Były dyrektor podtarnowskiego oddziału Banku Spółdzielczego oskarżony o wyłudzenie 1 miliona 300 tysięcy złotych. Do tarnowskiego sądu trafił właśnie akt oskarżenia przeciwko 5 osobom.
Najwięcej przestępstw zarzucono byłemu dyrektorowi banku w jednej z miejscowości powiatu tarnowskiego. Marek K. w latach 2016 – 2018 wyłudził 60 kredytów. Mężczyzna wykorzystywał do tego dane klientów, do których miał dostęp. Były dyrektor był na tyle zuchwały, że ukradł także bezpośrednio z konta swojego klienta w sumie 55 tysięcy złotych w dwóch transzach. Oszustwa wyszły na jaw, bo jeden z nielegalnych zaciągniętych kredytów dotyczył osoby, która zgubiła dowód osobistych i zgłosiła to do banku.
– W całej sprawie zaskakuje tłumaczenie Marka K., który przyznał się do winy. Wyjaśnił, iż jeden z klientów banku Bogdan W. żalił mu się, że jego żona jest chora, ma nowotwór, a nie ma on pieniędzy, żeby pokryć drogie leczenie. Postanowił mu pomóc. Pieniądze z oszustw przekazywał Bogdanowi W. na leczenie żony – relacjonuje rzecznik Prokuratury Okręgowej, Mieczysław Sienicki.
Bogdan W. przekonywał śledczych, że wziął od znajomego dyrektora banku tylko niewielką część wyłudzonych pieniędzy. Przeprowadzone przez śledczych badania podpisów, wykazało jednak, że Bogdan W. przyjął od znajomego dyrektora banku więcej pieniędzy, niż twierdził. Mało tego, zdaniem prokuratury Bogdan W. pomógł Markowi K. w wyłudzeniu 27 kredytów. „W tym również na członków rodziny. Syna, żonę, siostrę, a także na inne znane mu osoby” – dodaje Sienicki.
Jak podkreśla prokurator Mieczysław Sienicki, Marek K. pożyczył także u 30 znajomych mu osób w sumie prawie 600 tysięcy złotych, których nie spłacił. Twierdził, że popadł w kłopoty finansowe, a pieniądze potrzebuje na dokończenie domu syna. Dlatego łączna suma wyłudzonych pieniędzy sięga 2 milionów złotych.
Zdaniem rzecznika Prokuratury Okręgowej w Tarnowie sprawa długo nie wychodziła na jaw, ponieważ Marek K. spłacał część tych kredytów przez kolejne zaciągane przez niego zobowiązania.
Dyrektorowi banku w wyłudzeniach kredytów pomagała jego pracownica Maria H. Kobieta kompletowała dokumenty kredytowe i podrabiała podpisy. „Stwierdziła, że pomagała dyrektorowi. Choć miała świadomość, że dokumentacja jest fałszywa” – mówi prokurator.
Na ławie oskarżonych zasiądą także Zbigniew K. oraz jego syn Kamil K. którzy pomagali w wyłudzaniu kredytów, dostarczając dyrektorowi banku sfałszowane zaświadczenia o zatrudnieniu i osiąganych zarobkach przez rzekomych kredytobiorców. Jak podkreśla rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnowie, w ich mieszkaniach znaleziono kilkanaście pieczątek różnych firm oraz skserowane dowody osobistych różnych osób.
Oskarżonym grozi od 6 miesięcy do 8 lat. „Ponieważ jednak w tym przypadku mamy do czynienia z dużą ilością czynów przestępczych, w rachubę wchodzi kara łączna, która może zostać wymierzona nawet do 20 lat pozbawienia wolności. Dość często mamy do czynienia z wyłudzeniem kredytów i tu wchodzą w rachubę nawet grupy przestępcze, które specjalizują się w tego typu procedrze. Natomiast nie przypominam sobie, aby na taką skalę zamieszany był w to dyrektor banku” – podkreśla Mieczysław Sienicki.
O skierowaniu do sądu aktu oskarżenia w tej sprawie jako pierwszy poinformował tygodnik TEMI.