Jak co roku pełni energii, w kolorowych strojach i z dobrą nowiną na ustach – Łódzkie Pogotowie Kolędnicze wyszło na ulice. Tym razem jednak z zachowaniem reżimu sanitarnego.
Pandemia nie zatrzymała kolędników, ale nieco zmieniła formę zabawy. Dlatego zamiast występów na życzenie w mieście, kolędnicy przeszli się drogą po wsi Ługi, niedaleko Strykowa, nie zapraszając do wspólnego marszu.
– Oprócz takich standardowych postaci, czyli króla Heroda, aniołka, to mamy także lekarza. Jak widać po ubiorze, przyszedł z XVII wieku pomóc nam zwalczyć pandemię – wyjaśnia Samuel Szatkowski z fundacji „Po Staremu”.
– Jestem diabłem, w tym roku wyjątkowo dobrze przygotowanym, ponieważ mam czym naprawdę straszyć – mówi uczestniczka Pogotowia Kolędniczego.
– Mimo całej pandemii, to tak nosi kolędników, że nie możemy powstrzymać radości z tego Bożego Narodzenia i radości świętowania przed tym, żeby się nie podzielić tą radością. Bo co to by były za święta bez ekipy kolędniczej – dodaje Samuel Szatkowski.