Pochmurne niebo i pierwszy dzień w czerwonej strefie zniechęciły mieszkańców Ostrowca Świętokrzyskiego do udziału w spacerze do rezerwatu przyrody Lisiny Bodzechowskie, które organizowało Miejskie Centrum Kultury.
Lisiny Bodzechowskie to jedno z wielu miejsc, jakie można odwiedzić w czasie pandemii, nie obawiając się tego, że napotkamy tłumy. Jak mówi Grażyna Jedlikowska, przewodnik świętokrzyski i beskidzki górski, to rezerwat znajdujący się najbliżej Ostrowca Świętokrzyskiego. Założono go w 1959 roku, zajmuje niecałe 4 hektary powierzchni.
– Powstał na bazie parku, jaki istniał przy dworze hrabiego Jacka Małachowskiego, a potem Gustawa Małachowskiego. Ten dwór i całe dobra bodzechowskie zostały potem odkupione przez Ignacego Kotkowskiego, wieloletniego dzierżawcę – mówi Grażyna Jedlikowska.
Początkowo w pobliżu dworu założono park francuski, który łagodnie przechodzi w park angielski. W rezerwacie znajduje się wiele ciekawych roślin, np. 67 drzew pomnikowych, choć jak mówi Grażyna Jedlikowska, drzewostan został swego czasu mocno przetrzebiony przez miejscową ludność, a także przez pożar w 1948 roku.
– Wśród pomników przyrody znajdują się: graby, klony, akacje i wiązy. Znajdziemy tu też ciekawe rośliny w runie i podszycie leśnym: parzydło leśne, lilia złotogłów oraz rzadkość w tym terenie, bluszcz kwitnący – informuje Grażyna Jedlikowska.
Grażyna Jedlikowska proponuje aktywnym ostrowczanom odwiedzenie również innych rezerwatów: w Krynkach, pod Adamowem, a także w Paśmie Jeleniowskim – rezerwat Szczytniak oraz Górę Chełmową. Przebywając w tych miejscach nie jesteśmy narażeni na kontakt z wieloma osobami, a także na mandat, ponieważ nie trzeba tam nosić maseczek.