Kawalkada taksówek jedzie z prędkością około 10 kilometrów na godzinę, blokując w ten sposób Obwodnicę Trójmiasta. Kierowcy ruszyli po południu z węzła Osowa i zmierzają pod Urząd Miasta Gdańska. Protest jest próbą zwrócenia uwagi na działania firm takich jak Uber czy Bolt.
To kontynuacja protestu z piątku, 16 października. Wówczas taksówkarze blokowali centrum Gdańska, używali klaksonów i palili race.
– Mimo usilnych próśb, nadal nikt nas nie słucha, ani rząd, ani samorząd, dlatego będziemy walczyć. Te protesty to dopiero ostrzeżenia, pokazujemy, że możemy nawet zablokować obwodnicę – mówi Michał Tablewski, przewodniczący Związku Zawodowego Solidarność Taksówkarzy Trójmiasta.
Dodaje, że kierowcy działający poprzez popularne aplikacje dostają licencje, jednak nie mają kas fiskalnych i taksometrów, a ich auta nie są przystosowane do pełnienia usługi przewozu. Zdaniem taksówkarzy wydawanie licencji taksówkarskich takim osobom to legalizacja szarej strefy.
Kierowcy taksówek chcą też, by w miastach obowiązywał limit wydawanych licencji na przewóz osób, a także by wprowadzono egzaminy dla wszystkich kierowców oferujących taką usługę. Jak tłumaczą, „bez egzekwowania prawa transportowego i skarbowego, konkurencja ze strony Ubera czy Bolta staje się nieuczciwa”.
Po przejechaniu od Węzła Osowa pod Urząd Miasta Gdańska ponad sto taksówek zakończyło protest. W centrum przejazd został zabezpieczony przez policję, która jednak bezpośrednio nie interweniowała w jego przebieg.
– Pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie się zebrać. Nie zbieraliśmy większej ilości aut ze względu na to, że byłoby tego za dużo. Ograniczyliśmy się do ponad stu aut, więc wystarczająco dużo, żeby pokazać miastu, państwu, że jesteśmy w stanie się zorganizować i blokować, jeżeli nie będziemy mogli normalnie godnych pieniędzy zarabiać przez to, co się dzieje. Jeżdżą półtaksówki, obce kapitały, które nie mają ani kas fiskalnych, ani żadnych egzaminów, nic, kompletnie nic – powiedział przewodniczący związku zawodowego Solidarność Taksówkarzy Trójmiasta, Michał Tablewski.
– Domagamy się egzekwowania ustawy o transporcie drogowym przez służby i władze miejskie, które w ogóle nie jest praktycznie respektowane. Jest bardzo dużo nielegalnych przewoźników w mieście, to około 3 tysięcy aut, które po prostu zabierają nam pracę. Nie chodzi nam o to, żeby pozbyć się Ubera, chcemy po prostu, żeby było fair – mówili taksówkarze.