zaczyna się normować – podkreśla pan Arkadiusz.
NIEMCY
Sytuację w Niemczech z perspektywy Berlina opisała Martyna Poważa, która od około roku mieszka w hipsterskiej stolicy Europy i śledzi przebieg pandemii od samego początku.
– Rozmawiamy w takim czasie, kiedy restrykcje znowu się zmieniły. Zamykają znowu bardziej. Rządy każdego landu mogą sobie te reguły dopasować, ale nie wygląda to wesoło. W czasie świąt mogą być otwarte tylko wirtualnie. Będą jeszcze debatować, czy zamknąć te sklepy, które jeszcze są otwarte, np. kwiaciarnie czy księgarnie. Na początku marca poluzowano obostrzenia, ale teraz znowu wracają restrykcje, kiedy mieszkańcy jednego domostwa mogą się spotkać maksymalnie z jedną inną osobą – mówi Martyna Poważa.
Mieszkanka Berlina dodaje też, że – aby na przykład wyjść do wielkopowierzchniowego sklepu – trzeba taką wizytę zarezerwować i wydrukować sobie specjalny bilet. Podkreśla, że dzięki temu w sklepach jest dość pusto i bardzo bezpiecznie.
WIELKA BRYTANIA
Sytuację w Wielkiej Brytanii opisała Katarzyna Szęszoł mieszkająca w Birmingham od ponad 15 lat, pracująca w branży logistycznej i wychowująca 12-letniego Tymka.
– Liczba zachorowań, ludzi przyjętych do szpitala i umierających na COVID-19 spada. Plan jest taki, aby zacząć wszystko otwierać po Wielkanocy. Teraz jesteśmy zupełnie zamknięci. Taki lockdown mamy od czasu przed świętami. U nas po prostu wszystko jest zamknięte, jedynie można iść do sklepu, który jest niezbędny do funkcjonowania. Można wyjść na spacer, ale tylko po rejonie, w którym się mieszka – mówi Katarzyna Szęszoł.
Z kolei Tymek, 12-letni syn pani Katarzyny, od ósmego marca normalnie chodzi do szkoły – ale powrót był poprzedzony testami na COVID. Teraz jego mama dostała testy do domu i dwa razy w tygodniu musi przetestować syna i zarejestrować wyniki na oficjalnej rządowej stronie.
HISZPANIA
Jak wygląda pandemia w Hiszpanii opowiedzieli nasi rozmówcy z Barcelony – Katarzyna Francuz, pracująca w branży turystycznej, i Piotr Mika, który w środku pandemii zdecydował się przeprowadzić na słoneczne południe.
– Są otwarte i kina, i siłownie, są też otwarte restauracje, ale tylko do godz. 17.00. Ulice są pełne, ogródki restauracyjne są całkowicie otwarte, więc jest pełno ludzi. Bary są zamknięte tylko wieczorem. Chyba nie jesteśmy w połowie tego, co powinno być, odbywa się mnóstwo koncertów, dyskotek, festiwali – relacjonują mieszkańcy Barcelony.
Szczepienia w Hiszpanii idą dość powoli – podkreślają Piotr i Katarzyna. W tej chwili wciąż szczepi się służba zdrowia i grupa 60+. Nasi rozmówcy podkreślają, że Hiszpanie szczepią się chętniej niż Polacy. Według Katarzyny mają po prostu większe zaufanie do służby zdrowia.
IZRAEL
Sytuację w Stanach Zjednoczonych, a konkretnie w Kalifornii, relacjonuje Robert Kowalski z Fremont w Silicone Valley, czterdzieści mil od San Francisco. Pan Robert jest starszym inżynierem w fabryce Tesli.
– Przez ostatnie dziewięć miesięcy byliśmy praktycznie całkowicie zamknięci. Były okresy, kiedy ponownie luzowano obostrzenia, ale potem zmieniały się statystyki i znowu zamykali. Teraz wszystko idzie znów w dół, jest duży nacisk na to, żeby ludzie się szczepili, także ludzie tutaj chodzą się szczepić. Ale jest też duży podział polityczny. To, czy ktoś idzie się szczepić, czy nie, zależy w dużej mierze od tego, na kogo głosuje – mówi Robert Kowalski.
Jak dodaje, dużo chętniej szczepią się Demokraci – dlatego akurat w Kalifornii szczepienia przebiegają sprawnie.