Natan Kalista – to jedno z kilkorga dzieci w Polsce, które cierpią na rzadką wadę genetyczną, czyli staw rzekomy kości piszczelowej. To oznacza, że jego lewa nóżka nie rozwija się prawidłowo, a pełną sprawność dziecko może osiągnąć dopiero po serii skomplikowanych zabiegów. Pieniądze na rzecz Natana zbierane będą podczas koncertu charytatywnego na Świętym Krzyżu, który rozpocznie się w środę o godzinie 16.00.
Natan urodził się jako zdrowe dziecko po prawidłowej ciąży. Rodzice zauważyli jednak, że lewa nóżka dziecka była wygięta pod nienaturalnym kątem i wydawała się krótsza. Lekarze z Kielc skierowali Natana do Otwocka, a tam postawiona została diagnoza. W Polsce dzieci z taką wadą operowane są jako nastolatki, ale rodzice Natana nie chcieli czekać. Znaleźli informacje o kanadyjskim chirurgu specjalizującym się w procedurach wydłużania kończyn i korekcji ich deformacji.
Doktor Dror Paley operuje dzieci w Polsce, do prywatnej kliniki przyjeżdżają chorzy z całej Europy, a nawet Azji. Razem z Natanem leczone były dzieci ze Słowacji, Gruzji i Kazachstanu. Za zabieg i pobyt w szpitalu trzeba zapłacić. Pierwsza, najważniejsza operacja kosztowała 400 tys. zł. Te pieniądze udało się zdobyć.
– Pierwsza operacja już się udała – mówi mama chłopca Magdalena Kalista. – Synek przeszedł ją jesienią, ma wszczepiony specjalny drut teleskopowy, który przez kilka lat będzie rósł razem z nim, ale później trzeba go wymienić na większy. Takich operacji Natan może przejść jeszcze trzy. Każda z nich to koszt przynajmniej 100 tys. zł, ale na przestrzeni lat, które nas od nich dzielą, ceny mogą wzrosnąć.
Od 7 stycznia chłopczyk rozpocznie rehabilitację, choć na razie jest wystraszony tym, co go czeka. Poprzedni zabieg i komplikacje, które miały miejsce po nim, spowodowały, że jest nieufny wobec obcych, nie chce nawet wsiadać do samochodu. Ale operacja już przynosi efekty. Natan sprawnie raczkuje, jeździ na rowerku biegowym i cieszy się, że dostaje do kolejnych półek czy choinki. Teraz powinien chodzić, aby ćwiczyć zoperowaną nóżkę.
Mama Natana podkreśla, że zdrowie jej synka zależy od ludzi dobrej woli, chce także pomagać innym potrzebującym dzieciom. Razem z innymi mamami, którym nie jest obojętny los innych kontynuują zbiórkę na grupie licytacyjnej Natana, ale pieniądze za każdym razem trafiają do innych dzieci.